Marc Marquez był jednym z tych zawodników, którzy nie chcieli ryzykować zdrowiem i startować w GP Wielkiej Brytanii w strugach ulewnego deszczu. Nowa nawierzchnia Silverstone nie dawała rady odprowadzać wody i Hiszpanowi żal było kibiców, którzy spędzili na trybunach kilak godzin, w oczekiwaniu na strat, który ostatecznie nie nastąpił.
„To był długi, niecodzienny i męczący dzień, który mieliśmy nadzieję, że się już nie wydarzy. Komisja Bezpieczeństwa przeanalizowała sytuację i myślę, że trzeba podziękować Dyrekcji Wyścigowej: słuchali nas i ostatecznie, priorytetową obawą było bezpieczeństwo. Jeden z nas już wylądował w szpitalu.” – powiedział Marc Marquez, mając na myśli Tito Rabata, który doznał złamania prawej nogi w trzech miejscach.
„Przez cały dzień obserwowałem ekran i widziałem tych wszystkich fanów, czekających cierpliwie na rozpoczęcie wyścigu. Dobrze byłoby jakoś im to wynagrodzić, ale ostatecznie, czasami trzeba zachować chłodną głowę i wszystko rozważyć.” – dodał zawodnik Repsol Hondy, który wciąż jest zdecydowanym liderem klasyfikacji mistrzostw świata.
Kolejna runda odbędzie się na torze Misano. Marquez dalej ma przewagę w mistrzostwach świata, wynoszącą 59 punktów.
Źródło, fot. Honda