Zdaniem Valentino Rossiego, niesamowite ratowania przed upadkiem w wykonaniu Marca Marqueza nie są przypadkowe. Kiedyś Hiszpan także i podczas wyścigów zaliczał wiele upadków, które sprawiały mu duże problemy w klasyfikacji mistrzostw świata. W sezonie 2017 było już inaczej: #93 wielokrotnie opanowywał motocykl w bardzo wydawałoby się ciężkich momentach i wypadki nie skutkowały utratami punktów za niedojeżdżanie do mety.
The Doctor w wywiadzie dla magazynu Rider przyznał, że nie można mówić o szczęściu. „To niesamowite co robi, ponieważ nie przewraca się już tak często. Miał tak wiele obron przed upadkami w zeszłym roku, że nie może to być przypadkiem. W mojej opinii, pracował nad poprawieniem swojej techniki, stylu jazdy i bardzo mu to pomaga.” – powiedział zawodnik fabrycznej ekipy Yamahy.
„Nie wiem czy to naturalne umiejętności czy coś, co zostało wypracowane, ale potrafi układać swoje ciało pomiędzy motocyklem i asfaltem, wykorzystując je do obrony przed upadkiem.” – dodał włoski zawodnik. Rossi przyznał też, że na motocyklu innym niż Honda, taki sposób zapobiegania upadkom nie byłby możliwy.
„Nie sądzę, by chodziło o elektronikę, ale o sam motocykl. Honda jest zbudowana w taki sposób, że nawet kiedy przednie koło się uślizguje, to nadal jest możliwe złapanie przyczepności. W motocyklu takim jak nasz, jeśli stracisz kontrolę nad przodem, to gdy dotkniesz podłoża, nie możesz już się podnieść.” – skomentował Rossi.
Przypomnijmy, że Marquez ma przed sobą przynajmniej trzy kolejne sezony w Repsol Hondzie. Hiszpan kilka dni temu przedłużył obecną umowę na sezony 2019 i 2020.
„Nie wiem czy to naturalne umiejętności czy coś, co zostało wypracowane, ale potrafi układać swoje ciało pomiędzy motocyklem i asfaltem, wykorzystując je do obrony przed upadkiem.” = TALENT
A skąd Waldek ma takie informację, że na innym motocyklu nie było by to możliwe, skoro sam nie potrafi wychodzić z takich opresji i nigdy nie jeździł na obecnej RC213V ??? Pasowało by czymś to uargumentować…
„Nie sądzę, by chodziło o elektronikę, ale o sam motocykl. Honda jest zbudowana w taki sposób, że nawet kiedy przednie koło się uślizguje, to nadal jest możliwe złapanie przyczepności. W motocyklu takim jak nasz, jeśli stracisz kontrolę nad przodem, to gdy dotkniesz podłoża, nie możesz już się podnieść.” – skomentował Rossi
Warto dodać, że nie może się podnieść ON i Maverick, nie MARQUEZ :D
W Hondzie wysuwają się niewidzialne dodatkowe boczne kółeczka :P
No i wilki pomagają…
Nic sie nie wysuwa poprostu na logike w pelni przytomnego obserwatora widac zee maja pod owiewkami kompresrek co dmucha od boku gdy czujnik zyroskopowy polozenia motocykla zasygnalizuje ze lezy :D
Łaaaaaał, widzę że nawet gdy Rossi chwali Marqueza, to znajdzie się coś do czego można się przyczepić:)
Bo w sumie co on wie o motocyklach z MotoGp…
Ja to widzę inaczej kolego :) Nie tylko Rossi chwali Marqueza, ON twierdzi że ok Marc pewnie posiada jakies zdolności do tego, ale tylko dzięki motocyklowi to potrafi. Innym motocyklem sie tego nie da zrobić. Ale dlaczego ? Inne mają opony, inne koła? inne zawieszenie ? no wybacz :)
A skoro tak dużo wie o maszynach motoGP, taki z niego „The Doctor” to ciekawę czemu kolejny rok ma problem ze swoją maszyną, jakoś jej nie potrafi uzdrowić. Dziwne, że problemy się spiętnowały po odejściu Lorenzo… brakło kopiarki :)
Dokładnie.
Po odejściu Jorge Yamaha nagle zatraciła swoje największe atuty czyli m.in prędkość w zakrętach, a jeden z drugim kręcą się w kółko próbując ją ustawić – jak widać, bezskutecznie.
„It’s impressive what he’s doing also because he doesn’t crash so often anymore,”
„For me, he worked to improve his technique, his style or riding helps him.”
No ciśnie Rossi po nim ostro.
