Valentino Rossi po domowym Grand Prix Włoch może czuć niedosyt. Co prawda na swoim „magicznym Mugello” stanął na podium, ale przed weekendem apetyty i jego, i tłumów ubranych na żółto kibiców, były znacznie większe. Włoch utrzymał jednak prowadzenie w mistrzostwach świata.
Do Toskanii „The Doctor” przyjechał jako lider klasyfikacji generalnej i zwycięzca dwóch tegorocznych wyścigów, kolejno w Katarze i Argentynie. Do tego w każdej z tegorocznych rund Rossi stawał na podium. Nie dziwi zatem, że wierni fani 36-latka liczyli na to, że po kilku latach przerwy, ich idol znów wygra na torze Mugello. Bo choć cieszył się on na tym obiekcie serią siedmiu triumfów z rzędu, to ostatni raz wygrał tam w 2008 roku. Szmat czasu temu. Wszystko miało zmienić się w ostatni weekend maja.
Już jednak pierwsze treningi pokazały, że to nie Rossi, a jego team-partner Jorge Lorenzo, dysponuje bardzo dobrym tempem. W sobotę Valentino – tradycyjnie już – zaprezentował specjalne malowanie kasku na włoską rundę. Przesłanie było podobne, jak wygląda dyspozycja #46 w trakcie weekendu Grand Prix: rozkręca się z każdą sesją, by „wystrzelić” podczas wyścigu. Jakieś 90% ze 110 tysięcy kibiców, jacy w niedzielę zgromadzili się na Mugello, liczyli na podobny scenariusz.
W kwalifikacjach jak zwykle Rossi nie zachwycił i był tylko ósmy. Na pocieszenie pozostawał fakt, że do pole position stracił tylko cztery dziesiąte sekundy. A wielu zauważało, że przecież trzy ostatnie wyścigi – na Termas de Rio Hondo, Losail i w zeszłym sezonie na Misano – wygrywał właśnie po starcie ze środku trzeciego rzędu. W niedzielne popołudnie „The Doctor” zaspał jednak na starcie i na pierwszym okrążeniu spadł aż na 11 miejsce. Jego tempo na nowych oponach i z pełnym bakiem pozostawiało wiele do życzenia. Wkrótce jednak Vale „rozkręcił się” i dotarł do grupy walczącej o drugie miejsce. W tym momencie było już jednak po zawodach, bo liderujący Lorenzo miał nad nim 8 sekund przewagi.
„Finisz na podium nie jest zły, chcieliśmy spisać się lepiej i powalczyć z Jorge, ale była to niemożliwe – rozpoczął 9-krotny mistrz świata i zarazem najstarszy zawodnik w stawce MotoGP. – Nie był to łatwy weekend, bo na Mugello zawsze jest mnóstwo fanów, jestem w tym roku konkurencyjny i wszyscy liczyli na świetny wyścig w moim wykonaniu. Nie byłem wystarczająco szybki, ale koniec końców finiszowałem na podium, po udanej pogoni i trudnych zmaganiach”.
„Bycie tutaj na podium, gdy trybuny były wypełnione kibicami po brzegi, to coś wspaniałego. Miałem problemy przez cały weekend. Nigdy nie byłem wystarczająco szybki i nie wskoczyliśmy na odpowiedni poziom. W wyścigu także miałem kłopoty, zwłaszcza na początku, na pierwszym okrążeniu. Musimy się poprawić, bo Jorge jest bardzo silny, jest w świetnej formie i aby złapać jego tempo, musimy zrobić krok do przodu” – dodał na koniec Rossi.
Po sześciu rundach sezonu 2015, Włoch prowadzi w tabeli generalnej z dorobkiem 118 punktów i przewagą 6 nad drugim Lorenzo. Za 2 tygodnie Rossi powalczy z rywalami na torze Montmelo, gdzie przed rokiem wywalczył drugie miejsce. Czy to on przerwie świetną passę 3 wygranych z rzędu Jorge? Jak sądzicie?
fot. Yamaha, facebook.com/ValentinoRossiVR46Official
W 2009 pół-deszczowe Mugello wygrał Stoner…
Jasne, wkradł się błąd. Oczywiście chodziło o rok 2008.