Perfekcyjny weekend, świetne tempo od startu do mety, trzecia wygrana z rzędu i powrót do walki o mistrzowski tytuł – tak w skrócie podsumować można występ Jorge Lorenzo w Grand Prix Włoch. Hiszpan otwarcie przyznaje, że to może być jego sezon. I biorąc pod uwagę jego formę, trudno się z nim nie zgodzić.
Zawodnik Yamahy dobrze wystartował z drugiego pola i jeszcze na pierwszym okrążeniu objął prowadzenie. Jak się okazało, nie oddał go już do mety i niezagrożony sięgnął po trzecią wygraną z rzędu. Choć start sezonu nie był idealnym w jego wykonaniu, to po powrocie do Europy „Por Fuera” spisuje się niesamowicie. Wygrał przed własnymi kibicami w Jerez, następnie w Le Mans, a teraz dołożył do tego zwycięstwo na Mugello. Dzięki temu, w klasyfikacji generalnej traci już tylko 6 punktów do liderującego Valentino Rossiego.
„Jestem bardzo szczęśliwy i nie spodziewałem się, że będę miał tak dużą przewagę – tłumaczył Lorenzo, który w pewnym momencie miał blisko 10 sekund przewagi nad drugim Andreą Iannone. – Czasami jednak tak się zdarza, że czujesz się świetnie na motocyklu. W wyścigu nie byliśmy tak szybcy jak w trakcie treningów, każdy miał problemy. Na szczęście dla mnie, byłem w stanie przejechać serię okrążeń w przedziale 1’47, dzięki czemu zyskiwałem po 6-7 dziesiątych sekundy na okrążeniu. To było kluczowe w tym zwycięstwie. Jeśli ktoś przed rundą w Jerez powiedziałby mi, że wygram trzy wyścigi z rzędu, to oczywiście bym w to nie uwierzył. Ale właśnie to się stało”.
Lorenzo potwierdził tez dobrą formę Rossiego, który wygrał w Katarze i Argentynie, i nie schodzi w tym roku z podium. Jego przewaga nad Jorge zmalała jednak do 6 punktów i kwestia walki o mistrzostwo, pomiędzy zawodnikami Yamahy, jest jak najbardziej otwarta. „Jesteśmy w świetnej formie, Valentino stawał na podium w każdej rundzie, a motocykl spisuje się fantastycznie. Wygląda na to, że to może być nasz rok, więc musimy to wykorzystać. Sytuacja była zupełnie inna, kiedy traciłem do Vale 29 punktów, niż kiedy teraz tracę ich 6. Zmniejszenie straty nie jest łatwe, bo on jest zawsze na podium!” – mówił dalej 28-latek z Majorki.
Kolejna runda, Grand Prix Katalonii, będzie domową dla Lorenzo. W przeszłości wygrywał on tam, a także stoczył pamiętny pojedynek z „The Doctorem” w 2009 roku. Wówczas kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się dopiero w ostatnim (pamiętnym) zakręcie. Przyznamy szczerze, że po cichu liczymy na podobne emocje za niecałe 2 tygodnie.
„Tym razem Iannone oddzielił mnie od Rossiego, więc zyskałem 4 punkty więcej. Tak jak mówiłem, tracić 6 punktów, a nie 29, jest o wiele lepiej. Ale nigdy nie należy lekceważyć Valentino, więc nie możemy spocząć na laurach. Nasi rywale ciężko pracują nad rozwiązaniem swoich problemów, zwłaszcza ze stabilnością. Oczywiście w pewnym momencie wrócą do wygrywania, ale zanim to nastąpi, musimy jak najlepiej wykorzystać sytuację i także jak najbardziej poprawić nasz motocykl” – dodał na koniec Lorenzo.
foto: Yamaha
To żadna nowina:)