Home / MotoGP / Niewłaściwe ustawienia powodem słabej formy Lorenzo na Silverstone

Niewłaściwe ustawienia powodem słabej formy Lorenzo na Silverstone

Jorge Lorenzo

Jorge Lorenzo przyznał, że po ostatnich wyścigu MotoGP zupełnie nie przejmuje się sytuacją w mistrzostwach. Hiszpan ponownie był cieniem samego siebie, dojeżdżając do mety tym razem na ósmym miejscu. Jak przyznał #99, powodem było ryzyko z ustawieniami motocykla.

„Nie interesują mnie mistrzostwa, ponieważ nie jesteśmy konkurencyjni, tracimy wiele punktów. W jakiś sposób zawsze w ostatnich wyścigach notowaliśmy straty. Zobaczymy jak będzie na Misano – na suchym torze byliśmy jednymi z najszybszych, na pozycji umożliwiającej walkę o zwycięstwo. A jeśli będzie padało, to spróbujemy zrobić kolejny krok naprzód.” – powiedział Lorenzo po Silverstone.

„Zaryzykowaliśmy dziś z ustawieniami. Chcieliśmy sprawdzić je w rozgrzewce, ale w deszczu nie udało się tego zrobić. Ostatecznie, zdecydowaliśmy się na ryzyko i sprawienie, by zawieszenie było twardsze. W 2012 roku zrobiliśmy tak w rozgrzewce i zadziałało. Dzisiaj – nie.” – dodał Hiszpan.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Nie spisywało się lepiej na wybojach, było nawet gorzej, straciliśmy też przyczepność tyłu. Od okrążenia rozgrzewkowego czułem, że mam mniejszą przyczepność i na pierwszym okrążeniu, kiedy byłem za (Danim) Pedrosą, zobaczyłem, że miał dużo większą szybkość w zakręcie, jechał lepiej, co było trudne.”

Lorenzo przyznał także, że w drugiej fazie wyścigu stracił tempo jeszcze bardziej, w wyniku problemu z oponą. „Jakoś byłem stanie jechać tempem mniej więcej 2min 3s, mając przed oczami (Andreę) Dovizioso i drugą grupę. Ale na dziewiątym okrążeniu zacząłem czuć duże wibracje tylnego koła, podobne do tego, gdy tracisz jakąś część opony.”

„Musiałem drastycznie spowolnić tempo, z 2m3s do 2m4.5s czy 2m4.7s. To wtedy wyprzedził mnie Aleix (Espargaro) i zacząłem tracić dystans do niego i drugiej grupy.” – zakończył zawodnik Yamahy, który traci do Marka Marqueza już 64 punkty.

Źródło: motorsport.com

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 26

  1. Mówiłem, że to wina opon, gdyby nie opona Jorge by wygrał nawet ze złymi ustawieniami. :)

  2. Nie obserwowałem kariery Lorenzo jakoś przesadnie,
    ale teraz przyznaję całkowitą rację tym co mówili ,że
    w 2015 r to był jego ostatni jego tytuł mistrzowski
    wywalczony jak pozostałe w nieprzekonujący sposób

  3. Za każdym razem gdy Lorenzo próbuje zaryzykować z ustawieniami albo strategią na wyścig wychodzi mu to słabo, więc nie wiem czy jest zmuszony warunkami (i nie mam tutaj na myśli tylko pogody) do zmian decyzji czy może kombinuje by odkryć coś nowego co da mu jakąś przewagę. Niezależnie jednak od jego komentarzy, które można interpretować dowolnie to wyniki dają jednoznaczne wnioski – nie jest dobrze.

  4. “Nie interesują mnie mistrzostwa” – tak nie mówi prawdziwy fighter…

    • myślę, że jemu bardziej chodzi o wyeliminowanie obecnych problemów a dopiero poźniej możliwość ewentualnej walki o tytuł.
      Czemu na tym forum jak Lorenzo zawsze coś powie to odrazu jest to odbierane negatywnie, nie powiedział nic złego.
      Rossi nie raz kombinuje z ustawieniami przed wyścigiem i bardzo często wypowiada się podobnie – pozytywnie/negatywnie..

  5. Dodatkowo chodziło mu raczej o to, że już ma stratę raczej nie do odrobienia.

    • Wiadomo o co mu chodziło, co nie zmienia faktu, że tak nie mówi prawdziwy fighter… Szansa zawsze jest i nawet Rossi się nie poddaje, choć oczywiście coraz mniej wierzy.

