Home / MotoGP / Lorenzo kontra Pedrosa czyli "Let the Mortal Kombat begins!"

Lorenzo kontra Pedrosa czyli "Let the Mortal Kombat begins!"

Jeszcze kilka lat temu świat motocyklowy ekscytował się walką na torze i utarczkami słownymi włoskiej pary Rossi-Biaggi. Z wiadomych powodów ta dwójka na jednym padoku już nie istnieje, jednak po ostatniej rundzie nowa wojna, tym razem hiszpańska ma szansęJeszcze kilka lat temu świat motocyklowy ekscytował się walką na torze i utarczkami słownymi włoskiej pary Rossi-Biaggi. Z wiadomych powodów ta dwójka na jednym padoku już nie istnieje, jednak po ostatniej rundzie nowa wojna, tym razem hiszpańska ma szansę zaistnieć i zelektryzować nieco skostniały ostatnimi czasy padok Grand Prix. Ci którzy śledzą na co dzień wszelkie niuanse związane z cyrkiem zwanym MotoGP wiedzą, że zachowanie Lorenzo momentami jest nazbyt ekspresyjne. Tym razem to jednak nie z jego strony poszła pierwsza iskra.

Świetny występ debiutującego w najwyższej klasie Jorge widać wzbudził sporą zazdrość u jednego z głównych kandydatów do sięgnięcia po tytuł, Daniego Pedrosy. Ten ostatni nie złożył gratulacji swojemu rodakowi i stronił od bezpośrednich kontaktów z młodszym „kolegą” zarówno tuż po wyścigu jak i na samym podium.

Jorge znany jest z tego, że lubi bezpośrednie konfrontacje i nigdy nie chowa w sobie tego co czuje głośno deklarując swoje zdanie w sprawach bezpośrednio go dotyczących. Swojego zdania na temat zachowania Daniego nie zabronił mu nawet kontrakt jaki podpisał z Yamahą, w którym m.in. jeden z podpunktów zabrania słynnej celebracji zwanej potocznie „Lorenzoland” oraz nakłada obowiązek spotykania się z psychologiem, u którego to wizyty mają na celu wyhamowanie nadimpulsywnej natury młodego Hiszpana. Wszystko to by na wszelki wypadek ograniczyć spięcia na linii Lorenzo-Rossi. Znaki na niebie wskazują jednak na to, że front następnej bitwy będzie przebiegał miedzy Lorenzo a Pedrosą.

W wywiadzie dla magazynu as.com Jorge sprawę skomentował następująco: ”Nie mam w tym żadnego interesu by tworzyć kontrowersje, ale jeśli widzę, że coś jest nie tak to mówię o sprawie otwarcie, bez wahania. Nie podoba mi się fakt, że on nie przyszedł mi pogratulować, jednak każdy człowiek musi robić to co uważa za słuszne. Gdybym był na jego miejscu, pogratulował bym kierowcy, który osiągnął drugie miejsce w swoim pierwszym wyścigu. Jednak ja nie jestem Danim Pedrosą.”

Dalej Lorenzo wygłasza krótką lekcje na temat kultury osobistej. ”Staram się żyć w zgodzie ze wszystkimi, zawsze być gentlemanem i jeśli ktoś mnie pokonuje ja sam mu gratuluję. Pomimo, że czasami jest to trudne do zrobienia, ja nadal mówię takiemu komuś ‘wykonałeś świetną robotę’. Takiego zachowania od małego uczył mnie mój ojciec i jeśli Dani zwycięży w Jerez, oczywiście mu pogratuluję. Nie wiem czy przyjmie moje gratulacje, ale ja tak zrobię pomimo, że mogę być za to skrytykowany.” zakończył kąśliwie Jorge.

Napięcie dodatkowo podsycają menadżerowie i mentorzy obu kierowców, Dani Amatriain oraz Alberto Puig. Ci panowie nie ukrywają, że nie specjalnie za sobą przepadają i to od bardzo zamierzchłych już czasów.

Najbliższe starcie dwóch niepokornych hiszpańskich wyścigów już podczas, notabene hiszpańskiej rundy na torze Jerez de la Frontera za niespełna dwa tygodnie.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
137 zapytań w 1,317 sek