Valentino Rossi po niedzielnym GP Austrii przyznał, że wyścig na Red Bull Ringu sprawił mu sporo frajdy z powodu wielu stoczonych i zwycięskich pojedynków. Włoch co prawda zajął dopiero szóste miejsce, ale biorąc pod uwagę 14. pozycję startową, to jest to znakomity wynik, zwłaszcza po porównaniu, jak spisali się inni zawodnicy na motocyklach Yamahy.
„Byłem w stanie cieszyć się tym wyścigiem, ponieważ mogłem odrobić wiele pozycji i kilka razy fajnie wyprzedzać. Z kolei nikt nie wyprzedził mnie. Rano przed wyścigiem próbowaliśmy czegoś innego i spodobało mi się. Niestety, nie byłem szybszy, ale byłem przynajmniej w stanie utrzymać moje tempo na stabilniejszym poziomie, i mniej zużywać tylną oponę.” – powiedział Valentino Rossi.
„Zacząłem świetnie, ale jechałem w dużej grupie zawodników. Miałem na początku kilka twardych pojedynków, ale byłem w stanie odrabiać straty. Gdybym mógł wziąć udział w Q2 i zaczynałbym wyścig trochę bliżej początku stawki, może powalczyłbym jeszcze z Petruccim, ale nie byłoby szans na dogonienie Crutchlowa i reszty, ponieważ byli szybsi. Spróbujemy się poprawić.” – dodał Włoch.
Źródło, fot. Yamaha
Prawdziwy mistrz wszędzie radość odnajduje.
Niedlugo bedzie cieszyl sie z mistrzostwa 93 :)
Redakcja: Wystarczy już tych prowokacyjnych komentarzy. Kolejne zostaną osunięte bez ostrzeżenia, gdyż nie wnoszą nic poza jałową dyskusją.
Repsol84 wymiatasz!!! :D
Masz kompleks VR46 ze pod każdym postem i nim musisz nawiązywać do MM93??
To fanboy, nie warto wchodzić z nim w jakąkolwiek dyskusję.
nie można się nie zgodzić. ?
Realnie patrze na to z czego mozna sie cieszyc :)
Redakcja: Wystarczy już tych prowokacyjnych komentarzy. Kolejne zostaną osunięte bez ostrzeżenia, gdyż nie wnoszą nic poza jałową dyskusją.
a może realnie nadinterpretujesz słowa Vale ? :)
Klaudiusz z big brother;) lysi zawsze maja problemy:p
Generalnie, tak jak część osób twierdzi że to Rossi ciągnie Yamahę w dół swoim niby rządzeniem, tak ja uważam że on ratuje ich z kolejnej kompromitacji.
Wzięli młodego, obiecującego zawodnika do zespołu i nijak nie potrafią jakoś sensownie go wykorzystać.
Vinales mota się na M1 i nikt chyba nie ma pomysłu co dalej. A danie mu kolejnego 2 letniego kontraktu przed rozpoczęciem sezonu, bez jakiejkolwiek wyścigowej weryfikacji to jakiś kosmos.
Raz przygotowują ramę i silnik pod jego upodobanie, na bazie jego wytycznych z testów, żeby po jakimś czasie zorientować się że on sam nie wie czego chce i lecą wtedy po ratunek do Rossiego.
Tyle że, mogliby w dużym stopniu uniknąć przeprosin z soboty, gdyby tylko posłuchali się Rossiego, który chciał żeby Yamaha zrobiła to co HRC, Ducati czy KTM – po prostu wykupiła pracowników z Magneti Marelli.
A oni przez swoją krótkowroczność i pewność siebie, nie zrobili nawet tego co Aprilia czy Suzuki i nie wysłali swoich pracowników do MM, mimo że byli zapraszani.
Gdyby rzeczywiście #46 rządził w Yamasze, to ta robiłaby wszytko to czego on by sobie życzył.
O ile nie mam pretensji do Jarvisa o formę ich motocykla, bo to nie jego działka, tak kierowany przez niego zespół, co chwila zalicza PR-owe wpadki, tak jakoś od 2012 i nacisków na Spiesa.
