Debiut Gabora Talmacsi’ego w klasie MotoGP dość niespodziewanie doszedł do skutku. Jak sam zainteresowany przyznaje, dziś spełnił on jedno ze swoich marzeń.
Węgier z całą pewnością budził największe zainteresowanie na paddocku podczas pierwDebiut Gabora Talmacsi’ego w klasie MotoGP dość niespodziewanie doszedł do skutku. Jak sam zainteresowany przyznaje, dziś spełnił on jedno ze swoich marzeń.
Węgier z całą pewnością budził największe zainteresowanie na paddocku podczas pierwszej sesji treningowej na torze Circuit de Catalunya. A wszystko to za sprawą dość nieoczekiwanego debiutu byłego Mistrza Świata klasy 125cc w zespole Team Scot.
O tym, że #41 w Katalonii jeździć będzie zapasową Hondą RC 212V należącą do Yuki’ego Takahashi, dowiedzieliśmy się dosłownie na mniej niż godzinę przed rozpoczęciem sesji FP1. Był to jego całkowity debiut na maszynie o pojemności 800cc, bowiem wcześniej ścigał się w „ćwierćlitrówkach”. Jednak w klasie 250cc także nie zagościł na długo — wziął udział zaledwie w trzech rundach, a następnie zerwał kontrakt z zespołem Jorge Martineza. Jednym z powodów takiego obrotu sprawy był brak zapasowej maszyny, którą „Aspar” obiecał Gaborowi, a jak się później okazało — nie otrzymałby do końca tegorocznych zmagań, bowiem Aprilia nie produkuje już takich maszyn!
„Motocykl jest niesamowity! Ciężko mi to wyjaśnić, bowiem nigdy nie czułem tego rodzaju mocy, uczucia podczas hamowania, a także przyczepności opon Bridgestone… to po prostu inny świat!” mówił po dzisiejszym treningu 28’latek z Budapesztu, który pokonał w sumie 21 okrążeń katalońskiego obiektu. „To była dla mnie ekscytująca możliwość. Nie mogłem się doczekać powrotu na tor i to w dodatku z taką szansą. To było moje marzenie. Wiecie, pochodzę z Europy Wschodniej i naprawdę musiałem ciężko pracować, żeby dostać się tu, gdzie jestem.”
„Talma” rozstał się z zespołem Balatonring 250cc miesiąc temu i od tego czasu szukał metody na powrót do Motocyklowych Mistrzostw Świata. Zadziwiające jest to, że odszedł z ekipy „Aspara” z powodu braku zapasowej maszyny, a teraz w takiej samej sytuacji stawia siebie i partnerującego mu Japończyka. O ile na rundę pod Barceloną zapowiadana jest piękna pogoda, o tyle w Assen zawsze jest ona nieprzewidywalna. Dlatego więc w Holandii Gabor zastąpi Takahashi’ego, a być może na taką decyzję HRC wpłynął fakt, iż już dwukrotnie w tym sezonie zawodnicy musieli zmieniać w trakcie wyścigu motocykle. Nie trzeba mówić, co by się stało, gdyby taka sytuacja miała miejsce w chwili, gdy zawodnik do dyspozycji ma jedną maszynę i opony trzeba zmieniać podczas samego zjazdu, a nie przed.
„Z menadżerem zespołu – Cirano Mularonim znam się jeszcze z sezonu 2006, kiedy razem w 125-tkach pracowaliśmy w zespole Humangest Honda. On sam jest dla mnie bardziej jak przyjaciel,” dodał na koniec Talmacsi, który ściga się teraz z numerem #41 (w 250-tkach jeździł z #28), który powstał po przestawieniu cyfr w jego poprzednim numerze – #14. „Myślę, że Gabor ma potencjał na zdobywanie najwyższych rezultatów w MotoGP. Nie wiem, ile czasu będzie na to potrzebował, ale mam nadzieję, że niezbyt dużo,” stwierdził włoski menadżer Teamu Scot.