Alex Rins przed GP Portugalii przyznał, że wciąż nie było tematu rozmowy z zespołem Suzuki na temat przedłużenia umowy. Jednak jak sam mówi, japońska ekipa wyraźnie chce go dalej mieć w swoich szeregach. Rins jedzie na razie sezon życia: jest wiceliderem MotoGP, dwukrotnie stanął na podium. W zespole jest od debiutu w 2017 roku. Wygrał trzy wyścigi. Ostatnio – GP Aragonii w 2020 roku.
„Cóż, nie zaczęliśmy rozmów o przyszłym roku. Ale dobra sprawa jest taka, i to mnie uspokaja, że Livio (Suppo – szef zespołu) i goście z Japonii mówią mi, że dalej chcą żebym startował.” – powiedział Rins.
„Więc jestem bardziej spokojny. Mogę jeździć lepiej w porównaniu do sytuacji, gdy nie znałbym wszystkich kart przed przyszłym rokiem. Mój menedżer rozpocznie rozmowy o przyszłym sezonie w ciągu kilku najbliższych wyścigów.” – dodał.
Także Joan Mir chciałby zostać z Suzuki. Hiszpan zdobył z tym zespołem tytuł w 2020 roku, jednak nie zdołał obronić mistrzostwa po dość słabym dla Suzuki sezonie 2021. W tym roku jednak również i Mir spisuje się lepiej – docenia również postępy w pracach nad motocyklem.
Problemem może być jednak fakt, że w stronę innego zespołu niż Yamaha wyraźnie spogląda Fabio Quartararo. Menedżer Francuza przyznał przy okazji poprzedniej rundy, że konkurencyjni producenci wyrażają swoje zainteresowanie aktualnym mistrzem świata. Quartararo w ten sposób chciałby wywrzeć presję na Yamasze, by popracowała nad motocyklem, który w porównaniu do innych maszyn stał się wyraźnie mniej konkurencyjny.
Źródło: motorsport.com
ostatnio wygrał Aragon ’20, nie GP Ameryk
Generalnie mała ekipa Suzuki jest jedną z najfajniejszych w MotoGP. Tak po ludzku – bez jakichś frustratów, złych emocji i dziwnych zachowań. No i mają jak by nie było mistrza. Jeżeli utrzymają dobrą kondycję techniczną moto i fizyczno/psychiczną Rinsa i Mira to mogą nieźle namieszać. I bardzo dobrze.