Valentino Rossi twierdzi, że ubiegłoroczny sezon nie był jego ostatnią szansę na 10 tytuł mistrzowski w karierze i wyrównanie rekordu ośmiu trofeów w klasie królewskiej, należący do jego rodaka Giacomo Agostiniego. Przypomnijmy, że sezon 2015 przegrał ze swoim zespołowym partnerem, Hiszpanem Jorge Lorenzo, różnicą zaledwie pięciu punktów.
Popularny „The Doctor” to „żywa legenda” Motocyklowych Mistrzostw Świata. Przez wielu ekspertów i fanów jest uznawany za najlepszego motocyklistę w historii. Do niego należy rekord zwycięstw w klasie królewskiej (86) oraz podiów (175) i najszybszych okrążeń (73). Po zdobyciu dwóch tytułów w niższych klasach – 125cc w 1997 i 250cc w 1999 roku – awansował do kategorii 500cc. Po zdobyciu tytułu wicemistrzowskiego, w kolejnym nie dał szans rywalom. Był ostatnim kierowcą, który sięgnął po tytuł na półlitrówce. Kolejne cztery sezony także należały do Włocha. I nie przeszkodziła mu nawet przeprowadzka w 2004 roku z Hondy do Yamahy. Z porażką musieli pogodzić się m.in. jego rodak Max Biaggi oraz Hiszpan Sete Gibernau.
W 2006 roku po bardzo nierównym sezonie, spowodowanym problemami z motocyklem, stracił tytuł na rzecz Amerykanina Nicky’ego Hayden’a z Repsol Honda. Sezon 2007 był jeszcze słabszy – po zmianie pojemności z 990cc na 800cc, rok ten został zdominowany przez kierowcę Ducati – Australijczyka Casey’a Stonera. GP Walencji, tak pechowe rok wcześniej, znowu nie sprzyjało Włochowi. Podczas treningu złamał rękę i ostatecznie przegrał także wicemistrzostwo z Hiszpanem Danim Pedrosą – partnerem zespołowym Hayden’a, który również zaliczył nieudany sezon. W 2008 roku Yamaha poprawiła maszynę i Włoch po bezpardonowej walce m.in. podczas GP USA na Laguna Seca, pokonał obrońcę tytułu, sięgając po szósty tytuł w królewskiej klasie. W 2009 roku powtórzył sukces – tym razem jego największym rywalem okazał się jego zespołowy partner, Jorge Lorenzo. W 2010 roku szansę na trzecie mistrzostwo z rzędu pozbawiła go kontuzja nogi podczas kwalifikacji do GP Włoch.
Skonfliktowany z zespołem, opuścił go i przeszedł do Ducati. Dwa lata w bolońskiej stajni były najgorszym okresem w karierze „The Doctora”. On i jego ekipa, z Jeremy’m Burgess’em na czele, nie mieli absolutnie żadnego pomysłu na znalezienie tempa i w 2013 roku wrócił do Yamahy. Pierwszy sezon po powrocie był bardzo spokojny – znajdował się wyraźnie w cieniu Marqueza, Pedrosy i Lorenzo. W 2014 roku jednak wrócił do gry. Był najlepszym wśród kierowców, którzy nie rywalizowali o tytuł – ten był zarezerwowany dla Marqueza, który bardzo szybko „wybił innym z głowy” marzenia o czempionacie, wygrywając aż dziesięć wyścigów z rzędu.
W 2015 roku jednak Honda miała wyraźnie problemy z dopasowaniem mocy silnika do ramy i kilka upadków Marqueza m.in. podczas GP Włoch i Katalonii, pozbawiła go szans na tytuł. Rossi do ostatniej rundy w Walencji był liderem klasyfikacji generalnej. Na jego nieszczęście na drodze stanął mu wyżej wspomniany „Złoty chłopiec” Hondy, z którym stoczył kilka pasjonujących i niekoniecznie czystych pojedynków wcześniej. Najpierw w Australii uniemożliwił mu walkę z Lorenzo, a potem powtórzył to w Malezji. Czara goryczy się przelała i Vale sprowokował upadek Marca, za co dostał punkty karne. One skutkowały relegacją na koniec stawki. Mimo awansu na czwarte miejsce w wyścigu, Marquez nie zaatakował Lorenzo i uniemożliwił to także Pedrosie, dzięki czemu to Lorenzo wygrał nie tylko GP Walencji, ale także tytuł mistrzowski. Tor Ricardo Tormo ponownie mu nie sprzyjał.