Chyba że będziemy bawić się w „co autor miał na myśli?”. Tyle że nie widzę w tym wywiadzie nic do luźnej interpretacji.
Naprawdę chcesz sprowadzać ponad 18 sezonów Rossiego w najwyższej klasie, do kiepskiego zeszłego?
O czym ma on świadczyć? Że w sumie Rossi nie ogarnia? Że wszystko robił za niego Jorge?
Bo mnie się wydaje, że pomimo wszystko, to sukces czy porażka nie zależy w 100% od zawodnika.
Więc wybacz, ale w kwestii motocykli wyścigowych, to bardziej do mnie przemawia wiedza Rossiego niż ludzie robiący sobie z jego opinii żarty, bo taka jest teraz moda:)
@fidell33 Myślę, że to nie jest tak, że teraz bierze się taka moda na jeżdżenie po Rossim na zasadzie „taki mistrz, a nie umie i nigdy nie umiał”. Według mnie to raczej efekt odbicia wajchy, bo część kibiców mocno hejtowała Lorenzo i jednoznacznie twierdziła, że jak tylko się z Yamahy wyniesie to Rossi pomoże zrobić taki motocykl, który będzie dominował, że to Jorge jest tym hamulcowym, że Valentino przecież na Michelinach będzie niedościgniony. Wajcha była mocno naginana, a teraz po niepowodzeniach Yamahy w tamtym sezonie odbija w drugą stronę bijąc po głowie Rossiego.
Ale generalnie zgadzam się z większością Twoich argumentów.
Może tak być jak piszesz.
Nie rozumiem tylko dlaczego to kibice wszystko przeżywają i szukają dziury w całym, bardziej niż sami zawodnicy.
Ani Rossi nic na Lorenzo nie mówi, tak samo jak Lorenzo na Rossiego czy Yamahę. Po co więc dorabiać wszędzie jakieś teorie? Nie wiem.
Doszło do tego, że nawet pozytywne słowa Rossiego odbierane są jak jakaś psychologiczna gierka.
@fidell33 ludzie po prostu czekają na wyścigi i nie mają co robić ;). Sezon się rozkręci i teorie spiskowe wyginą śmiercią naturalną :D
Tak jest dojechac Valentyne ;))))
Loriz Baz też się tak podniósł na Ducati czyli chyba jednak można.
Vale pewnie prowokuje Marqueza, żeby zmienił zespół. Tak jak z Lorenzo 'ciekawe czy podejmie wyzwanie’ itd. Tak tutaj pewnie będzie stosował gierki typu, że u jednego producenta to żaden mistrz itd. I w sumie jest w tym jakaś część racji. Rossi wie, że w Repsolu Marquez jest nie do ruszenia i będzie zdobywał kolejne tytuły mistrzowskie a co za tym idzie jego rekordy będą szybko obalone. Jedyna szansa jest taka, żeby MM93 wyszedł ze swojej strefy komfortu i potencjalnie kilka lat stracił ;)
O co chodzi z tymi wyzwaniami? Czy każdy mistrz musi gdzieś indziej przejść żeby być bardziej „mistrzowski”? Nie ogarniam tego.
Czy Lorenzo będzie gorszym mistrzem jak nie wygra nic z Ducati?
Czy MM będzie gorszym mistrzem jak nie odejdzie z HRC?
U Rossiego, Stonera czy Lorenzo „nowe wyzwanie” nie było wyłącznym celem zmiany pracodawcy.
A teraz widzę zrobił się z tego jakiś mit „lepszych mistrzów”.
W dobie gdy kosmitów jeździ jednocześnie kilku trzeba szukać takich dodatkowych kategorii jeśli ktoś chciałby choć częściowo miarodajnie porównać ich cały dorobek. Oczywiście każdy mistrz będzie mistrzem. Ale w czasie gdy Rossi zaczynał jeździć w 500cc na torze był ledwie jeden mistrzów świata. Aktualnie w każdym wyścigu będzie na torze 14 tytułów mistrzowskich więc siłą rzeczy teraz ten tytuł znaczy mniej. Nie widzę problemu w wyszukiwaniu dodatkowych statystyk i porównań. Tylko urozmaica to rywalizację. Jeśli dla Ciebie nie gra to roli to nie zwracaj na to uwagi.
A co do prestiżu zwycięstw po zmianie producenta to chyba najlepiej świadczą o tym słowa Rossiego po pierwszym zwycięstwie na Yamasze, że to najszczęśliwszy dzień w jego karierze. Myślę, że gdyby Lorenzo wygrał wyścig na Ducati też mógłby powiedzieć coś podobnego.
Dla mnie to po prostu dorabianie sztucznej ideologi do wyścigów.
