Karel Abraham po rocznej przerwie powrócił do MotoGP i po raz pierwszy mógł pojechać dla innego zespołu królewskiej klasy, niż w poprzednich latach. Czeski zawodnik, reprezentujący Aspar Ducati i dosiadający dwuletniego GP15 dojechał do mety na czternastej pozycji, zdobywając dwa punkty. Taki wynik jest dla Abrahama powodem do zadowolenia.
Abraham wrócił do MotoGP po krótkim i nieudanym epizodzie w World Superbike. Poprzednio w strefie punktowej Czech gościł w GP San Marino trzy lata temu. Wciąż są to jednak wyniki bardzo odległe od tych z lat 2011-2012, kiedy to wielokrotnie meldował się w TOP10.
„Te dwa punkty są dla mnie naprawdę dobre i jestem z nich naprawdę zadowolony, ponieważ ostatni raz punkty w MotoGP zdobyłem w 2014 roku. To długa przerwa. Myślę, że taki początek sezonu jest dla nas naprawdę dobry.” – powiedział Abraham, który poprzednio jeździł niemal wyłącznie dla zespołu kierowanego przez swojego ojca, Karela Abrahama Seniora – AB Motoracing.
Nie był to jednak bezproblemowy start. Czech starał się utrzymywać niedaleko za próbującym przebijać się w górę stawki Jorge Lorenzo, ale ostatecznie stracił do niego 9 sekund i linię mety przeciął tuż za Hectorem Barberą.
„W miarę trwania wyścigu okazało się że nie jest tak, jak mogłoby być: niestety miałem trochę problemów z wizjerem, przez co nie mogłem ostrzej hamować czy skręcać. Pierwszy raz przytrafiło mi się coś takiego. To frustrujące. Tak czy inaczej, to są dwa ważne punkty na początku sezonu, nawet jeśli wydawało mi się przez pewien czas, że mogę w tym wyścigu podążać razem za Lorenzo.”
Chyba się modlił o te punkty do Abrahama.. ;)