Valentino Rossi w imponującym, ale według niektórych również w kontrowersyjnym, stylu sięgnął po zwycięstwo w Dutch TT 2015. Włoch do samej mety musiał walczyć o wygraną z Markiem Marquezem, z którym zderzył się w ostatniej szykanie. Włoch powiększył przewagę w mistrzostwach.
#46 w ostatnich czterech wyścigach stracił aż 28 punktów przewagi nad Jorge Lorenzo. Po świetnym początku sezonu i wygranych w Katarze oraz Argentynie, od rundy w Jerez wyraźnie nie był w stanie utrzymać tempa swojego team-partnera. Rossi wiedział, że potrzebuje „złamać” Hiszpana, który wygrał ostatnie cztery wyścigi. Przed weekendem w Assen duet Movistar Yamaha MotoGP dzielił zaledwie punkt w mistrzostwach na korzyść Valentino.
36-latek rozpoczął weekend w Holandii z „wysokiego C”, bo od wygrania pierwszej sesji treningowej i trzeciej lokacie w czwartkowej, popołudniowej sesji. W piątkowy poranek znów był najszybszy. Tempo Włocha było zdecydowanie najlepsze ze wszystkich. Nikt jednak nie spodziewał się, że Rossi sięgnie po pole position, swoje pierwsze w tym roku, a zarazem od ubiegłorocznego Grand Prix Walencji. Pierwszy krok w drodze po obronę prowadzenia w mistrzostwach Włoch zrobił zatem już w piątek, tym bardziej, że Lorenzo był dopiero ósmy w kwalifikacjach.
Po starcie wyścigu to Rossi utrzymał prowadzenie, ale zaraz za nim jechał Marc Marquez. Już w połowie pierwszego okrążenia, na trzeciej pozycji znalazł się Lorenzo. Jorge wkrótce zaczął jednak tracić do liderów, a Valentino i Marc jechali koło w koło. Wydawało się, że #93 nie będzie w stanie utrzymać tempa „The Doctora” w drugiej fazie wyścigu, ale nic takiego się nie stało. Wszystko rozstrzygnąć miało się na ostatnim okrążeniu, a najprawdopodobniej – w ostatniej szykanie.
Na początku ostatniego okrążenia Rossi zyskał kilka dziesiątych nad Marquezem, ale ten odrobił wszystko w pół kółka. Na wejściu w ostatnią szykanę wyścigu, Marc zaatakował po wewnętrznej, delikatnie uderzając w Valentino i zmuszając go do odprostowania motocykla. Zawodnik Yamahy musiał przejechać na pełnym gazie przez żwir, szczęśliwie nie przewracając się i mijając po chwili linię mety na jednym kole.
„Jechałem na maksimum i nie chcę mówić, że przejechałem perfekcyjny wyścig, ale było ku temu blisko – mówił Rossi, dla którego to trzecia wygrana w tym roku i pierwsza od kwietniowego GP Argentyny. – Widziałem, że nie jestem w stanie uciec od Marka. Kiedy jedzie obok ciebie to wiesz, że będzie trudno, ale wiedziałem, że jestem konkurencyjny i chciałem spróbować powalczyć o wygraną. Na ostatnich okrążeniach dawałem z siebie wszystko. W ostatniej szykanie Marc próbował atakować, ale był nieco spóźniony. Ja byłem już w zakręcie, kiedy on delikatnie mnie uderzył, przez co musiałem ściąć zakręt. Nie miałem żadnego wyboru. Miałem za to szczęście, że będąc w żwirze trzymałem gaz, bo nie wiedziałem, jak głęboko tam jest i bałem się, że stracę kontrolę nad motocyklem. Kiedy wróciłem na tor, odwróciłem się, żeby zobaczyć gdzie jest Marc, ale on zwolnił bardziej niż ja”.
Już po konferencji prasowej, po wyścigu, zarówno Rossi jak i Marquez udali się do Dyrekcji Wyścigu, która ostatecznie zadecydowała, że to, co stało się między nimi na sam koniec zmagań, było „incydentem wyścigowym”. Żaden nie otrzymał upomnienia ani punktów karnych.
Sytuacja punktowa 9-krotnego mistrza świata znacznie poprawiła się po rundzie w Assen. Teraz ma już 10 punktów przewagi nad drugim Lorenzo i aż 56 nad trzecim Andreą Iannone. „To był świetny weekend i co najważniejsze, zwiększyłem przewagę nad Jorge w klasyfikacji generalnej. Przy tak zaciętej rywalizacji musisz korzystać z tak dobrej rundy oraz z tego, że lubisz dany tor i dobrze się na nim czujesz. Na pewno czeka nas jeszcze kilka trudniejszych momentów, więc trzeba wykorzystywać te dobre. Świetnie jest wyjeżdżać z Assen ze zwycięstwem. Myślę, że tą wygraną wykasowaliśmy wynik z Jerez czy Mugello, gdzie Jorge triumfował, a ja byłem trzeci. Oczywiście, odkładając żarty na bok, to ważne zwycięstwo, bo Jorge wykonał świetną pracę redukując stratę z 29 punktów do zaledwie jednego. Tych 9 punktów z dziś może być kluczowych, bo sądzę, że walka o mistrzostwo rozstrzygnie się dopiero podczas ostatniej rundy”.
Rossi bedzie mistrzem za co wielki szacunek
Jeszcze za wcześnie na takie przewidywania, ale daj Boże, życzę mu z całego serca.
Warto też zauważyć, że po raz pierwszy od 2009r. Rossi wygrał co najmniej trzy wyścigi :)
Nie za wczesnie. Rossiego nie lubialem we wczesniejszych latach gdy pajacowal (jak dla mnie oczywiscie) po zwyciestwie ale teraz szanuje go chyba najbardziej z calej stawki. Patrzac na jego plynna jazde wygra tytul jestem pewien. Oczywiscie wole styl jazdy Marqueza bo on jedzie po wszystko albo nic ale taka metoda sie mistrzostwa nie zdobywa. TAK CZY INACZEJ ROSSI SZACUNEK ZA WOLE WALKI ZA CHECI MOTYWACJE I MADROSC W JEZDZIE ALE MARQUEZ SZACUNEK ZA STYL I „MLODOSC W JEZDZIE”
Trzymam Cię za słowo! Obyś był dobrym prorokiem. :D
Za wcześnie. Poza tym stwierdzenie, że szacunek za to, że będzie mistrzem jest trochę bez sensu :)
Amen!
A ja mimo że Lubie Rossiego, mam nadzieje że majstra zgarnie Lorenzo.
A żeby Ci tak jęzor usechł !!! ;)
Szacunek nie za to ze bedzie mistrzem tylko za to ze bedzie mistrzem po raz 10 a to wielka roznica
Ciekaw jestem jak Ci młodzi wilcy będą jeżdzić za 10 lat
Ja lubię czekolade ale zjem to czego nie lubię