Nowy sezon to jednak nowe wyzwania przed kierowcami i zespołami – jest to swego rodzaju rewolucja, gdyż oprócz nowego dostawcy (Michelin zastąpi Bridgestone), zostanie ustandaryzowana elektronika, którą będzie dostarczać włoska firma Magneti Marelli. Valentino wierzy, że może to wszystko wykorzystać do osiągnięcia sukcesu.
Na pytanie dziennikarzy, czy nie czuje się za stary, odpowiedział: – ,,Jeżeli sprawdzimy historię ludzkości, nie ma specjalnej różnicy między 36 a 37 latami. Nie jestem więc specjalnie zmartwiony”.
Nie widzi też powodu, dla którego nie mógłby ponownie być konkurencyjnym: – ,,W przyszłym roku mogę jeździć w mniej więcej podobnym tempie. Ale to zależy od motywacji, współpracy Yamahy z Michelin, naszej pracy i wszystkiego innego. Następny sezon to zupełnie inna historia, ale ja zawsze staram się być jak najlepiej przygotowanym”.
Szef zespołu Yamahy, Lin Jarvis, stwierdził iż rozumiał gorycz porażki ukazywaną przez Rossiego, jednak wie, że Włoch zostawi to za sobą i ponownie będzie walczyć: – ,,Kiedy traci się zaledwie pięć punktów do mistrzostwa, to musi być to bardzo trudne, tym bardziej że był liderem od początku rywalizacji. Wiedzieliśmy, że tylko jeden z nich mógł wygrać. To problem, kiedy w zespole jest dwóch wielkich zawodników – nawet wtedy, gdy wygrasz wszystko, ktoś jest nieszczęśliwy. Mogło pójść tylko w jedną lub drugą stronę i tylko dla jednej jest to korzystne. Nie można cofnąć czasu. Trzeba więc skupić się na przyszłości”.
Sezon rozpocznie się 20 marca, a już w lutym odbędą się pierwsze zimowe testy. Czy Valentino Rossi będzie walczyć o dziesiąty tytuł w karierze i ósmy w królewskiej klasie? Odpowiedź poznamy za kilka miesięcy. Póki co pozostaje nam przypomnieć sobie najlepsze lata „The Doctora”, włączając retransmisje wyścigów. A jest co oglądać. Może jeszcze nieraz zobaczymy „The Doctora” na najwyższym stopniu podium. Przypomnijmy, że do rekordu wygranych Agostiniego Rossiemu brakuje dziesięciu triumfów.
www.autosport.com
Uznawanie tego, że marqez uniemożliwił Rossiemu walkę z Lorenzo w GP Australii to przesada i przytakiwanie teoriom spiskowym Valentino. Ale za to co młody odj***bał w Malezji i Walencji, należy mu się hańba i wieczne potępienie.
Ale też bądźmy szczerzy – Marquez miał dwie szanse aby udowodnić że nie pomaga Lorenzo. Skoro nie wykorzystał żadnej to tylko z jednego powodu.
Temat widzę będzie się jeszcze ciągnąć latami. Faktem, jest że gdyby Rossi zapier…ł przez cały sezon i wygrał więcej wyścigów nie było by tematów Australii, Malezji, Walencji itp. Skoro często nie miał tempa i pozwolił głównemu rywalowi wygrać więcej wyścigów, musiał kombinować i niestety, tym razem gierki nie pomogły. Ciekawi mnie też czy jakby zamienić zawodników miejscami i JL przegrałby tytuł w Walencji, czy byłaby taka afera? Czy może pisalibyśmy „this is racing Jorge”? Stawiam na „this is racing Jorge”.