A to brak kontroli nad Rossim i jego wypowiedziami, a to traktowanie mistrzostwa Lorenzo z 2015 jak coś przykrego, czy w końcu sytuacja z Argentyny, gdzie z MM w boxie Vale rozmawiał Uccio, a nie szef ekipy.
Dobrze, że w tym roku spadła im z nieba oferta Petronasa, bo bez satelity byliby w jeszcze większej d…
Na to, że Herve w końcu przestanie się podobać bycie bankomatem zespołu fabrycznego, widać nie byli przygotowani i Lin musiał to nadrabiać tekstami o „możliwym fabrycznym wsparciu” dla satelit. Mimo że przez lata zapierał się, że to niemożliwe w przypadku Yamahy.
I co teraz działoby się w tym zespole, przy tych wszystkich błędach, gdyby nie było tam Vale, którego tak ochoczo niektórzy chcą się pozbyć (przeważnie z małostkowych powodów)?
Kto tam potrafiłby w wyścigu przykryć wszystkie niedostatki M1, uśmiechnąć się do kibiców i kogo mogliby pokazać sponsorom?
Nie widzę nikogo takiego.
Oczywiście jak ktoś wierzy w nadprzyrodzone moce Jorge, to sprawa ma się o wiele prościej:)
Ale mnie, tłumaczenia jak z jakiegoś szkolenia coachingowego , nie bardzo przekonują.
Rossi jest niesamowity pod takim względem, że nawet z kiepskiego pakietu wyciska dużo lepsze wyniki niż może się wydawać. Nawet w czasach jazdy na Ducati zajmował dużo lepsze miejsca niż wielu innych zawodników wskakujących na Desmosedici. To zawodnik, który ma ogromny talent do wskoczenia na dowolną maszynę i z miejsca potrafiącego się nią „dogadać”. Tak to widzę i ten jego talent sprawia, że dzisiaj wynikami wizerunkowo broni Yamahę przed ostateczną kompromitacją. Pytanie jednak czy te jego umiejętności pojechania zaskakująco szybko nawet na kiepskim sprzęcie nie są również przyczyną większego chaosu jeśli chodzi o rozwój motocykla. Rossi to zawodnik, któremu zdaje się żaden „rąbek u spódnicy” nie przeszkadza… ale może właśnie o te „rąbki” chodzi. Być może talent Rossiego przykrywa wiele mankamentów maszyny.
W tym momencie trzeba spojrzeć na drugą stronę garażu – Vinales nie ma widać umiejętności do rozwijania maszyny… albo nie ma wystarczająco dużej siły przebicia by swoją wizję przepychać. Może jest tak, że inżynierowie dłubią coś w motocyklu tak by jednocześnie zadowolić Vinalesa i Rossiego, co wcale nie będzie jakąś nową praktyką w ich wykonaniu.
Co by nie było – nawet jeśli moja teza jest prawdziwa, że „winą” Rossiego jest jego talent do pojechania na czymkolwiek imponująco szybko i brak wizji Vinalesa to ginie to w morzu chaosu jaki mam wrażenie pochłania zespół fabryczny Yamahy. Te przeprosiny to coś bez precedensu i jednocześnie coś kuriozalnego. Częstym argumentem w takim przypadku jest też twierdzenie, że przecież w takim zespole jak Yamaha są ludzie kompetentni, jest gruba kasa, więc to niemożliwe by mogli popełniać tak oczywiste błędy – wymieniłeś wystarczająco dużo takich błędów by można było stwierdzić, że tak – spartaczyli swoją robotę i to nie raz. I dalej nie widać by wkrótce miał nastąpić jakiś przełom.
Podsumowując – Rossi robi dobrą minę do złej gry… całego zespołu. Vinales jest zupełnie pogubiony, nawet jego wypowiedzi to huśtawka pomiędzy druzgocącymi opiniami na temat motocykla do rozwoju a ekscytacją, że właśnie znaleźli coś przełomowego i czuje się świetnie na motocyklu. Ogromna część winy jednak leży poza zawodnikami, pewnie nawet nie przy szeregowych pracownikach. Problem leży zapewne na średnim, może wysokim szczeblu z Linem Jarvisem na czele, którego nie trawię od dłuższego czasu.