      • Naprawdę, niesamowita konsekwencja w ocenie. Mniej więcej dwa tygodnie temu na tym portalu pojawił się artykuł:
        https://motogp.pl/motogp/valentino-rossi-nie-wierzy-juz-w-zdobycie-mistrzostwa/64420/
        Jakoś nie widzę tam komentarzy, że Rossi nie jest prawdziwym fighterem.

        Ale przecież nie o to chodzi, bo słowa Lorenzo są zawsze gorszące, a te Rossiego zawsze pocieszające.
        Jest mi absolutnie głupio, że jestem zmuszony szukać w wypowiedziach Valentino czegoś co by sprawiło, że krytyka Lorenzo już tak dobrze się nie kleiła. W jakiś sposób bowiem zawodnik z numerem 46, który sprawił, że MotoGP mnie pochłonęło staje się mi coraz dalszy. Nie przez swoje bycie, ale przez kibiców z całego świata, którzy najbardziej lubią deprecjonować jego konkurentów.

      • Twoje komentarze, to jedynie osobiste wycieczki w tej sprawie i usilna próba obrony wielkiego męczennika JL99.

        Jakoś mi umknął tamten news i jeśli faktycznie Rossi tak powiedział, to sporo u mnie stracił, bo nie należy w ten sposób podchodzić NIGDY. Tak samo jak można wygrać przegrany mecz, tak samo obaj mogą zdobyć jeszcze mistrzostwo. Szczególnie w tak nieobliczalnym sporcie.

        Więc łaskawie ściągnij klapki z oczu i nabierz więcej obiektywizmu w tej sprawie. Bo jak widać dla Ciebie każdy antyfan JL to z miejsca psychofan VR… Czy to jest aby normalne? Marquez też wygrywa z Rossim i nawet pomimo tego co zrobił rok temu, to ma poważanie i wielu fanów wśród kibiców. Osobiście kibicuję mu równie mocno jak Rossiemu i innym. A dlaczego? Bo jest po prostu fajnym gościem i otwartym emocjonalnie człowiekiem.

        Czy teraz jest to jasne, czy dalej będziesz twierdził swoje i pomagał nieść krzyż?

      • No tak, bo przecież lepiej łudzić się, że – przy braku n błędów Marqueza – jest szansa na tytuł. Owszem, po Brnie 2014 Rossi powiedział „walka o tytuł mistrzowski zaczyna się na nowo”, ale sam z tych słów się śmiał. Dobrze, żę Lorenzo mówi wprost, że są niekonkurencyjni i będą próbowali to poprawić.
        A co do Marqueza i Lorenzo, i porównywania. Lorenzo nie jest nielubiany ze względu na charakter, a ze względu na swoje boje z Rossim. Marquez był bardzo lubiany, bo trzymał się z Rossim, a po Sepang buczeli po nim równo jak i po Lorenzo. Owszem, Lorenzo jest zawzięty i te wojenki z Rossim ma. A że Rossiego uwielbiają miliony, to dla Lorenzo musiało się to źle skończyć (jeśli chodzi o opinię).
        Ale gdyby wpływu na sympatię kibiców nie miał Valentino, to za Marquezem na pewno przemawiałaby agresywna jazda, ogólnie styl jazdy, jak i „radość” na podium (choć akurat regularnych okrzyków jego mechaników po zwycięstwie już dawno mam po dziurki w nosie), a za Lorenzo? Niebanalne celebracje zwycięstw – a to jezioro, a to bokser, czy „game over”. To jest coś, co łączy go z Rossim – akurat w tym jednym.

      • @Vendeur Twoje komentarze to jedynie osobiste wycieczki w tej sprawie i usilna próba ataku wielkiego nieudacznika JL99. Pasuje?

        Jeśli chcesz komuś dawać porady to najpierw zastosuj je wobec siebie. W ogóle polemika z Tobą zaczyna być bezsensowna, bo zamiast odnosić się do argumentów tworzysz nowe, byle tylko Twoje było na wierzchu. Zresztą sam się właśnie przyznałeś do bycia antyfanem Lorenzo, co właściwie dokładnie ustawia Cię w dyskusji.

        Powodem dla którego umieszczam link z wypowiedziami Rossiego jest pokazanie prostej zależności – skoro oboje wypowiadają się identycznie jeśli chodzi o treść, z uwzględnieniem różnic w stylu, a jednemu z nich zarzucasz niebycie fighterem to znaczy, że trzeba ich mierzyć tą samą miarą. To takie proste właśnie.

