Obaj zawodnicy fabrycznej Yamahy w niedzielę w GP Walencji powrócili do starej ramy – takiej samej, na jakiej tegoroczne sukcesy odnosił Johann Zarco. Maverick Vinales i Valentino Rossi nie mieli wiele do stracenia (aczkolwiek Włoch spadł z 4. na 5. miejsce na koniec sezonu) i od Warm-upu jeździli motocyklem z ubiegłorocznym podwoziem. Nie wszystko poszło zgodnie z przewidywaniami – w kilkadziesiąt minut nie udało się dobrze przygotować maszyny. Była to już czwarta wersja ramy, jaką Yamaha dała swoim zawodnikom fabrycznym w tym roku.
Zespół Yamahy po kwalifikacjach zdecydował się na przesiadkę na starą specyfikację motocykla. Obiekt w Walencji nie sprzyjał tegorocznej maszynie Yamahy, Vinales nie dostał się nawet do Q2. Rossi był niewiele szybszy. Włoch ukończył wyścig na piątym miejscu, ale Vinales był dopiero 12, i to wszystko mimo starego, teoretycznie lepszego motocykla.
Zawodnicy mieli jedynie 20 minut rozgrzewki, by ustawić motocykle. „Wczoraj spróbowaliśmy zmienić podwozie. Zabraliśmy te z 2016 roku, aby lepiej zrozumieć sytuację. Szczerze mówiąc, trudno jest poprawić tak wiele z jeden dzień. Na tym motocyklu mogłem zrobić mniej więcej to samo, co na wczorajszym.” – mówił po wyścigu Rossi. Włocha w generalce wyprzedził Dani Pedrosa, dzięki 25 punktom za zwycięstwo.
Yamaha chce porównać swoje motocykle na testach, które odbędą się we wtorek i w środę w Walencji. Dwa dni testów – bez wcześniejszego przygotowania – nie dałyby realnych wyników. „Czasem podczas wyścigu dowiesz się więcej rzeczy, niż podczas 10 dni testowych. Niestety nie jest tak, że zmieniasz motocykl i wszystko staje się lepsze. Ale zrozumieliśmy kilka ciekawych rzeczy. Tym motocyklem łatwiej się jeździ, ogólnie czujesz się lepiej.” – dodał Włoch.
Z powrotu na stary motocykl cieszył się Vinales, mimo odległej pozycji. „Odczucia były świetne. W rozgrzewce byłem o sekundę szybszy. Mimo, że tylko przez dwa okrążenia, to czułem się lepiej niż przez cały weekend.” – powiedział Hiszpan, który zaliczył też wtedy wywrotkę. „W wyścigu mieliśmy trochę kłopotów z tylną oponą. Były duże wibracje. Nie chciałem zbyt mocno ryzykować.”
Źródło: motorsport.com
Jak Jędrzejewski z Badziakiem wczoraj na gali o tym mówili, to myślałam, że jaja sobie robią. Ja wiem, że tonący brzytwy się chwyta, ale ustawienie motocykla tylko w ciągu 20 min rozgrzewki to jest jakaś kpina. Cała ta sytuacja świetnie obrazuje tegoroczne działania Yamahy- chaos i wielka bida.
I tak i nie. Czy wyobrażasz sobie, że to Yamaha im nakazała używać „starej” ramy? Czy może zawodnicy chcieli? Bo wydaje się, że jednak zawodnicy. A co do ustawień: Mieli dane z zeszłego sezonu… a jeżeli opony się zmieniły to zmieniły się dla wszystkich. Więc ew. problem to może być silnik – w sumie to nie wiem, jak oni tam konstruują ramy (vide KTM i ich zmiany), ale widocznie dało radę wsadzić nowy silnik do starej ramy… i to jest problemem? Sam nie wiem, co o tym myśleć, ale kiedyś napisałem tutaj, że problemy Ducati „ze skręcaniem” mogą być właśnie związane ze specyfiką konstrukcji silnika. Zresztą – podobnie było przecież z Hondą. Na tym poziomie niuanse decydują. BigBang, Screamer, odwracanie obrotu wału korbowego. Wiele rzeczy…
Dla mnie to rzeczywiście słabe, że taki zespół (i zawodnicy!) próbuje „na ślepo”. Bo tak to trochę wygląda.
Może Yamaha po prostu potraktowała ten wyścig jako test. Nie mili już nic do zyskania ani nic do stracenia. Widać, że zabrnęli w ślepą uliczkę i jakoś muszą z niej wybrnąć.
Widzę ciemność…… ciemność widzę. Nie jestem biografem Rossiego ani archeologiem aby wiedzieć czy on zawsze był podczas testów i treningów (piątek, sobota) taki nieregularny i niestabilny. Yamaha na takim „niedzielnym kierowcy” nie specjalnie będzie miała czas na określenie kierunku wyjście z dołka. Viniales to jeszcze większa tabula rasa.
Najdziwniejsze w całej tej historii nie jest to że po cichutku wymienili im znowu ramy – co nie mogło przynieść dobrych rezultatów w tak krótkim czasie bo zbyt wiele elementów po drodze przecież wymienili. Musieliby po prostu zabrać motocykl Zarco i tyle :). Najdziwniejsze jest w tym to że przecież wg obu zawodników na suchej nawierzchni w upalnym wyścigu ten nowy motocykl sprawował się całkiem konkurencyjnie – wg Rossiego sprzed kilku tygodni wręcz „był na poziomie hondy”… Wycofali się więc z nowej M1-ki pomimo tego że mieli na niej szanse na walkę o podium.
Jedno wreszcie chyba jest pewne – nowa konstrukcja została skreślona definitywnie, nawet jeśli jej cechy namaścił sam wielki Valentino… Myślę że w testach za kilka tygodni zobaczymy znowu Vinalesa i Rossiego z gębami uśmiechniętymi od ucha do ucha. I dokładnie takie decyzje mogli podjąć już po Brnie, no ale to Jarvis i Movistar więc zdemolowali sobie sezon do samego końca…