Trafnie rozdzieliłeś wymiar sportowy od wizerunkowo-marketingowego. Dziś bez Rossiego Yamaha byłaby mniej więcej w tym samym miejscu, gdzie była przed jego przyjściem – słaba postawa w mistrzostwach, słaby marketing, brak charyzmatycznej postaci, która mogłaby zjednywać kibiców/klientów. O ile Maverick jest błyskotliwym kierowcą, tak nie ma tego czegoś aby zjednywać sobie serca. A szkoda.
Zgadzam się też po części, że problem techniczny leży głównie w dziwnej postawie Yamahy. Kiedyś nie mieli problemów aby podkupić utalentowanych inżynierów i wycisnąć z tego ile się da. Co do rozwoju motocykla, to chyba jednak przecenia się wpływ na to kierowcy. Kierowca ma powiedzieć jakie są problemy, co powoduje, że nie jest w stanie nadążyć za konkurencją – czy to jest brak trakcji na wyjściu, tendencja do wheelie, brak mocy, niestabilność czy jedna z setek innych przyczyn. A rolą inżyniera przewodzącego projektowi jest znać sposób na rozwiązanie problemu (nie pogarszając, jeśli się da, innych cech motocykla). I wg mnie tu leży problem. Uprzedzając skojarzenia z Burgesem – on nie był inżynierem prowadzącym projekt, a inżynierem zawodnika, który wspiera swojego podopiecznego i jest pomostem między nim a fabryką. To bardzo ważna osoba, ale wg mnie problem w Yamasze leży o poziom wyżej.
A Jarvis – już od dawna sprawia wrażenie podobne do parasolkowej przed startem. Wypowiada sianowate kwestie bez treści, nie potrafi zapanować nad zespołem, wygląda jak kukła zarządzana z tylnego siedzenia.
Jak zwykle obiektywizm gdzieś znika, jak pojawia się wątek o gwiazdorze (dowolnym).
Prawda jest taka że Rossi od dawna rządzi w zespole, motocykl jest budowany pod niego i wg jego wskazówek. I to określam delikatnie, bardzo delikatnie, bo temat jest o wiele szerszy i o wiele mniej dobry wizerunkowo dla Rossiego. „Młody” wg wielu byłby w zupełnie innym miejscu kariery gdyby nie decyzje Rossiego. W tej chwili widać wyraźnie że te zmiany działają na korzyść Rossiego (wow, ależ zaskoczenie), pytanie czy nie dzieje się trochę zbyt wolno i czy nie dotarli z tymi zmianami do kresu możliwości tej konstrukcji.
Ale czy można mieć zarzuty? Zespół Yamahy jest od wielu lat poligonem doświadczalnym dla przedziwnych technik zarządzania. Od roku chyba nawet fanboje (poza nielicznymi) zrozumieli że naprawdę dzieją się tam złe rzeczy i bez naprawy zespołu niczego Yamaha nie dokona. Teraz małymi krokami próbują uzdrowić sytuację – ja akurat życzę im powodzenia, bo im więcej wyrównanych topowych zespołów tym lepiej dla wyścigów. Na początek skończyli z teorią „dwóch strzelb w zespole, walczących nawet ze sobą” – czy słusznie to niewazne, ale na pewno odbiło się to na formie Vinalesa. Jest to z całą pewnością krok w kierunku podobnym do Hondy, gdzie zespół a nawet i satelicki zespół skupia się na rozwoju części pod jednego kierowcę i daje to wymierne efekty.
Za ten wyścig Rossi ma plusa za dobre miejsce jak na pozycję startową, fajnie się pościgał, ale ma też łapkę w dół za schrzanione w przedziwny sposób kwalifikacje.
Czy mógłbyś podać konkretne źródła dla swoich rewelacji w stylu „Rossi od dawna rządzi w zespole”?
Czy może nie możesz tego zrobić, bo jesteś tajnym szpiegiem w ich garażu albo po prostu dlatego, że pitolisz od rzeczy?
@krocket Mimo wszystko lepsze przeprosiny, niż wysyłanie zawodników do psychologów;)
Ja natomiast liczę, że w końcu Yamaha zda sobie sprawę, że coś co działało w okolicach 2008 czy 2010 roku, czyli tylko dwóch zawodników fabrycznych, dziś już nie wystarczy.
