Marco Melandri nie zaliczy początku tego sezonu do udanych. Włoch nadal nie może dogadać się ze swym Ducati Desmosedici GP8. #33 nie oczekuje też, że tor Estoril, na którym odbędzie się już w niedzielę wyścig, sprawi mu jakieś miłe niespodzianki.
Były zawodnik GresinMarco Melandri nie zaliczy początku tego sezonu do udanych. Włoch nadal nie może dogadać się ze swym Ducati Desmosedici GP8. #33 nie oczekuje też, że tor Estoril, na którym odbędzie się już w niedzielę wyścig, sprawi mu jakieś miłe niespodzianki.
Były zawodnik Gresini Honda szuka odpowiednich ustawień dla swej maszyny. Nie idzie mu jednak najlepiej, bo podczas inauguracji sezonu w Katarze był 11-ty a w Jerez 12-ty. Podczas ostatniego GP właśnie w Hiszpanii, młody Marco zakwalifikował się do wyścigu na pozycji numer 18-cie.
„Estoril będzie prawdopodobnie innym torem, ale nie sądzę, że zostaniemy przyjaciółmi. Nie ma sensu przewidywać co się stanie — musimy poczekać aż tam przyjedziemy i dopiero zobaczymy co i jak,” komentował Melandri, który w ubiegłym roku zakończył GP Portugalii na piątym miejscu.
„To jest dziwny tor, z ciasnymi zakrętami, a dodatkowo naprawdę długi i z bardzo szybką prostą. Nie da się powiedzieć, że jest to tor kompletny, gdyż nie ma na nim typowych technicznych sekcji,” mówił dalej #33, który zajmuje w klasyfikacji generalnej odległe 11-te miejsce ex-aequo z Colinem Edwardsem.
„Ważne, by być dobrym na hamowaniach i znaleźć kompromis w ustawieniach. Mam nadzieję, że będzie nam szło lepiej już od treningów i w końcu się całkowicie poprawimy — to coś, czego jeszcze nie dokonałem. Paznokieć, który zerwałem [podczas zeszłotygodniowych, poniedziałkowych prób w Jerez] już prawie cały odrósł i mam nadzieję, że nie będę potrzebował nawet bandaża.” zakończył Marco.
„Kontuzja palca Marco nie powinna mu zbytnio utrudniać pracy i powinien on bez problemu poprawić swe odczucia co do motocykla,” powiedział Livio Suppo, Dyrektor projektu Ducati w klasie MotoGP.
Źródło: www.crash.net