Bez owijania w bawełnę. Czy warto obejrzeć? Tak. Czy jest jak Drive To Survive od Netflixa? Nie. Jeśli chcesz jednak dowiedzieć się czegoś więcej na temat nowej produkcji, która pojawiła się w tym tygodniu na platformie Amazon Prime Video, zapraszamy do zapoznania się z naszą recenzją serialu dokumentalnego MotoGP Unlimited.
Po premierze pierwszego sezonu Drive To Survive, który przybliżał świat Formuły 1 zwłaszcza niezaznajomionym z nią fanom, opinie były w większości bardzo pozytywne. Serial trafił w gusta publiczności, również w Stanach Zjednoczonych, czego skutkiem (choć oczywiście przyczyn było więcej) są nieprzebrane tłumy na amerykańskiej rundzie o GP USA w Austin w stanie Teksas. Wydawało się więc logicznym posunięciem, by organizatorzy MotoGP również wypuścili podobny format. I od 14 marca można go już oglądać na platformie Amazona.
I już na wstępie musimy zaznaczyć, że nie jest to serial w stylu Drive To Survive. Twórcy MotoGP Unlimited w inny sposób podeszli do opowiadania historii, nie poświęcają każdego odcinka innej ekipie, nie wymyślają fikcyjnych historii, nie koloryzują. Zarzuty o przeinaczanie faktów stały się jednymi z najpoważniejszych względem produkcji Netflixa, w efekcie z Drive To Survive „wypisał się” nowy mistrz świata, Max Verstappen, który nie chciał być częścią „paradokumentu”. Jeśli już wiemy, czym nie jest MotoGP Unlimited, to zamknijmy temat porównań z Drive Tu Survive, i powiedzmy sobie czym jest.
Całość MotoGP Unlimited składa się z ośmiu, około 45-minutowych odcinków, w których przedstawiane są wydarzenia z całego sezonu 2021. Przy czym akcja ułożona jest chronologicznie, od pierwszej, do ostatniej rundy. Jak łatwo policzyć, wychodzi że każdy odcinek opowiada o wydarzeniach z 2-3 rund grand prix, włączając to, co dzieje się pomiędzy nimi. A jeśli ktoś już dobrze orientuje się w świecie MotoGP ten wie, że dzieje się wiele.
W każdym odcinku skupiamy się na kilku – najczęściej 3-4 – historiach wybranych zawodników czy zespołów, które to przewijają się także w różnych odcinkach, łącząc się w całość. Jeśli ktoś uważnie śledził ubiegły sezon, to nie będzie specjalnie zaskoczony. Mamy więc na przykład historię Jacka Millera, który fatalnie rozpoczął sezon, by potem wygrać nagle dwa wyścigi, mamy Alexa Rinsa, który notował upadek za upadkiem, fenomenalny powrót do wygrywania w wykonaniu Marca Marqueza, problemy Mavericka Vinalesa i rozstanie z Yamahą, co oczywiście wiązało się także z dużymi zmianami w Petronasie. Ekipie Razlana Razaliego poświęca się dużo czasu, i to strzał w dziesiątkę, bowiem całą historię śledzi się świetnie.
Materiał składa się zarówno ze scen, jakie zostały nagrane podczas transmisji wyścigów – czy to na torze, czy też na padoku. Najwięcej wartości dodanej wnoszą chyba jednak sceny, w których poznajemy więcej z życia prywatnego zawodników. Kamera twórców serialu była obecna na treningach crossowych Marca Marqueza, w samochodzie Miguela Oliveiry któremu rodacy przed domowym GP Portugalii utworzyli „szpaler” na autostradzie, w domu rodzinnym Mavericka Vinalesa. Przyglądamy się też pracy sędziów, czy nawet odprawie ekipy porządkowej przed wyścigiem. Jest tego naprawdę dużo. Znalazło się też miejsce na sporo archiwalnych ujęć z wczesnej fazy kariery niektórych zawodników, a więc zobaczymy młodych Valentino Rossiego czy wspomnianego wyżej Marqueza. Cenne są wstawki z wywiadami z członkami zespołów oraz dziennikarzami, którzy opowiadają o wydarzeniach i zawodnikach ze swojej perspektywy.
