Kilka tygodni temu szef MotoGP i World Superbike Carmelo Ezpeleta przyznał, że fabryczna ekipa Kawasaki „sondowała” pomysł wystawienia maszyny produkcyjnej w prototypowej, królewskiej klasie. Odpowiedź Ezpelety była jednoznaczna: Hiszpan stanowczo odmówił, dodając, że w MotoGP takie możliwości mają jedynie już zaangażowani producenci. Nie powiedział jednak wprost, że stałoby to w sprzeczności z przepisami!
Jonathan Rea, który zapewne miałby poprowadzić maszynę „zielonych”, wyraził swoje zaskoczenie tym pomysłem i informacjami Ezpelety. Północnoirlanczyk przyznał wprost, że dla niego ten pomysł nie ma żadnego sensu, ze względu na to, jak wiele różni motocykle WSBK i MotoGP. Pierwszym problemem do rozwiązania byłyby różnice ogumienia. Wszystkie motocykle WSBK projektowane są pod wymogi opon Pirelli.
„W ogóle tego nie rozumiem. To dziwne. Nie chcę dzikiej karty z moim Kawasaki! To mogłoby być zabawne, ale bardziej jako żart. Miałbym walczyć z prototypami, wyposażonymi w prototypowe opony, na drogowym motocykl, zaprojektowanym pod gumy Pirelli. To jak jazda samochodem turystycznym przeciwko bolidowi Formuły 1.” – przyznał broniący kolejny raz tytułu WSBK Jonathan Rea. „Superbike i MotoGP to dwa różne światy. Jak porównywanie jabłek i gruszek.”
Rea ma na koncie dwa starty w MotoGP. W 2012 roku w ramach zastępstwa pojechał na fabrycznej Repsol Hondzie. W GP San Marino był ósmy, a rundę później – w GP Aragonii – siódmy. Były to jednak czasy CRT – i w stawce poza prototypami obecne były również o klasę słabsze maszyny, z silnikami produkcyjnymi.
Źródło: crash.net
Na razie tylko wyścigi w domu na durexach zostały