Zawodnik LCR Honda CASTROL, Cal Crutchlow w pięknym stylu sięgnął po zwycięstwo w niezwykle ekscytującym Grand Prix Argentyny. Zmienne warunki pogodowe, opóźniony start, kary i upadki sprawiły, że zmagania na Autodromo Termas de Rio Hondo były naprawdę szalone. Crutchlow utrzymał jednak nerwy na wodzy, odparł ataki Johanna Zarco i sięgnął po swoje trzecie zwycięstwo w MotoGP, a zarazem 750. dla Hondy w Grand Prix.
Po starcie z czwartego rzędu, Crutchlow przedarł się przez stawkę, a następnie wykorzystał karę Marka Márqueza. Wkrótce wyprzedził Zarco i Alexa Rinsa i jechał na drugim miejscu, by objąć prowadzenie na kilka okrążeń przed metą po tym, jak Jack Miller pojechał szeroko w jednym z zakrętów. W końcowej fazie wyścigu Crutchlow pojechał bezbłędnie, utrzymując za sobą Zarco i sięgając po pamiętne zwycięstwo.
Brytyjczyk prowadzi w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 38 punktów. Do akcji powróci, wraz z całą stawką MotoGP, za dwa tygodnie na torze w Austin, w Teksasie.
„Bardzo fajnie było wygrać ten wyścig, ale po cichu mogliśmy na to liczyć. Przed rozpoczęciem weekendu miałem nadzieję, że wyjedziemy stąd na pierwszym, albo na drugim miejscu, za Markiem Marquezem. Skończyło się wygraną. Dobrze czułem się walcząc z innymi, nie podejmowałem ryzyka i jechałem z zawodnikami, od których, gdybym potrzebował, najprawdopodobniej byłbym w stanie odjechać.
Jesteśmy zadowoleni, team wykonał świetną pracę w ostatnich dwóch rundach i myślę, że bez względu na to, na jakim torze byśmy byli w ten weekend, moglibyśmy walczyć o zwycięstwo. Teraz jedziemy do Austin, gdzie celem jest miejsce w człowej piątce i wywiezienie solidnych punktów. Powiedziałem, że chcę w tym roku zdobyć kilka zwycięstw! Fajnie jest być w grupie zawodników, którzy byli w stanie wygrać tych 750 wyścigów dla Hondy. Honda bardzo mocno mnie wspiera w ostatnich latach, a w tym to wsparcie jest nawet lepsze”.
źródło: inf. prasowa
Autorki news jest tutaj „bezużyteczny” wręcz. Oczywiście w pełni doceniam posta i go całego przeczytałem, lecz chodzi mi o to, że wielu z sympatyków MotoGP chyba nawet nie wie kto wygrał, tak się skupili na Marquezie i Rossim. Współczuję Nelka :D
Osobiście trzymałem mocno kciuki za Zarco, jestem trochę rozczarowany, że się nie udało, ale Honda na tym torze była mocna, to spodziewałem się po Calu, że jednak pokona mniej doświadczonych rywali. Swoją drogą, ciekawe, że Cal przed GP już wiedział, że będzie tu pierwszy albo drugi :D
Tutaj się nie zgodzę. Co by nie mówić to jest sport i ważne jest to aby całe zamieszanie nie przesłoniła nam sportowej rywalizacji. Dla wszystkich zawodników z pierwszej czwórki były to jedne z najlepszych rezultatów w karierze i to jest ważne. Trzeba to powtarzać wbrew głównemu nurtowi :D i chwalić tych co na to zasłużyli. Gdyby za Marquezem i Rossim nie stały wcześniej sportowe wyniki to czy cały świat żyłby tymi wydarzeniami? Jeszcze kilka lat temu wszystkich pasjonował konflikt na linii JL99 i DP26. Nie sądzę, żeby wiele interesowały ich relacje dzisiaj nawet jeśli panowie daliby sobie po razie. A to dlatego, że dziś nie walczą o tytuł tylko któreś tam dużo mniej zaszczytne miejsca. Konflikt z 2015 też zebrał taką publikę bo wpływał na walkę o tytuł. Oczywiście każdy kto znieważy majestat Vale też musi się liczyć z konsekwencjami bez względu na okoliczności :). Jeśli obaj Panowie przestaliby się liczyć w walce o tytuł to też pewnie przestałyby to już być najważniejsze wydarzenia na torze.
A Lorenzo co tym razem ??? Opony, Elektronika, skrzydła ? Nie mogę się już doczekać wypowiedzi Lorka.
Jako że pod newsem o wyścigu nieco dyskusji, w którą nie chcę się plątać, to tutaj napiszę że wyścig o GP Argentyny jest pierwszym takim wyścigiem od GP Turcji 2006 kiedy dwa pierwsze miejsca zajmują kierowcy prywatnych zespołów. Wtedy był Marco Melandri (Gresini Honda) i Casey Stoner (LCR Honda), a dziś to Cal Crutchlow (LCR Honda) i Johann Zarco (Tech3 Yamaha).
Ponadto, gdyby Jack Miller dojechał trzeci, przed Rinsem, to po raz pierwszy od GP Kataru 2004 nie byłoby żadnego fabrycznego kierowcy na podium – wtedy dublet zdobyła Gresini Honda (Sete Gibernau i Colin Edwards), a trzeci był Ruben Xaus z d’Antin Ducati.
Aha, i Cal Crutchlow jest pierwszym kierowcą niefabrycznego zespołu prowadzącym w tabeli od 2004r. gdy liderem po kilku pierwszych rundach był Sete Gibernau.
Taki on niefabryczny jak Nostra Azzurro Rossiego ;)
I niech mi ktoś jeszcze raz powie że F1 jest lepsze?