Już jutro rozpocznie się szósta runda tegorocznego sezonu Motocyklowych Mistrzostw Świata. Tym razem zawodnicy zawitają na malowniczo położony obiekt Mugello. Grand Prix na włoskim torze odbędzie się już po raz 23-ci. Spróbujmy zatem przypomnieć poprzednie wJuż jutro rozpocznie się szósta runda tegorocznego sezonu Motocyklowych Mistrzostw Świata. Tym razem zawodnicy zawitają na malowniczo położony obiekt Mugello. Grand Prix na włoskim torze odbędzie się już po raz 23-ci. Spróbujmy zatem przypomnieć poprzednie wyścigi rozgrywane w tym słynnym miejscu…
Wybudowany w latach 70’tych obiekt Mugello jest własnością Ferrari, które to zresztą często na tym torze prowadzi swoje testy. Należy też do jednego z tych, na którym najdłużej odbywają się wyścigi Grand Prix — tylko w Holandii i Wielkiej Brytanii zawodnicy pojawiali się więcej razy. Obiekt ten ma aż 5245 m długości, a prosta start-meta (1141 m) jest jedną z najdłuższych w kalendarzu mistrzostw, bowiem tylko „tylna” prosta toru Shanghai jest dłuższa. Toskański tor ma ponadto sześć zakrętów w lewo oraz dziewięć w prawo, pole position znajdującej się z prawej strony, a jego szerokość wynosi 14 m.
Bez wątpienia bardzo silni będą już od początku weekendu miejscowi zawodnicy. Największe szanse na zwycięstwo ma chyba jednak Valentino Rossi, który to przecież zwyciężał na swym „domowym” obiekcie aż ośmiokrotnie (po jednym zwycięstwie w klasach 125cc i 250cc, a przez ostatnich sześć lat w klasie MotoGP). Jak sam „The Doctor” wspominał, po tym jak wygrał rundę w Chinach i Francji liczy on, iż uda mu się odnieść trzecie w tym sezonie, a siódme w klasie królewskiej zwycięstwo na Mugello. Zawodnik teamu Fiat Yamaha jest dodatkowo liderem klasyfikacji generalnej Mistrzostw Świata, z dorobkiem 97 pkt. Dodajmy, że nie prowadził on w „generalce” od czasu zeszłorocznego GP Hiszpanii! Warto wspomnieć też, że Vale zmienił dostawcę opon z Michelin na Bridgestone. Ostatnie zwycięstwo odniesione w Mugello przez zawodnika ścigającego się na innych gumach aniżeli te francuskiego producenta, miała miejsce aż 17 lat temu, kiedy to wygrał Wayne Rainey na Dunlopach.
Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej zajmują, ex-aequo Dani Pedrosa oraz Jorge Lorenzo. Jednak według zasad FIM, to tak naprawdę młodszy z Hiszpanów jest na drugim, a #2 na trzecim miejscu. Obaj ci zawodnicy mają bowiem po tyle samo wizyt na najwyższym, średnim i najniższym stopniu podium oraz obydwaj ukończyli jeden wyścig na miejscu numer cztery. Jednak #48 podczas ostatniej rundy w Le Mans był drugi, a zawodnik Repsol Hondy — czwarty.
Tak więc Lorenzo „matematycznie” zajmuje drugie miejsce w generalce, ze stratą zaledwie 3 pkt do swego zespołowego kolegi. Nicky Hayden jest dopiero 7-my w klasyfikacji generalnej ze stratą aż 60-ciu „oczek” do lidera. Wyścig we Francji Amerykanin zakończył na dość przeciętnym, ósmym miejscu. Rok temu na torze Mugello był natomiast dopiero dziesiąty. Oby w tym roku poszło mu lepiej…
Niestety z pewnością poniżej oczekiwań spisuje się Casey Stoner. Australijczyk broniący tytułu mistrzowskiego jest dopiero czwarty w klasyfikacji generalnej, a jego strata do pierwszego Rossiego wynosi aż 41 pkt! Z pewnością #1 liczy na dobry występ we Włoszech oraz, oczywiście, wymazanie z pamięci fatalnego występu w Le Mans, kiedy to do mety dojechał na ostatnim, 16-tym miejscu. Marco Melandri natomiast jest na jednej z „dolnych” pozycji w generalce. Po udanym występie w Chinach, kiedy to zajął piąte miejsce, większość zapewne spodziewała się kolejnego udanego występu Włocha w Le Mans. Tak się jednak nie stało, a rundę we Francji słynny #33 zakończył z dorobkiem zaledwie 1pkt. Miejmy zatem nadzieję, że „u siebie” pójdzie mu znacznie lepiej.
