Po czterech ekscytujących wyścigach, losy pucharów Hondy w klasach CBR125R i Hornet, rozstrzygną się w najbliższy weekend w Poznaniu podczas dwóch pojedynków ostatniej, czwartej rundy sezonu.
Czterech Muszkieterów w Honda CBR125R Cup
Choć matematyczne szanse na zwycięstwo w tegorocznej edycji Honda CBR125R Cup wciąż ma aż siedmiu zawodników, decydująca walka rozstrzygnie się najprawdopodobniej pomiędzy najszybszą czwórką tego sezonu.
Prowadzenia w tabeli broni Przemysław Piastowski. 17’latek spod bydgoskiego Zamościa, dla którego jest to trzeci sezon w CBR125R Cup, ma na swoim koncie dwa zwycięstwa i drugie miejsce podczas wyścigów w Poznaniu, jednak dopiero szósta pozycja w otwierających sezon zmaganiach w Lublinie oznacza, że jego przewaga w generalce jest minimalna.
„Osiem punktów to niewiele.” – zaznacza lider. „Bardzo wiele będzie zależało od pierwszego wyścigu, dlatego dam w nim z siebie wszystko i postaram się pojechać jak najlepiej, by powiększyć przewagę w tabeli. Jeśli tak się stanie, w niedzielę będę mógł pojechać z głową i kontrolować sytuację. To decydująca runda, więc nie zabraknie bardzo ostrej walki. Oby tylko było sucho.”
Wicelider klasyfikacji, Wojciech Wróbel, podzielił się z Piastowskim zwycięstwami podczas poprzedniej rundy, jednak, podobnie jak jego główny rywal, ma też na swoim koncie jeden finisz poza podium. 18’latek z Bestwinki do weekendu podchodzi jednak na spokojnie.
„Wiele będzie zależało od pogody, która o tej porze roku jest już kapryśna.” – podkreśla Wróbel, który w tym roku ściga się także w klasie Rookie 1000. „To mój ostatni sezon w CBR125R Cup i chcę po prostu pozytywnie go zakończyć. Nie będę walczył o zwycięstwo za wszelką cenę, ale liczę na dobrą zabawę i ostrą rywalizację. Wszystko jest jeszcze możliwe.”
Po imponującym triumfie w Lublinie, Marcin Matysiak poznańskie wyścigi kończył odpowiednio na czwartym i dwukrotnie na trzecim miejscu, a do lidera traci jedynie dziesięć punktów. Gdyby w najbliższy weekend odniósł podwójne zwycięstwo, 18’latek z Poznania o włos wygrałby całą tegoroczną rywalizację.
„Nie ważne na której pozycji dojadę do mety, najważniejsze, aby być przed Przemkiem i odrabiać punkty, chociaż nie można przesadnie kalkulować, bo to w końcu wyścigi i wszystko może się zdarzyć.” – wyjaśnia Matysiak. „Nie ukrywam, że chciałbym wygrać cały puchar, bo to przepustka do dalszych startów, ale najpierw czeka nas długi i trudny weekend.”
Po dwóch drugich miejscach na początku sezonu i prowadzeniu w tabeli na półmetku rywalizacji, Martin Borkowski oba wyścigi przedostatniej rundy sezonu zakończył poza podium i w „generalce” spadł na czwarte miejsce ze stratą siedemnastu punktów do lidera. Podobnie jak Matysiak, 19’latek z Orchowa musi wygrać oba wyścigi jeśli chce jeszcze marzyć o zwycięstwie w całym pucharze, dodatkowo oglądając się jednak za siebie i licząc, że Piastowski ani razu nie będzie drugi.
„Myślę o punktach i pomyślnych dla mnie kombinacjach na mecie, bo chciałbym wygrać tegoroczną edycję pucharu CBR125R.” – mówi Borkowski. „Nie mogę jednak popełniać takich błędów, jak podczas ostatniej rundy, kiedy najpierw falstart, a potem przepychanki pozbawiły mnie cennych punktów. Już ostatnio na torze było dość agresywnie, dlatego w ten weekend także z pewnością będzie ostro. Oby tylko nie padało.”
Choć w trakcie bezpośredniej walki będą musieli pod dużą presją liczyć mistrzowskie punkty, zawodnicy muszą także pamiętać, aby myślami nie odbiegać zbytnio od tego, co dzieje się na torze. Czołowa czwórka do tej pory kończyła wszystkie wyścigi, dlatego jeden większy błąd może popsuć cały plan.
Dodatkowo do walki o czołowe pozycje mogą włączyć się także inni „pucharowicze”, którzy od początku sezonu robią systematyczne postępy. Krzysztof Żyła stał już w tym roku na podium, dlatego z pewnością będzie liczył na powtórkę tego osiągnięcia, podczas gdy Mateusz Miziołek, Michał Stróżycki, Dariusz Grudniewski i Oskar Mocny spróbują powalczyć o swoje pierwsze pudło.
