Dyrektor sportowy Ducati Paolo Ciabatti uważa, że nie uda się w maju rozpocząć sezonu MotoGP. Pierwsza runda jest zaplanowana na 3 maja w Hiszpanii, jednak ten kraj ma duży problem z pandemią koronawirusa. Jest tam już 14 000 zarażonych, a ponad 600 osób zmarło. We Włoszech jest dużo gorzej.
„Cały czas uważnie śledzę wszystkie statystyki. Myślę, że wkrótce takie liczby jak we Włoszech, będziemy widzieli na reszcie kontynentu, która może skorzystać z naszego doświadczenia i wprowadzić drastyczne decyzje. Studiując liczby, obawiam się, że niemożliwe aby mistrzostwa świata ruszyły przed czerwcem lub lipcem.” – powiedział Paolo Ciabatti w wywiadzie dla Moto.it.
„W Chinach podjęto bardzo ostre środki, w autorytarny sposób: wszystko zostało pozamykane, bez wyjątków. Teraz zaczynają z tego wychodzić, po dwóch miesiącach. W naszym demokratycznym systemie to może zająć jeszcze dłużej.” – dodał dyrektor sportowy Ducati.
„W tej chwili mistrzostwa powinny mieć trzytygodniową przerwę w lipcu. Jeśli warunki pozwolą, w tym okresie powinno się przeprowadzić kilka rund grand prix. Mistrzostwa będą bardziej kompaktowe, na niektórych torach można również ścigać się jeszcze w grudniu. Sądzę, że jest szansa, aby utrzymać 17 czy 18 wyścigów grand prix, tak jak mieliśmy kilka lat temu, starając się zachować transmisje w TV i sponsorów.” – dodał. „Ale to jedynie teoria. Nikt nie może powiedzieć, kiedy sytuacja wróci do normy.”
Źródło: motorsport.com
Chyba Paolo chciał powiedzieć, że wszyscy będą raczej unikać kroków podjętych przez Włochów, a wzorować się raczej będą na takich krajach jak Polska, która na dzisiaj, ma 1/3 wstępnie szacowanych, odnotowanych zarażeń.
Włosi ( i nie tylko ) dali ciała na całego.
Hmm… a może dlatego, że Polska nie jest ciekawym krajem na odwiedziny/wakacje?
Zdecydowanie dlatego mamy taką małą epidemię. Nie ma tutaj nic z szybkiej reakcji.
Zdecydowanie, to mieszasz ze sobą dwa aspekty:
1 – atrakcyjności miejsca dla wirusa
2 – kroków, które należy podjąć
Oba te aspekty działają niezależnie od siebie, ale mogą na siebie wpływać.
Tj, mało atrakcyjne miejsce, może zostać objęte ostrymi restrykcjami i narodową kwarantanną, jak również bardzo atrakcyjne miejsce dla wirusa, nadal może tętnić życiem, spotkaniami przy winie i spaghetti, mnóstwem ludzi a komunikacji miejskiej etc
Mówiłem o estymacji zarażeń na podstawie naszego potencjału rozsiewania wirusa, które wynosiło na ten czas 3 razy więcej niż jest teraz – czyli kroki efektywne. Ludzie siedzą w domach i nie zarażają innych, a to jest kluczowe. Im szybciej podjęte takie działania, tym mniejsze rozniesienie, im późniejszy czas reakcji, tym dłużej wirus się roznosi i tym większa ilość zarażonych.
Natomiast, im atrakcyjniejsze miejsce dla wirusa, tym wcześniejsze i ostrzejsze powinny być kroki – Włosi zareagowali późno i nieudolnie, my zareagowaliśmy wcześnie i efektywnie, stąd mamy lepsze wyniki w odniesieniu do początkowych estymacji, Włosi mają przerażająco więcej zarażonych niż się spodziewano. Jest tam tak źle, że służba zdrowia sobie nie radzi, nie ma miejsc dla chorych, nie ma aparatury, ludzie umierają w szpitalach i w domach, z których czasem nie ma ich kto odebrać. Jakby wcześniej zareagowali, to ilość chorych na miejsca w szpitalach i ilość aparatury, mogłaby wystarczyć = czas reakcji jest kluczowy.
