Valentino Rossi wycofał apelację, jaką złożył do Sądu Arbitrażowe ds. Sportu. Miesiąc temu Włoch odwołał do tej instytucji w odpowiedzi na sankcję nałożoną przez FIM.
Przypomnijmy, że „The Doctor” w listopadzie odwołał się od decyzji FIM, która przyznała mu trzy punkty karne za incydent z GP Malezji, w którym rzekomo doprowadził do upadku Hiszpana Marca Marqueza. W połączeniu z jednym otrzymanym za blokowanie Jorge Lorenzo podczas kwalifikacji do GP San Marino, skutkowało to relegacją na ostatnią pozycję do finałowej rundy, na torze Ricardo Tormo w Walencji.
Mimo wyżej wspomnianemu odwołaniu oraz petycji fanów, instytucja, której siedziba mieści się w Szwajcarii, odrzuciła wniosek Rossiego 5 listopada, a więc jeszcze przed GP Walencji. W konsekwencji Włoch startował z ostatniej pozycji. Wyścig zakończył czwarty, jednak zmagania wygrał Lorenzo, co w przypadku dopełnienia podium przez duet Repsol Hondy, przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść „Por Fuery”. Do grudnia jednak odwołanie pozostawało aktualne.
Oficjalnie oświadczenie CAS prezentowało się następująco: – ,,Pan Rossi poinformował nas o tym, że rezygnuje z odwołania. W związku z tym postępowanie arbitrażowe zostało zakończone i decyzja została tym samym prawomocna”.
Czy Włoch podjął słuszną decyzję? Z jednej strony CAS już raz odrzuciło wniosek i trudno byłoby oczekiwać, że zmieni zdanie. Z drugiej jednak Włoch nadal posiada cztery punkty karne na koncie i w sezonie 2016 nadal będą aktualne. Kolejne mogą więc skutkować startem z alei serwisowej, a nawet absencją w jednym z wyścigów. Rywalizacja o tytuł za sprawą nowej elektroniki i opon oraz niesnasek z Marquezem i Lorenzo zapowiada się pasjonująco. Czy punkty karne znowu mogą znacznie wpłynąć na rozstrzygnięcia sezonu? Pierwszą odpowiedź poznamy 20 marca, na katarskim torze Losail.
źródło: www.autosport.com
W pięknym stylu zagrnąłby tego majstra, przy zielonym stoliku, Panie, od czasów Senny się taki nie narodził.