Na starcie obu wyścigów nie zabraknie także motocykla VIP’owskiego, którego w sobotę dosiądzie była uczestniczka CBR125R Cup i najszybsza kobieta w Polsce, Monika Jaworska, zaś w niedzielę znany bokser, Przemek Saleta, bezapelacyjnie najwyższy zawodnik w historii pucharu.
Dżentelmeński pojedynek w Hornet Cup
Choć Krzysztof Depta i Kamil Streżyński nie szczędzą sobie pochwał i komplementów poza torem, gdy zgasną czerwone światła nie mowy o przepuszczaniu się przodem. Dwuosobowa walka o zwycięstwo w tegorocznej edycji Hornet Cup to typowy dżentelmeński pojedynek.
Depta, ubiegłoroczny triumfator CBR125R Cup i przedsezonowy faworyt, wygrał pierwszy wyścig w Lublinie, jednak w Poznaniu uległ Streżyńskiemu po wyjątkowo ekscytującej i zaciętej rywalizacji. Kiedy jednak wszystko wskazywało na to, że walka będzie toczyła się do ostatnich metrów, Depta zdominował trzecią rundę sezonu i otworzył sobie dwudziestopunktową przewagę w tabeli.
Taka sytuacja oznacza, że jeżeli wygra po raz kolejny, Depta może już w sobotę zapewnić sobie zwycięstwo w Hornet Cup. Jeśli jednak popełni błąd, Streżyński z pewnością go wykorzysta i w niedzielę walka rozpocznie się praktycznie od nowa. Losy triumfu w Hornet Cup wciąż nie są jeszcze przesądzone.
„Nie zamierzam walczyć o zwycięstwo w dwóch ostatnich wyścigach za wszelką cenę, tym bardziej, że pogoda może być zmienna i skupię się na klasyfikacji generalnej.” – podkreśla prowadzący w tabeli 22’latek z Osieczan. „Chcę wygrać Hornet Cup na punkty, ale wcale nie oznacza to, że będę unikał walki, a jedynie niepotrzebnego ryzyka. Przy okazji, jeśli dopisze pogoda, spróbuje podkręcić rekordowy czas okrążenia podczas kwalifikacji.”
„Ostatnio w Poznaniu nie byłem w stanie pojechać tak jakbym chciał w pierwszym wyścigu, a dzień później długo walczyłem z VIP’em, Tomaszem Kędziorem i Krzysztof zbyt mocno mi odjechał.” – relacjonuje 30’letni, pochodzący z Warszawy, Streżyński. „Cały czas traktuję wyścigi Hornet Cup jako zabawę, ale nie zamierzam oddawać Krzyśkowi triumfu bez walki. Nie myślę o zwycięstwie w pucharze, lecz na pewno będę chciał sięgnąć po pierwsze miejsce w obu wyścigach. Z pewnością w obu z nich ważne będą pierwsze trzy okrążenia.”
Tymczasem ostry pojedynek o trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej stoczą Rafał Mazurkiewicz i Tomasz Wardak, których po pechowej, trzeciej rundzie – obaj zostali wykluczeni z jednego wyścigu po popełnieniu falstartu – w tabeli dzieli tylko jeden punkt.
„Klasyfikacja generalna ma dla mnie w tej chwili mniejsze znaczenie.” – przyznaje 33’letni, pochodzący z Warsawy, Mazurkiewicz. „Bardziej zależy mi na wygranej i jestem gotowy zaryzykować bardziej, niż do tej pory, aby o nią powalczyć. Nie mogę tylko popełniać takich błędów, jak podczas ostatniej rundy. Możliwe są różne scenariusze, bo Tomek także nie będzie odpuszczał i z pewnością będzie bardzo ciekawie.”
„Chyba dopadła mnie już zimowa depresja, ponieważ słabo widzę najbliższy weekend jeżeli tor będzie suchy.” – zaskakuje z kolei 31’letni poznaniak. „W takich warunkach zaliczam dużo uślizgów gdy próbuję utrzymać się za liderami, dlatego mam nadzieję, że jednak przejedziemy dwa wyścigi na mokrym torze!”
W sobotnim wyścigu do rywalizacji w roli VIP’a stanie w Hornet Cup były Mistrz Polski, Ireneusz Sikora, zaś w niedzielę ubiegłoroczny triumfator puchar Alpe Adria, Daniel Bukowski, który w tym sezonie ma za sobą także udany start w mistrzostwach świata klasy Supersport.
Więcej informacji o Honda Cups pod adresem racing.honda.pl