Dla kontekstu posłużę się prehistorią z innego sportu.
Ayrton Senna, człowiek który dla osiągnięcia zwycięstwa był gotów poświęcić niemal wszystko. Tylko bycie pierwszym go interesowało.
Gdy po trzecim mistrzostwie, jego Mclaren przestawał być konkurencyjny, nie miał oporów z szukaniem lepszego zespołu, mimo ważnego kontraktu. Chciał nawet jeździć za darmo, byle by dostać miejsce w dominującym Williamsie.
Chciał dostać najlepsze narzędzie do wygrywania. Nie interesowało go „wyzwanie” w gorszym sprzęcie. Nie uważał że lepiej jest powalczyć w gorszym bolidzie niż wygrywać w lepszym, bo dodaje to prestiżu czy coś.
W sporcie gdzie dziś walczysz o podium, a w następnym wyścigu możesz się połamać i skończyć karierę, nie wyobrażam sobie że ktoś dobrowolnie rezygnuje z dobrego pakietu w imię jakiegoś mitycznego wyzwania.
Wracając do MotoGp, każdy z trójki mistrzów która zmieniła pracodawcę, odchodziła po konflikcie. Poszukiwanie wyzwania to tylko PRowa gadka na konferencjach, żeby obie strony zachowały twarz.
W takiej sytuacji słowa Rossiego które przytaczasz nabierają trochę innego kontekstu. Każdy z nich (Stoner, Rossi i Lorenzo) chciał dokopać swojemu byłemu pracodawcy za traktowanie. Każdego z nich interesowało i interesuje wygrywanie, więc pomysł że mieliby sobie utrudniać to zadanie, szukając wyzwania, jest dla mnie nierealny.
Dorobek zawodników można porównać po zwycięstwach i zdobytych mistrzostwach. Jest to całkiem jasny i przejrzysty system.
Tak przynajmniej uważam.
Pisząc, że przechodzili do nowego producenta, żeby dokopać poprzedniemu a jednocześnie cały czas myśleli tylko o wygrywaniu sam sobie zaprzeczasz.
A Rossi przechodzący do Ducati też szukał najlepszego sprzętu do wygrywania? Nie jestem fanem F1 wiec do tego ciężko mi się odnieść. W przytoczonych przez Ciebie przypadkach wcale nie jest też tak, że były to zawsze zmiany na gorszy sprzęt. Stoner przechodząc do Hondy zyskał zdecydowanie; z kolei Jorge sporo ryzykował a okazało się, ze być może jeździł w 2017 na pewniejszej maszynie niż u poprzedniego producenta. Poza tym to wcale nie jest powiedziane, że Honda jest najlepszą maszyna dla Marqueza i jeśli nie zmieni nigdy maszyny to się tego nie dowiemy. Czy jest to ważne dla zawodników czy nie to na pewno kibicom zmiany motocykli dają sporo informacji i możliwość poznania idola w całkiem nowych sytuacjach. Tak jak chociażby w 2017 Jorge dał się poznać z całkiem innej strony. Z liczbą tytułów jako kryterium też zawsze można dyskutować – konkurencja w danym czasie, kontuzja kończąca karierę itd.
Gdzie sam sobie zaprzeczam?
Przecież napisałem że oni odchodzili po konfliktach, a nie dlatego że mieli taki kaprys i szukali wyzwania.
Nie rozumiemy się chyba:)
Ty chcesz udowodnić, że zawodnicy ze ścisłego topu szukają dodatkowych wyzwań i dlatego zmieniają producentów.
Ja Ci chce udowodnić, że robią to tylko wtedy, kiedy nie mogą się dogadać z obecnymi, gadając przy okazji o jakiś wyzwaniach i innych rzeczach. Wtedy kiedy nie mają już wyboru idą do tych „gorszych” teamów.
Casey zyskał tak, ale w momencie przechodzenia do Hondy on miał 23 zwycięstwa od 2007 roku, a cały Repsol 11. Więc nie szedł raczej na pewniaka po mistrzostwo, podpisując z nimi kontrakt w 2010 roku.
Lorenzo też zdaje się ten sezon z Ducati miał gorszy niż te z Yamahą.
O Rossim w Ducati nie wspominając:)
Rozumiesz o co mi chodzi?