        I na koniec. Nikt Ci nie każe lubić Lorenzo, nikt Ci nie zakazuje lubienia Rossiego lub Marqueza, ani nikt też nie próbuje Ci udowodnić, że Twoje lubienie jest bezsensowne lub głupie. Twoje lubienie jest zwyczajnie subiektywne.
        Nawiasem mówiąc moją sympatię zdobywają zawodnicy swoją postawą głównie na torze, kiedy za szybką kasku nie widać prawie niczego a mówią za nich wykręcone czasy okrążeń. Dla Ciebie jednak ważniejsze wydaje się jakie ciepło z nich emanuje. To także Twój subiektywny wybór za co lubisz zawodnika, ale skoro tak to argumenty trzeba dobierać adekwatnie do sytuacji.

        Tak więc dalej będę twierdzić swoje, skoro już zapytałeś.

        Ma rację @polerst mówiąc, że miejsce Lorenzo w opinii kibiców wyznaczyły konflikty z Rossim. Podobnie było w innych przypadkach i najprawdopodobniej dalej tak będzie. Czy to źle? Nie, taka specyfika tego sportu. Nie ma potrzeby zmieniania tego, ale fakt, zauważenie tego i zaakceptowanie faktycznie pozwala inaczej patrzeć na ten sport.

      • Mnie konflikty pomiędzy zawodnikami nie interesują – choć oczywiście lepiej gdy ich nie ma. Ja głównie odbieram sygnały zewnętrzne, które przesyła zawodnik a te są diametralnie różne. Rossi i Marquez, jak dzieci cieszące się i mające frajdę ze wszystkiego kontra wiecznie naburmuszony Jorge… To jedyny powód dla którego go nie lubię. Może trochę też to notoryczne narzekanie na wszystko po kolei. To trochę tak jak Vettel w F1 – wszystko mu nie pasuje, na torze każdy powinien mu ustępować miejsca… Dobrze, że już nieco dojrzał, bo na początku kariery zachowywał się jak wyjątkowy burak.

  6. Ciezko lubic Lorenzo kiedy lazi skwaszony w te i we wte. Opony zmienili, elektronika nie ta i chlopak sie pogubil troche. Do tego mokre lato. Mysle ze ma on problem natury psychologicznej, taki „dolek Malysza”. Dla odmiany Vale jest zawsze „so 'appy” i ma „fun” nawet jesli przegra wyscig.
    Nie przepadam za JL ale przypadkowi ludzie nie ustanawiaja rekordu toru w Le Mans tak poporstu, moim zdaniem jego ekipa troche odpuscila wiedzac ze odchodzi, mysle ze nie pracuje sie z JL najlatwiej wiec po co sie spalac?

    • odp. KRocket:
      Rossi to zodiakalny Wodnik tak jak Marquez
      musiałbyś być z pod tego znaku żeby go zrozumieć.
      Musiał tak powiedzieć ,że już nie wierzy…złapać
      trochę oddechu i luzu do końca sezonu…co się
      będzie z małolatami bił na siłę o tytuł, wiesz ?!…
      a co do kibiców #46 to wiesz…to są już starsi
      ludzie mają swoje humory,chcieliby oglądać dalej
      swojego ulubieńca na Topie ale jego kariera nie
      do końca się tak potoczyła jak by chcieli jak sam
      Rossi oczekiwał…ale jeden tytuł i by odpuścili….

  7. Rossi jest dzisiaj drugi w tabeli. Facet ma 37 lat. W tym wieku to absolutny fenomen. Świetny PR? Fani? No fajnie ale kto jeszcze poradziłby sobie z taka presją?

    • Wszystko się zgadza. Sukcesy sportowe Rossiego nie biorą się z powietrza tylko z jego niesamowitego talentu, zdolności adaptacji i improwizacji. Rossi znalazł się na samym szczycie panteonu gwiazd MotoGP już teraz i nic mu już tego nie odbierze. Rossi to też nietuzinkowa osobowość, charakter i kawał historii. Fakt, że mając tyle lat i w dalszym ciągu jest w czołówce tylko to potwierdza.

    • @mr-bubble ale jaką Rossi ma presje ? ma 37 lat jest 9-krotnym mistrzem świata i zapowiada się, że przez dekady tego nikt nie pobije. Osiągnął już wszystko, wg. mnie on poprostu teraz czerpie radość z jazdy i nie jest pod jakąkolwiek presją bo może tylko pozytywnie zaskoczyć.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
198 zapytań w 1,465 sek