I pewnie masz rację że do Lorenzo byłyby teksty typu „takie są wyścigi”. Ale też i jakiś niesmak by pozostał po tym, że Rossi zdobył tytuł bo Marquez mu pomógł – nie aż taki niesmak jaki jest teraz po tytule Lorenzo, ale jednak jakiś by tam był.
Z drugiej strony, czy po wyścigach w Argentynie i Holandii, faktycznie do tego by doszło (tzn. że Marquez zacząłby „pomagać” Rossiemu)?
Pozostaje tylko mieć nadzieję że takich kontrowersyjnych rozstrzygnięć tytułu nie będzie, że kierowcy zaczną się ścigać, a nie wyżywać na kimś bo „ten go oskarżył na konferencji”.
Zawsze znalazła by się jakaś grupa której wynik by nie pasował. Ale nie czarujmy się, o ile pomoc marqeza dla Lorenzo była ewidentna i trzeba być naprawdę ślepym lub zaślepionym aby tego nie widzieć. O tyle ciężko było by obronić argument o pomocy dla Rossiego, w sytuacji kiedy każdy zawodnik robi zwyczajnie to co do niego należy i jedzie najleszy wyścig na jaki go stać.
oby słowa się sprawdziły ale będzie chyba ciężej niż w 2015 bo znany duet niecałe 100 zjednoczył się już jakiś czas temu:)
Jak Marquez jest taki zajebisty,niech przejdzie na Ducati:)
Tomek popieram w 100%… ale on nigdy nie przejdzie do Ducati bo mówiąc trywialnie spenia. To jednak nie jest ten talent i umiejętności co Vale i wszystko w temacie :)
a co vale pokazał w ducati??? jak by honda nie dała dupy w zeszłym sezonie to majster dla marqueza był by murowany
Jako, że to mój pierwszy post, witam wszystkich i pozdrawiam.
@dubi82
a co miał pokazać? parafrazując Twoje słowa jakby Ducati nie dało dupy w sezonie 11/12 to majster dla Rossiego byłby murowany. Talent ważny ale jak maszyna do bani to nic nie zrobisz. Czemu Stoner odszedł do Hondy? wk… się brakiem rozwoju i tyle.
Ale ma przejść specjalnie dla Was do ducati żeby udowodnić że jest lepszy do Rossiego czy o co chodzi? :D Prawda jest taka że gdyby MM nie walczył o wszystko w każdym wyścigu to nie byłby 3 w stawce. Kilka wywrotek sprawiło że stracił cenne punkty. Poczekajmy na sezon 2016 : )
Myślę ze Marquez ma talent żeby zdominować Moto Gp więc mógłby przejść na inne moto w celu potwierdzenia swojego talentu,Dohan był 5 razy mistrzem ale tylko na Hondzie,ciekawe jak by przeszedł na inną maszynę(trochę gdybam)Pozdrawiam wszystkich
Marquez nie musi nigdzie przechodzić, by coś udowodnić – prędzej przejdzie gdzie indziej, gdy Honda nie wyjdzie z problemów z sezonu 2015 :D i wtedy Alzamora i spółka będzie trzymała Nakamoto i Hondę w szachu ;)
Nie sadze zeby ktokolwiek mogl „zaszachowac” Honde. Pokazali to pozbywajac sie np. Rossiego po zdobyciu dla nich 3 tytulow i niedawno Stonera. Jak bedzie jakis zgrzyt to i MM poleci do konkurencji, dla nich nie ma ludzi niezastapionych zawsze znajda kogos kto dla Repsol Honda jest gotow poswiecic duzo. Tym bardziej ze w nizszych kategoriach tez talentow nie brakuje. Pozdrawiam
Otóż to, poza tym mają Millera w odwodzie, ewentualnie Rinsa itd., dzisiaj talentów jest aż za dużo.
Od czasów Rossiego to nastawienie Hondy myślę, że się trochę zmieniło, a na Stonera chyba nie liczyli, że wróci do ścigania :/
bo Honda jest jak samuraj daje tylko raz szanse. Stonerowi chcieli płacić fortune ale mu sie wyścigi zanudziły a kiedy chciał wrócić pokazali mu palec.