Maverick Vinales przyznał, że wyścig o GP Francji przejechał na granicy ryzyka, wielokrotnie będąc bliski upadku. Hiszpan dojechał w niedzielę dopiero na szóstym miejscu, wykorzystując wypadku kilku zawodników z czołówki. A pamiętamy, że przed rokiem to właśnie on triumfował na Le Mans.
„Możemy poprawić się tak, aby pracować lepiej i lepiej przygotowywać motocykl do wyścigu. W garażu nie pracujemy zbyt efektywnie – z pewnością będziemy musieli coś zmienić. Wygląda na to, że to tylko ja jedyny mam takie problemy z Yamahą.” – powiedział zawodnik, który przeważnie ma słabe początki wyścigów, ale lepiej radzi sobie w końcówce.
„Mam już trochę dość bycia z tyły, ale sam zadecydowałem, że tu zostaję, więc nie mogę narzekać. Być może nasz sposób pracy musi ulec zmianie, ponieważ jasne jest, że coś nie funkcjonuje dobrze.” – skomentował Maverick Vinales.
GP Francji Hiszpan rozpoczynał z ósmego pola, ale szybko spadł aż na 13. miejsce. Dopiero na 11. okrążeniu dostał się do czołowej dziesiątki, ale to tylko dzięki wypadkom zawodników z czołówki. Vinales przyznał, że pierwsza część wyścigu była koszmarna. Udało się uratować zaledwie siódme miejsce.
„Poprawiłem się, ponieważ jechałem tak, że byłem bliski upadku w każdym zakręcie. Poprawiłem się, bo nie chciałem kończyć wyścigu dziesiąty Zawsze chcę jeździć w czołówce. Nie przeszkadzałoby mi nawet, gdybym się przewrócił. Starałem się dać z siebie wszystko. Nie wiem, czemu pierwsza połowa wyścigu była tak koszmarna. Nie mogłem przyspieszać, wielu zawodników mnie przez to wyprzedziło.” – skomentował.
Źródło: autosport.com
Fot. Yamaha
To wyłącz po części swoją blokadę móżgową i sie przewracaj w treningach badając ile Ci może dać Yamaha
Jeżdżąc tylko na granicy ryzyka można pokonać Honde i zostać mistrzem Oczywiście że trzeba kalkulować ,myśleć nad określoną strategią itd. ale szybkim trzeba być zawsze-po to są treningi
Maverick już wyraźnie sfrustrowany tym jak prezentuje się Yamaha. Tragedia ogólnie…jako fan tej marki też jestem zażenowany tym jak ten motocykl jeździ. Podium zdobyte jedynie dzięki wywrotkom a o zwycięstwie to nawet nie ma chyba co marzyć póki co. Yamaha przyjedzie np. na Assen powalczyć a Marquez i tak pozamiata znając życie ;]
Dlaczego ? Myśle że Yamaha Zarca jeżdzi bardzo dobrze lub kierowca – ale to już temat na który każdy ma swoje zdanie
Zarco to kozak!. Miałem na myśli fabryczną ekipę
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoją opinią. Nie ma czegoś takiego jak podium zdobyte dzięki wywrotkom. Chyba że jeden zawodnik ścina z toru drugiego wtedy tak. Jeżeli zawodnicy się przewracają tzn że są słabsi i tyle bo przekalkulowali ryzyko, lub ich motocykle nie są spasowane do stylu jazdy jaki narzucili sobie w wyścigu. Na tym polegają wyścigi. Chłodna głowa, kalkulacja, przewidywanie plus umiejętności dają wyniki. Tak jest zresztą w każdym sporcie. A na końcu nie liczą się Ci co leżeli lecz Ci co stoją na podium i zebrali punkty. I to jest sprawiedliwe.
Tak tylko zanim to napisałem to zadałem sobie pytanie. Czy Rossi stałby na podium gdyby nie wywrotki zawodników przed nim? Moim zdaniem nie. Ale fakt, rozumiem o co ci chodzi- wyścigi to też trochę szczęścia
Zarząd sportowy Yamahy popełnił poważny błąd personalny i ponosi teraz konsenkwencje Widocznie 'COŚ’ innego było dla nich ważniejsze niż być na topie w motogp
Tak właśnie :-/
Yamaha jest w D… na wielu płaszczyznach. Motocykl się nie rozwija. Tracą satelicką ekipę. Ubierają się w dwuletnie kontrakty z zawodnikami którzy nie przynoszą sukcesów. Moim zdaniem problemem Yamahy jest jej uległość wobec VR. Po pierwsze to VR już od dawna nie jest kosmitą. Po drugie, skoro zapowiedział budowanie własnej satelickiej ekipy z Yamahą, a już szczególnie po odejściu obecnego satelity, VR nie powinien dostać możliwości przedłużenia kontraktu. To rozbiło całą układankę, a Yamaha najwięcej na tym straciła. Inaczej by to wyglądało, gdyby VR odszedł z końcem 2018, na to miejsce Zarco, a VR buduje własną ekipę pozostając w kręgu Yamahy i będąc dalej marketingową lokomotywą kamertonów. Nic nie mam do 46, kibicuję mu od 20 blisko lat, ale tutaj Yamaha powinna mu się twardo postawić. Takie jest moje zdanie.
Zarco zapewne przeczytał od deski do deski i to kilka razy, stąd jego jazda w czołówce :P. Nie byłoby nic w tym dziwnego, bo sam przyznał, że upodabnianie stylu do Lorenzo sprawia, że jest szybszy. A Lorenzo na Yamasze wiedział jak jeździć (w przeciwieństwie do Ducati).