Valentino Rossi już dawno nie pojechał tak świetnie w wyścigu MotoGP jak w niedzielnym GP Australii – Włoch miał nawet szansę wygrać, jednak gdy chciał poczekać na atak na Marka Marqueza, plany pokrzyżował mu Andrea Iannone. Ostatecznie dla zawodnika Suzuki włączenie się w walkę niewiele się przydało, bowiem zakończył wyścig poza podium, natomiast Rossi stracił dystans do uciekającego Marqueza i mógł bić się jedynie o drugie miejsce.
„Myślę, że miałem potencjał, by pozostać z Marquezem do samego końca, ponieważ byłem szybki.” – powiedział Rossi, który ostatecznie ukończył wyścig ze stratą 1.8s do Hiszpana. „Ale kiedy w pewnym momencie myślałem, że jestem w idealnej sytuacji, przyjechał Iannone i w nawrocie pojechał jak szalony, a Marquez się oderwał. Ale myślę, że i tak byłoby ciężko wygrać.”
Zdaniem Rossiego, aby wygrywać w MotoGP, nie da się jeździć spokojnie. „Poziom agresji i jazdy w kontakcie mocno się podniósł, zwłaszcza wśród młodych zawodników, przychodzących z Moto2. Także i Zarco zawsze jeździ bardzo agresywnie. Możesz się na to złościć, ale to niczego nie zmieni. To jest gra, w którą musisz zagrać. Tak po prostu jest. Jest nieco bardziej niebezpiecznie. Tak musisz jeździć, chyba że wolisz zostać w domu.” – dodał.
Mimo niedawno złamanej nogi, Rossi ostatecznie wygrał i z Francuzem, i z Włochem. Dla #46 była to mała zemsta na Andrei za jeden z wyścigów sprzed dwóch sezonów. „Walka z Zarco, a potem nadjechanie Iannone. Dwaj najgorsi zawodnicy, z którymi trzeba walczyć. Pamiętam jeden pojedynek z Iannone z 2015 roku. Pokonał mnie na ostatnim okrążeniu, więc starałem się dawać z siebie maksimum. Było tak też i z Zarco i z Marquezem. To był więc świetny wyścig, dał mi wiele radości.” – zakończył szczęśliwy The Doctor, który – można już powiedzieć z całą pewnością – w tym roku mistrzem nie zostanie – nie ma już nawet matematycznych szans.
Źródło: motorsport.com
Powiem tak. Gdyby Francja miała więcej takich Zarco, to w 1940 mogła by wytrzymać dłużej niż kilka tygodni…. Brawo
Raczej niewiele by to zmieniło.
Niech mi będzie wolno mieć inne zdanie. Zależy ilu by ich było. W sumie w MotoGP nie ma wstecznego więc może…. Pozdrawiam. :)
Ciekawe czy jest coś na rzeczy w tekście komentatorów że „może Yamaha wróciła do starej ramy”, podsumowujący tak czasy na mokrym jak i w wyścigu… Trzy Yamahy jadące naprawdę równo, stabilnie, spokojnie, świetnie się prowadzące nawet na tle hondy MM93 – wygląda to podejrzanie :)
Rossi w końcu odgrywa taką rolę, w jakiej zawsze był najlepszy – cieszy się jak głupek z porządnej dawki ścigania, rzuci świetnym tekstem, przybije pionę z tymi z którymi przed chwilą agresywnie się wyprzedzał.