Ponownie w mieszanych nastrojach znaleźli się po wyścigu dwaj zawodnicy fabrycznego zespołu Ducati w klasie MotoGP. O ile pewien postęp zaliczył Valentino Rossi, o tyle sporego pecha miał jego team-partner Nicky Hayden.
Podczas pierwszych treningów wolnych, które miały miejsce w piątek, to Amerykanin dwukrotnie był szybszy z tej dwójki. Pierwsza sesja treningowa odbywała się na przesychającej nawierzchni obiektu położonego nieopodal Lizbony. W takich warunkach, tak jak i w hiszpańskim Jerez, bardzo dobrze poradzili sobie obaj kierowcy jeżdżący na fabrycznych Desmosedici GP12. Ostatecznie bowiem FP1 z drugim wynikiem zakończył Hayden, a trzeci był Rossi, który zaczął używać ustawień bazujących na tych swojego team-partnera. Po południu, gdy było już sucho, spisali się oni gorzej, bo na pozycji numer siedem uplasował się #69, a Włoch znalazł się dwa „oczka” za nim.
W sobotnim FP3 tym razem górą z tej dwójki był już Valentino, który ze stratą 1.117sek do lidera zajął miejsce numer siedem, a nieco ponad 0.1sek wolniejszy od niego był Nicky, ostatecznie dziewiąty. W kwalifikacjach walkę o lepsze pozycje duetowi temu przeszkodziła nieco, wywieszona na nieco ponad dziesięć minut do końca sesji, czerwona flaga. #46 po raz pierwszy w tym sezonie w QP pokonał „Kentucky Kida”. Pierwszy raz od dawna strata 33’latka do zdobywcy Pole Position stracił mniej niż sekundę i ruszał z końca trzeciej linii, a czwarty rząd otworzył natomiast 31’latek.
Obaj zawodnicy fabrycznej ekipy Ducati całkiem dobrze ruszyli spod świateł, bowiem Rossi awansował na ósme, a Hayden dziewiąte miejsce. Po zewnętrznej pierwszego zakrętu jednak Amerykanin wyprzedził Włocha, ale ten skutecznie kontratakował w trzecim łuku. Jeszcze na pierwszej cyrkulacji #69 spadł na dziesiątą lokatę, za Stefana Bradla. Na drugim kółku Valentino wyprzedził na wejściu w pierwszy zakręt Alvaro Bautistę, ale okrążenie później Hiszpan powtórzył manewr rywala w tym samym miejscu. W międzyczasie Nicky był już jedenasty, bo pokonał go Hector Barbera. Na szóstej cyrkulacji Włoch wskoczył na siódme miejsce przed Bena Spiesa i nie oddał go do mety, a jego team-partner był ostatecznie jedenasty.
9’krotny Mistrz Świata był całkiem zadowolony z tego swojego, bądź co bądź, najlepszego finiszu w tym roku. Dobrze jednak wie, że przed nim i jego ekipą sporo pracy. „Tym razem poszło nieco lepiej, w tym sensie, że zaczęliśmy od lepszej bazy w piątek, a potem przez cały weekend przygotowywaliśmy się na wyścig. Byłem w stanie rozpocząć walkę o punkty wiedząc, czego się spodziewać po motocyklu, a ja dzięki temu mogłem mocniej naciskać i jechać bliżej limitu. Pierwsze okrążenia były przyzwoite. Awansowałem o kilka miejsc, a potem notowałem całkiem niezłe tempo – osiągane czasy były takimi, jakich się spodziewaliśmy. Możemy powiedzieć, że wykorzystaliśmy nasz obecny potencjał, ale musimy nadal pracować, by zrobić kolejny krok naprzód.”
Po wywalczeniu dziesiątego miejsca w Katarze, a następnie dziewiątego w Hiszpanii, po wczorajszych zmaganiach w Portugalii „The Doctor” w klasyfikacji generalnej jest dziewiąty z dorobkiem dwudziestu dwóch punktów. Chociaż postęp był widoczny, to nadal na mecie stracił on do triumfatora 26 sekund, ale wie on, gdzie trzeba się poprawić. „Musimy poprawić się na wyjściach z zakrętów i przyspieszeniach, ponieważ póki co w tych miejscach nie jesteśmy tak efektywni jak rywale. Nie udaje nam się przenieść całej dostępnej mocy na podłoże. Tak czy inaczej dziś udało mi się nawet zaliczyć nieco dobrej zabawy,” dodał na koniec Valentino Rossi.
Problemy z elektroniką miał natomiast „Kentucky Kid” i okazuje się, że ogromnym wyczynem jest to, iż w ogóle dojechał on do mety. „Już od pierwszego okrążenia był problem z elektroniką, a motocykl po prostu nie wiedział, w którym miejscu toru się znajduję. Robiłem co w mojej mocy, by jakoś omijać te problemy i nie popełniać błędów. To naprawdę wstyd, że tak ciężko pracowaliśmy przez cały weekend, a potem nie byliśmy w stanie wykorzystać tego w trakcie wyścigu,” komentował obecnie ósmy zawodnik klasyfikacji generalnej.
Na sam koniec Nicky Hayden dodał: „W nocy przed wyścigiem moja ekipa wykonała fantastyczną robotę, a w warm-upie czułem się na motocyklu znacznie lepiej. Prawie udało mi się osiągnąć czas z kwalifikacji i ogólnie prezentowałem całkiem równe tempo. Nie mówię oczywiście, że walczyłbym o zwycięstwo, ale fajnie byłoby przynajmniej prezentować niezły rytm w wyścigu. Z niecierpliwością czekamy na kolejny wyścig, który odbędzie się na torze Le Mans.”