Johann Zarco po zdobyciu w sobotę pole position do GP Kataru, w niedzielę dotarł do mety zaledwie na ósmej pozycji. To duże rozczarowanie, biorąc pod uwagę długie prowadzenie w wyścigu, trwające aż 17 okrążeń. Francuz przyznał jednak, że problemy z przednią oponą pogłębiały się z każdą minutą i walka o pozycje była niemożliwa do podjęcia.
„Muszę czuć się zadowolony. Byłem zadowolony, bo prowadziłem wyścig, przez wiele okrążeń. Zadowolony także dlatego, że miałem go pod kontrolą, mimo ze nie nie byłem na tyle szybki, by odjechać reszcie. Czekałem aż być może moi rywale mnie wyprzedzą i rozpoczniemy waklę, ale ostatecznie byłem w stanie pozostawać na przedzie.” – powiedział po wyścigu najlepszy zeszłoroczny zawodnik satelicki w MotoGP.
„Ale po ośmiu czy dziewięciu okrążeniach poczułem się dość dziwnie jeśli chodzi o przód motocykla. Obawiałem się tego i myślałem, że może to samo spotka moich przeciwników. Na pięć okrążeń przed metą, kiedy problem cały czas się powiększał, wyprzedzili mnie a ja nie byłem w stanie powalczyć, bo za bardzo się ślizgałem. Wchodziłem w zakręty i gdy chciałem skręcić, motocykl się ślizgał. Byłem bliski upadku.” – dodał.
„Starałem się utrzymywać pozycje, ale moje tempo cały czas spadało. Zakończyłem jazdę na ósmym miejscu, z problemami technicznymi, myślę, ze mogę być z tego zadowolony. Cieszyło mnie to, że prowadziłem. W wyścigach, kiedy wszystko będzie układało się dobrze, będę walczył o zwycięstwa.” – skomentował Zarco.
„Myślę, że pośrednia przednia opona była dobrym wyborem. Nie jestem tym typem zawodnika, który przez weekend narzeka opony, które mamy – te lepsze, te gorsze. Ale w wyścigu to nie były tylko moje odczucia. Łatwo jest powiedzieć, że masz problem techniczny, kiedy tylko wpadniesz w kłopoty. Ale jeśli technicy z Michelina mówią, że coś jest nie tak, to możesz być zadowolony ze swojego wyścigu.” – zakończył.
Źródło: motorsport.com
Zarco jest już prawie kompletnym zawodnikiem. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko:
1/ taktyki wyścigowej
2/ sprytu wyścigowego
3/ strategii wyścigowej
Kiedyś Pudzian powiedział, że jak zaczynał w MMA to w pierwszej sekundzie walki chciał „urwać łeb” przeciwnikowi. Wkładał w to całą siłę i energię i zapominał że walka ma 3 rundy a przeciwnik też umie co nieco. Obecnie nauczył się planowania całej walki i dlatego nieźle mu idzie (z tego co wiem :-))
Z Zarco jest podobnie – od razu na pierwszym okrążeniu chciałby wygrać wyścig. A wyścig to ponad 20 okrążeń. Jak już Zarco to odkryje to stanie się zawodnikiem kompletnym i piekielnie niebezpiecznym.
Jaki moral z tego?
Zarco powinien przyjac mnie na doradce za skromne piniedze ;)