Całkiem nieźle na chwilę obecną idzie też duetowi z ekipy Tech3 Yamaha – Colinowi Edwardsowi oraz Jamesowi Toselandowi. Amerykanin podczas ostatniego wyścigu w Le Mans uzupełnił podium, na którym to zresztą stali sami zawodnicy ścigający się na M1-kach. Ostatni raz sytuacja, podczas której całe „pudło” zajęli kierowcy właśnie tego japońskiego producenta, miała miejsce aż 7 lat temu! Brytyjczyk natomiast, który nie tak dawno gościł w Polsce, musiał przedwcześnie zakończyć zmagania, po kolizji z Andreą Dovizioso. Jak sam #52 wtedy mówił, żałował, iż nie może tak jak w kategorii Superbike poprawić się w drugim wyścigu. Tak czy inaczej dla Jamesa będzie to kolejny obiekt, którego będzie się musiał uczyć „od podstaw”, bowiem Mugello jest następnym torem, na którym zawodnicy klasy Superbike się nie ścigają. Dodajmy, że Tech3 Yamaha jako zespół ma taki sam dorobek punktowy co fabryczna ekipa Ducati (po 80 pkt).
Dla Andrei Dovizioso będzie to kolejna okazja, by pokazać się z dobrej strony. W klasie MotoGP wystartuje on jednak po raz pierwszy we Włoszech. Miejmy nadzieję, że uda mu się szybko „ustawić” swoją niefabryczną przecież Hondę RC212V i będzie w stanie walczyć o dobre miejsce. Kto wie, może uda mu się powtórzyć wyczyn, jakim było wywalczenie czwartej lokaty w inauguracyjnej rundzie sezonu o Grand Prix Kataru? Jeżeli też „Doviemu” uda się ukończyć zmagania przed Nicky Haydenem to być może „wskoczy” on na pozycję numer siedem w klasyfikacji generalnej.
Runda we Włoszech będzie też domową dla innego zespołu — San Carlo Honda Gresini. Niestety ciężko spodziewać się przełomu w jedzie zawodników tejże ekipy, bowiem jak na razie Shinya Nakano ma na swym koncie zaledwie 28, a Alex de Angelis 11 pkt. Liczmy jednak, że na domowym obiekcie swego teamu, w końcu Japończyk i reprezentant Republiki San Marino się „przełamią”.
Warto też wspomnieć o Lorisie Capirossim. Obecny zawodnik Rizla Suzuki jest jedynym jeźdźcem kategorii MotoGP, który w klasie królewskiej pokonał na torze Mugello samego Valentino Rossiego! Włoch jednak zwycięstwo w ówczesnej klasie 500cc osiągnął aż osiem lat temu. Najwyższą lokatą wywalczoną w tym sezonie przez „CapiTrexa” było natomiast piąte miejsce podczas drugiej rundy w Jerez. Czyżby przed własną publicznością #65 chciał po raz pierwszy na Suzuki zameldować się w czołowej trójce? Na dobry wynik liczy też drugi jeździec Rizla Suzuki – Chris Vermeulen. Jednakże Australijczyk punktował tylko w trzech wyścigach tegorocznych zmagań, a przy jego nazwisku w klasyfikacji generalnej widnieje 25 pkt.
Warto też na koniec dodać to, jak rozkładają się, na chwilę obecną, szanse poszczególnych zawodników na niedzielne zwycięstwo według serwisu bwin.com. Serwis ten, poświęcony rożnego rodzaju zakładom, płaci 1:1,80 za zwycięstwo Valentino Rossiego. Natomiast aż 1:5 za to, że zatriumfuje Jorge Lorenzo czy Dani Pedrosa. Z czołowej czwórki klasyfikacji generalnej, najmniejsze szanse wg. bwin.com na stanięcie na najwyższym stopniu podium ma Casey Stoner. Kurs za zwycięstwo Australijczyka wynosi aż 1:7.