@ivar Dla mnie dzielenie mistrzostw na jakieś „bardziej” lub „mniej” jest mgliste i niezrozumiałe. Napisałeś takie zdanie: „Aktualnie w każdym wyścigu będzie na torze 14 tytułów mistrzowskich więc siłą rzeczy teraz ten tytuł znaczy mniej.”. To chyba odwrotnie? Skoro jest tylu pretendentów jednocześnie to każde mistrzostwo, zwycięstwo powinno być o milimetr, z czego płynie wniosek, że powinno cieszyć się większą estymą zarówno wśród zawodników, jak i kibiców. Niemniej dla mnie to i tak nie ma znaczenia, bo wolę się trzymać prostej i jasnej zasady, że mistrzem jest ten, kto na koniec sezonu ma najwięcej punktów. A zazwyczaj ma je ten kto wykorzystał swój talent, włożył odpowiednio dużo pracy, miał odrobinę szczęścia, współpracuje z zespołem, który jest dobrze dobrany, zgrany i równie utalentowany. Kolejność przypadkowa, proporcje zmienne.
@fidell33 A Rossi do Ducati odchodził po konflikcie z Yamahą? Nie śledziłem w tamtych latach motogp zbyt szczegółowo. Rozumiem o co Ci chodzi ale ja analizuje temat raczej z pozycji kibica dla którego moim zdaniem istotnym aspektem w ocenie zawodnika jest to z iloma producentami był w stanie odnosić sukcesy. Daje to sporo informacji w ewentualnym porównaniu różnych zawodników. Ty raczej skupiasz się na tym jakimi pobudkami kierują się zawodnicy już przy ewentualnej zmianie. Według mnie Rossi może chcieć i w sumie ma prawo deprecjonować osiągnięcia Marqueza ze względu na to, ze były one odnoszone tylko z Hondą.
@krocket oczywiście tytuł zdobyty w takim towarzystwie waży więcej. Chodziło mi o to, ze w tamtych czasach jeśli już ktoś był mistrzem to nie bardzo było go z kim porównywać bo innych mistrzów po prostu nie było. Dzisiaj jeśli mistrzów mamy kilku jednocześnie na torze to trzeba szukać dodatkowych kryteriów porównania a pojedynczy tytuł nie ma takiego znaczenia w porównaniu. Osobiście na przykład wyżej ceniłbym 7 tytułów Vale które zdobył dla 2 producentów niż 10 tytułów Marqueza zdobytych tylko dla Hondy. Mimo, ze moje sympatie są po stronie drugiego z nich. Oczywiście każdy może postrzegać to inaczej.
@ivar No jasne że w 2010 Rossi odchodził skonfliktowany z Yamahą.
Dał im ultimatum albo on albo Lorenzo, i Yamaha wybrała Jorge. Wcześniej jeszcze poinformowali go że obniżą mu zarobki, żeby dać większą pensję jego zespołowemu koledze.
Pomimo „Bye Bye Baby” na koszulkach to tak romantycznie się nie rozstali.
fidell33 dobrze pisze Też tak uważam
Się tylko troszkę jednym zdaniem podepnę pod temat odnosząc się do 'ivara’ i tego co powiedział VR że moto Honda jest zbudowana inaczej co pomaga MM w obronie przed upadkami – a kto broni np.Yamasze zrobienia takiej samej ramy? Tyle lat VR spędził już z Yamahą że powinni rozwinąć moto na taki poziom jaki chce,mieszcząc sie w jego regulaminowym rozwoju czy budowie żeby sie podobnie ratował z uślizgów
'ivar’ ,chyba to powinno Ci dać do pomyślenia odnośnie przenoszenia sie do innych producentów bo każdy na takich samych zasadach rozwija motocykl pod kierowce – jedni troche bardziej drudzy troszke mniej
a jednak pod lat mówi się o tym, że maszyny mają jakąś swoją indywidualną charakterystykę o której nieraz przecież tutaj pisaliśmy. Próba zmiany tej charakterystyki nie jest łatwa i kończy się nieraz brakiem poprawy w słabych stronach z jednoczesną utratą atutów.
Myślę, że Honda generalnie robi motocykle bardziej „agile” niż „stable” w przeciwieństwie do Yamahy. Hons jest zwrotna, Yamaha bardziej stabilna. Oglądaliście kiedyś Haszka w bramce hokejowej (najlepiej na olimpiadzie w Nagano)…to jest właśnie taka honda.
Hehe dobre :). A Ducati to Tommy Salo w SLC 2002? https://www.youtube.com/watch?v=KFQnIFN1pYo
hehe, myślę, że bardziej Melandri w Aprilli AD 2015 ;)
Na Ducati tez sie da obronic (przykład L Baz) tylko tu juz mozna mowic o fuxie. W przypadku Marca „no save no fun” :-) Ale on tak jezdzi i nie sadze ze na innym moto po wyczuciu limitu maszyny miał by z tym problem. Jaja panie Doctor ma sie jedne nie wazne co sie ujezdza :-)