Jakbyś prowadził jakiś biznes (np naprawa obuwia) i ogarniał 10 klientów dziennie, a nagle zwaliłoby Ci się 1000 na dzień, to jakbyś to udźwignął?
Optymistycznie. Bardzo bym chciał żeby tak bylo
Byle Brno sie odbędzie…klimacik na ” Camp Start ” niezapomniany:)
Na skalę problemu w poszczególnych krajach ma wiele czynników. Nie tylko kwestia higieny i szybkość podjętych działań, ale także warunki klimatyczne, w jakich wirus się rozwija. Nie bez przyczyny w Europie najgorszej sprawa wygląda na południu. Widocznie tam koronawirus rozwija się najlepiej. Jakoś Brytole też za bardzo nie przestrzegają zasad, a jednak skala zachorowań i zgonów jest nieporównywalnie mniejsza. Włosi to też naród o wysokim odsetku starszych ludzi – na to też trzeba zwrócić uwagę. Odporność tamtych ludzi na wirusy też może być mniejsza. U nas klimat jest surowszy, a więc jesteśmy bardziej odporny na patogeny. To wszystko może składać się na te, a nie inne skutki… Miejmy nadzieję, że uda się w miarę sytuację opanować. Co do sezonu, nie nastawiałbym się na to, aby w ogóle mógł się odbyć. Bądźmy gotowi na anulowanie całkowite. Kto wie, czy na jesień nie będzie drugiego ataku… Obym się mylił…
Problematyka jest złożona, to prawda, bo życie społeczne jest złożone i nikt nie chce hamować gospodarki, jednak mechanizm zarażania jest prosty, i jest znany. Ludzie to rozsiewają, i nie ma tu teraz znaczenia czy są na południu Europy – mnóstwo zarażeń jest w Skandynawii, Holandii, Belgii… Problem na południu jest m.in. taki, że jest mnóstwo starszych ludzi, którzy to właśnie uzyskują duże, czy pełne objawy covida19, a pełne objawy to dużo większy potencjał zarażania innych. Jeśli ludziom się mówi, by nie wychodzili z domów, a oni chodzą po ulicach, po sklepach, po świątyniach (szczególnie w niedziele starsi ludzie) i tam kichają i kaszlą, jeżdżą komunikacją i tam znów kichają i kaszlą, plotkują pod blokiem, zamiast do siebie zadzwonić, dzieciaki na przymusowych „feriach” spotykają się, zamiast porobić coś w domu etc, to nie ma szans na opanowanie tego wirusa – to się właśnie tam stało, cały świat o tym mówił, więc nie wiem z czym tu polemizować. Wynika to z nieudolności władz, i głównie bezmyślności zwykłych ludzi. Paolo naoglądał się propagandowej, Włoskiej telewizji, pomijającej fakty mówiące o zaniechaniach i błędach, a promujące i informacje o działaniach, o pozytywnych efektach w walce z wirusem, i myśli, że to prawda…
Chińczycy potrafili zastrzelić kogoś z objawami, gdy ten się próbował wymknąć, Włosi 20 marca zarządzili zmiany, które już dawno powinny być wprowadzone. Jeśli życie kulturalne na południu Europy jest przebogate, a i jest tam mnóstwo starszych ludzi, a to najgorsza mieszanka, to antycypacja i silne, wręcz dyktatorskie posunięcia powinny mieć miejsce i to tak szybko, jak się da. Teraz już jest za późno. Może nie koniecznie strzelać do ludzi, ale stanowcze i ostre metody powinny mieć miejsce.
To co chcieli uchronić, czyli życie towarzyskie, kulturalne, gospodarcze, i tak zostanie wstrzymane, ale na dłużej i na gorszych warunkach. Po co było doprowadzać do takiego załamania systemu, masowej umieralni w domach, na ulicach, w szpitalach, gdzie nie ma miejsc w kostnicach i cmentarzach? I zaczyna się novum, o którego prawdopodobieństwie pisałem jakiś czas temu – zaczyna przybywać ludzi dość młodych, z pełnymi objawami. Miejmy nadzieje, że ta tendencja się nie utrzyma…
Anglicy też przyznają, że byli zbyt bierni wobec wirusa, i wiele innych państw też się do tego przyznaje i wprowadza ostre cięcia.