Nie dla każdego starczyło miejsca – niektórzy z zawodników są ledwie wspomniani, lub zupełnie nieobecni w serialu. Dotyczy to jednak tych, którzy z różnych przyczyn niezbyt zapisali się w historii sezonu 2021 i trudno byłoby „uszyć” coś z wydarzeń z ich udziałem.
Czy są jakieś wady? Ja osobiście bardzo chętnie zobaczyłbym ten serial miesiąc wcześniej. W połowie marca żyjemy już nowym sezonem 2022 i niemal w każdy weekend możemy emocjonować się kolejnym wyścigiem. Gdyby jednak serial ukazał się w styczniu lub choćby na początku lutego, gdy dopiero ruszały testy przedsezonowe, jestem pewny, że „na głodnego” oglądałoby się go z jeszcze większymi emocjami, mogąc przypominać sobie wydarzenia ubiegłego roku, odliczając jednocześnie dni do GP Kataru 2022.
Dużym minusem – przynajmniej na obecną chwilę – jest brak polskiego tłumaczenia. Zabrakło nie tylko polskiego lektora, ale nawet napisów. Cóż, może doczekamy się tego później. Co do dostępu do platformy Amazon Prime Video – za cały rok opłata wynosi niewiele, bo 49zł, a jeśli ktoś nie ma ochoty ponosić nawet tego kosztu, to możliwe jest skorzystanie z bezpłatnego, 30-dniowego dostępu próbnego. Można więc powiedzieć, że jest niezwykle przystępnie.
MotoGP Unlimited to kawał znakomitego serialu dokumentalnego i naprawdę nie wiem, komu bardziej polecić nową produkcję Amazona: wiernym fanom wyścigów motocyklowych, czy zupełnym nowicjuszom w temacie, którzy chcieliby poznać czym pachnie MotoGP. Obie te grupy znajdą tutaj coś dla siebie i na pewno tych blisko siedem godzin materiału zleci bardzo szybko.
Oglądnąłem serial w 2 dni i śmiało mogę go polecić wszystkim fanom motogp, bo pokazuje dużo ciekawych scen od środka. Z minusów to tak jak wspomniał autor brak języka polskiego w jakiejkolwiek postaci więc wymagany angielski ale też nie oszukujmy się bo bardzo podstawowy, bo w serialu oprócz Jacka i kilku wycinków z konferencji prasowych wszystko jest po hiszpańsko/włosko/francusko/portugalsku więc cały serial ogląda się z transkrypcją Angielska więc w dużej mierze czytamy tłumaczenie z tego co oni tam sobie mówią, nie mniej duży plus warto oglądać.
Z tego co udało mi się znaleźć na Twiterze jest duża szansa na to, że napisy niedługo się pojawią.
Są jakieś nowe informacje w sprawie napisów? Znam starszą fankę Moto GP, która nie zna angielskiego.
podbijam pytanie czy ktoś coś wie – również czekamy na polskie napisy
A będzie można gdzie indziej pooglądać czy tylko Amazon?
Tylko Amazon Prime. Załóż konto za darmo jak nie masz, naprawdę warto obejrzeć.
Ok tak zrobię?
Jeszcze nie obejrzałem całego sezonu, ale po połowie mogę go polecić każdemu, kto interesuje się MotoGP. Formatowi bliżej do faktycznego dokumentu, a nie koloryzowanej opowieści o F1 z Netflixa. Jak dla mnie mega plus to kategoria wiekowa +13, a nie tak jak na Netflixie +16 i czasami niemal usilne wciskanie wulgaryzmów. Z kolei gigantyczny minus za brak jakiejkolwiek polskiej wersji językowej. To, że lektora nie będzie to jest wg. mnie pewne, ale nawet brak napisów to już jakiś żart. Ja sobie z angielskimi napisami poradzę, ale już z synem nie obejrzę na luzaku, bo jednak 10-latek, aż tak szybko tego nie przeczyta.