Po początkowym prowadzeniu, Jorge Lorenzo ostatecznie ukończył swój domowy wyścig o Grand Prix Aragonii na drugim miejscu. Jego team-partner Ben Spies musiał zaś zadowolić się lokatą numer pięć, choć do podium nie zabrakło mu zbyt wiele.
Od pierwszych sesji treningowych Hiszpan był szybki i jasno dawał do zrozumienia, że będzie walczył w trakcie wyścigu o jak najwyższą lokatę. W kwalifikacjach to właśnie on sięgnął, bądź co bądź nieco niespodziewanie, po pole position. Drugiego w QP Daniego Pedrosę pokonał on co prawda o zaledwie 0.088sek, ale tym samym #99 powiększył nad nim przewagę w klasyfikacji BMW M Award.
Po starcie wyścigu Lorenzo utrzymał prowadzenie i nawet zyskał lekką przewagę nad rywalami. #26 jednak wkrótce go dogonił, a następnie wyprzedził na siódmym okrążeniu. I gdy wydawało się, że czeka nas podobny wyścig do tego z Brna, Jorge pomału, acz systematycznie, zaczął tracić dystans do swojego rodaka. Ostatecznie na metę „Por Fuera” wpadł jako drugi, tracąc blisko sześć i pół sekundy do triumfatora.
„Na początku wyścigu myślałem o tym, żeby walczyć o zwycięstwo, ale wiedziałem, że jeśli nie będzie to możliwe, wtedy drugie miejsce także będzie dobre dla sytuacji w mistrzostwach,” mówił 25’latek z Majorki, który w klasyfikacji generalnej ma teraz nad Pedrosą przewagę 33 punktów. „Dani był mocniejszy na koniec wyścigu, ja miałem lepsze tempo na początku. Wtedy jednak zacząłem być nieco wolniejszy, opony mocno się ślizgały i nie mogłem już jechać zaraz za nim. Potem prawie upadłem w jednym zakręcie i zdecydowałem, że lepiej spokojnie dojechać do mety na drugim miejscu.”
Ben Spies tymczasem, choć liczył na podium, po raz kolejny na nim nie stanął. Pierwsze treningi wolne, zarówno na mokrej jak i suchej nawierzchni, były udane dla Amerykanina. W kwalifikacjach długo walczył on o pierwszy rząd, ale ostatecznie musiał zadowolić się pozycją numer cztery i stratą 0.344sek do zdobywcy pole position.
W samym wyścigu #11 dobrze ruszył spod świateł i jeszcze na pierwszym kółku wyprzedził Cala Crutchlowa awansując na trzecie miejsce. Potem przez długi czas walczył właśnie o tą lokatę z duetem Monster Yamaha Tech3 (Stefan Bradl sam się wyeliminował z tej rywalizacji, upadając na piątym kółku). W połowie dystansu jednak Ben został wyprzedzony przez ten duet i nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na tempo #35 oraz Andrei Dovizioso. Na mecie „Elbowz” musiał zadowolić się piątym miejscem i stratą 2.5sek do podium.
„Miałem pewne problemy z przednią oponą na początku i w połowie wyścigu. Starałem się trzymać Cala i „Doviego” za sobą tak długo jak się dało. Kiedy mnie wyprzedzili, starałem się trzymać tuż za nimi w przypadku, gdyby popełnili jakiś błąd,” mówił obecnie dziesiąty zawodnik klasyfikacji generalnej. „Motocykl pracował naprawdę dobrze, ale nie tak, jak powinien by utrzymać tempo tej dwójki. Zrobiliśmy co w naszej mocy, a oni po prostu byli na koniec za szybcy.”
Ale ten Jędrzejewski się co chwila mylił podczas transmisji aż nieprzyjemnie się oglądało :/ Coś jak Borowczyk w F1 ;)
Adam elegancko komentował a ten co chwila takie gafy strzelał ;)
jak by czytali motosp.pl to by wiedzieli, ze Bradl testowal na tym torze ;)