Świetny początek sezonu w wykonaniu Suzuki oznacza, że marka z Hamamatsu jest na „dobrej drodze” do utraty przywilejów, jakie odzyskała na rok 2018. Najpierw w GP Argentyny podium zdobył Alex Rins, a potem dwa razy jego wynik powtórzył Andrea Iannone. Suzuki ma więc trzy punkty tzw. koncesji. Przywileje w 2019 roku straci, jeśli zbierze sześć punktów.
Suzuki może korzystać z „ulg” w roku 2018 dlatego, że sezon 2017 był w ich wykonaniu fatalny. Nie udało się wywalczyć choćby jednego miejsca na podium. W sezonie 2018 przywileje mają również Aprilia oraz KTM. Każdy zawodnik może wykorzystywać w roku aż dziewięć silników, do tego możliwy jest rozwój jednostki napędowej. Jeśli zebranych zostanie 6 punktów, to za rok Suzuki będzie miało już tylko siedem silników, a ich rozwój będzie zamrożony.
Ale brak przywilejów to również inne ograniczenia: zaledwie pięć dni testowych w roku (zamiast nieograniczonego programu) oraz możliwość trzech dzikich kart (zamiast sześciu), choć oczywiście Suzuki i tak nie wykorzysta w tym roku aż tylu kart.
Za zwycięstwo producent otrzymuje 3 punkty koncesji. Za drugie miejsce – 2 punkty. Za trzecie – 1 punkt. W roku 2016 Maverick Vinales zebrał właśnie 6 punktów, za zwycięstwo i trzy trzecie miejsca.
Od redakcji: Wczoraj omyłkowo podaliśmy dalej informację, która ukazała się na oficjalnej stronie motogp.com, jakoby Suzuki już teraz miało pewną utratę przywilejów. Informacja ta była oczywiście błędna i szybko zniknęła zarówno ze strony motogp.com, jak i naszej.
Czy punkty liczą sie razem z satelickimi ekipami? Jeśli nie, to może fabryczna Yamaha się załapie na 2019 na jakieś przywileje ;) O ile dobrze liczę, to bez Zarco mają na razie 3 punkciki.
Producent, a więc nie ma znaczenia, jaki zespół zdobędzie punkty.
Dziękuję za wyjaśnienie.
Może Zarco nie dostał fabrycznej maszyny, żeby tych punktów za dużo nie zrobił. Tak, czy inaczej trochę ten plan popsuł ;)
Podobne rozwiązania powinny być w WSBK a nie ze kastrują Kawasaki czy Ducaty z obrotów