Dla zespołu Yamaha Factory Racing, ostatni wyścig sezonu okazał się być prawdziwą huśtawką nastrojów. Kiedy wszyscy liczyli na walkę o zwycięstwo w wykonaniu Jorge Lorenzo, bohaterem zespołu okazał się Katsuyuki Nakasuga – który zastępując kontuzjowanego Bena Spiesa, przeciął linię mety na drugiej pozycji.
Obydwaj kierowcy fabrycznej Yamahy, byli jednymi z nielicznych, którzy od razu założyli do swoich motocykli opony typu slick. Dzięki temu posunięciu, zarówno Jorge Lorenzo jak i Katsuyuki Nakasuga prezentowali dobre tempo, które pozwoliło im na jazdę na czele wyścigu.
Hiszpański zawodnik Yamahy, – jak zapowiedział – chciał powalczyć o zwycięstwo i pojechać na 100% przed swoją publicznością. Tak więc pomimo bardzo trudnych warunków jakie panowały na torze, już po kilku okrążeniach objął pozycję lidera. Za jego plecami, jechał jednak Dani Pedrosa, który startując z alei serwisowej powoli doganiał #99.
Dlatego też, chcąc zakończyć wyścig na najwyższym stopniu podium, musiał podjąć ryzyko i wyprzedzać dublowanych zawodników, wyjeżdżając poza suchą nitkę toru. Właśnie w takich okolicznościach, Lorenzo złapał uślizg tylnego koła, którego nie potrafił już opanować. Jego jazda zakończyła się efektownym high-sidem, po którym rozbił motocykl a sam wylądował w żwirze. Na szczęście zakończyło się bez kontuzji, która mogły by wykluczyć Hiszpana ze zbliżających się testów.
„Jestem szczęśliwy, że jesteśmy Mistrzami Świata i to jest najważniejsze. Może gdybyśmy przyjechali tutaj bez tytułu, to mogła by to być inna historia i nie byłbym tak szczęśliwy.” – powiedział kierowca z Majorki.
„Miałem duże nadzieje na zwycięstwo w wyścigu, wybrałem bardzo ryzykowną strategię opon i jechałem naprawdę dobry wyścig. Dani doganiał mnie, ale potem udało mi się uzyskać cztery sekundy przewagi” – dodał nowy Mistrz Świata i kontynuował: „Potem dojechałem do wolniejszych zawodników i nie jestem pewien co się stało – być może sędziowie nie wywiesili niebieskiej flagi na tyle szybko, ale jadąc za nimi traciłem trochę czasu . Byłem za Ellisonem , który pozostawał na (suchej -przyp. red.) linii wyścigowej. Nie mogłem czekać do kolejnego zakrętu aby go wyprzedzić, bo wciąż traciłem czas. Wyprzedziłem i popełniłem błąd jadąc poza suchą linią i zaliczyłem dużego high-sida.” – opowiadał o incydencie, który zakończył jego marzenia o zwycięstwie przed własną publicznością.
Pech Hiszpana, stał się jednak szczęściem japońskiego kierowcy testowego Yamahy. Nakasuga, który rozpoczął wyścig z 16 pola startowego, już po przejechaniu pierwszego okrążenia znalazł się na jedenastym miejscu. Potem, kiedy inni kierowcy zmieniali motocykle, #21 notował awans na kolejne pozycje. Jego dobra, równa i szybka jazda, w połączeniu z pechem niektórych zawodników (Stefan Bradl, Jorge Lorenzo czy w końcu Cal Crutchlow) zaowocowała nieoczekiwanym wynikiem, jakim było zajęcie drugiego miejsca. Warto również wspomnieć, że został on tym samym jedynym japońskim zawodnikiem, którego mogliśmy oglądać na podium – nie tylko kategorii MotoGP, ale również Moto2 i Moto 3 – w sezonie 2012.
„Jestem bardzo szczęśliwy z tego wyniku.” – powiedział zdobywca drugiego miejsca. „Warunki na torze były dzisiaj bardzo ciężkie. To był trudny wyścig, ale zespół był niesamowity i muszę im podziękować za dokonywanie najlepszego wyboru set-upu do wyścigu.”
„Znalezienie się tu na podium, jest dla mnie jak sen lub cud, ponieważ kwalifikacje nie ułożyły się zbyt dobrze. Chcę podziękować zespołowi Yamaha za danie mi tej szczególnej możliwości ścigania się tutaj w MotoGP. To było niesamowite.” – zakończył swoja wypowiedź.
Taki Nakasuga jakby się wjeździł to by mistrza zdobył jak nic. A Rossi by mu motor odpalał co najwyżej. Największym szokiem jednak dla mnie jest prowadzący na początku Espagraro który się zaczął oddalać od reszty. No i poziom Pedrosy który dogonił Lorenzo pomimo startu z alei serwisowej. Szacun dla Nakasugi, Aleixa i Daniego.
:) Jechał ostrożnie z głową żeby nie rozbić garat bo vr46 mial go testowac to po primo a ultimo to Poul naprawde łądnie ogniem pojechał od początku… mniej mocy łatwiej ogarnąć
Ogólnie weekend Booomba