@sbk16 Potrzebny im drugi Furosawa, tylko że młodszy, żeby nie musiał iść tak szybko na emeryturę:)
I oczywiście się zgadzam, że to wyświechtane rozwijanie motocykla, to bardziej skomplikowany proces niż rozmowa zawodnika z inżynierami.
@mariusz Obiektywizm to fajna rzecz, tylko czy na dobrą sprawę, ktokolwiek jest tu obiektywny?
Każdy ma przecież swoje sympatie i antypatie. Ja nie jestem dziennikarzem, ja na podstawie dostępnych mi informacji napisałem swoje przemyślenia.
Ktoś może wierzyć, że jest inaczej i nic mi do tego. Bardziej niż na wyimaginowanym obiektywizmie, zależy mi na tym, żeby nikt mi nie zarzucił kłamstwa.
Tyle że, moim zdaniem, fakt że w kilku kwestiach mam inne zdanie niż zadeklarowani przeciwnicy Rossiego, nie czyni mnie z automatu nieobiektywnym:)
Tak jak fakt, że wieczna krytyka w jego kierunku nie sprawia, że ktoś ma monopol na prawdę:)
Wszystko zależy od tego przez jaki pryzmat patrzymy na Rossiego. Jeśli na to jakim fajnym wujkiem stał się dla wszystkich rywali bez wyjątku czy na bajeczne dokonania na torze to rzeczywiście trzeba byś ułomny żeby go nie lubić.
Ale dla ludzi, którzy śledzą go od początku kariery i widzieli co nieco sprawa nie jest taka oczywista.
Ja osobiście dobrze się czuje, ze został w czarnej dupie z Yamaha a Lorek którego podkopywał co chwile zaczyna jeździć jak magik i to jeszcze na niedoścignionym marzeniu Rossiego na Ducati.
Ale nie popadajmy w paranoje wyścigi to tylko sport i to wcale nie najmądrzejszy :)
Vale w krótkich żołnierskich słowach podsumował swój wyścig. Po co tu coś więcej dodawać.
Mam jednak takie coraz większe przekonanie, że do konkurencyjnego rozwoju Yamahy to jednak Lorenzo przyczynił się w dużo większym stopniu niż sądzimy. Gdy widzę jak w sumie dość prostym mykiem (inny kształt zbiornika paliwa) z trudnego do opanowania Ducati zaczyna robić coraz bardziej to swoje „masełko” to uśmiech nie znika z mojej twarzy. Tak jak pisałam już kilka tygodni wcześniej „Lorenzo is back” i pokona AD w generalce. Vale był i jest wielki ale Lorenzo jest nie mniej imponujący. Naprawdę to co robi obecnie z Ducatem jest po prostu incredibly amazing :-))) Vale zawsze będzie walczył i nigdy się nie podda ale to Lorenzo obecnie bardziej zwala mnie z nóg wszystkim tym co prezentuje. Kompletny odjazd :-))
Niech mnie ktoś uszczypnie…. ???
…kobieta zmienną jest …:]
Sebar1 i Zyga – to nie ma nic wspólnego z kobiecą zmiennością. Dla mnie Vale był i jest najważniejszym zawodnikiem motocyklowym na świecie :-))
Moja ocena zarówno JL jak i pozostałych spraw wynika z tego, że czasami trzeba umieć stanąć z boku i wtedy można dostrzec wiele innych aspektów przedtem niewidocznych lub przeoczonych lub mylnie ocenionych. To żaden wstyd przyznać że czasami się nie miało racji lub że się wyciągnęło błędne wnioski. Ja jestem fanką Vale ale nie psycho-fanką. Jeśli coś jest białe to nie będę się upierała i twierdziła że jest czarne. Nie jestem politykiem :-))
Przyznaj się, wróciłaś właśnie z urlopu? ?
sebar1 dobrze kombinujesz :-)))
Mylicie się. Ktoś po prostu włamał się na jej konto :). Przy okazji zmienił też jego nazwę, w której było coś w rodzaju „wielka fanka Rossiego na wieki”. Ktoś się włamał, usunął Rossiego i teraz wychwala Lorka :D.