Wciąż odczuwając skutki wstrząsu mózgu z poprzedniej rundy, Mateusz Korobacz popisał się ogromną determinacją, kończąc pierwszy wyścig przedostatniej rundy motocyklowych mistrzostw Polski juniorskiej klasy Superstock 600 na czwartej pozycji. Niestety, dzień później Poznaniak musiał zrezygnować ze startu.
Choć minęło dopiero dziewięć dni od opuszczenia przez niego szpitala, Mateusz Korobacz w miniony weekend ustawił się na starcie piątej rundy motocyklowych mistrzostw Polski juniorskiej klasy Superstock 600 na torze w Poznaniu.
19’latek trafił do szpitala w niedzielę, dwa tygodnie temu, po tym jak dzień wcześniej po wypadku nabawił się wstrząsu i obrzęku mózgu. Mimo groźnej kontuzji, Korobacz finiszował wówczas na czwartej pozycji w wyścigu swojej klasy i choć po trzydniowym pobycie w szpitalu wciąż nie czuł się najlepiej, tym razem także nie zamierzał się poddawać.
Sobotnie kwalifikacje poznaniak zakończył z rewelacyjnym, trzecim czasem w swojej klasie, 1:37,9, tracąc tylko ćwierć sekundy do najszybszego na torze, swojego zespołowego kolegi z ekipy Yamaha POLand POSITION, Artura Wielebskiego.
Kilka godzin później 19’latek ruszył do walki w morderczym, trzydziestostopniowym upale, by mimo wyczerpania i silnych zawrotów głowy, ukończyć rywalizację na czwartej pozycji.
Jako, że mistrzowski tytuł i tak zaczął wymykać się z rąk, wspólnie z zespołem, Korobacz podjął decyzję o wycofaniu się z niedzielnego startu z przyczyn zdrowotnych i skoncentrowaniu się na jak najszybszym powrocie do pełnej formy przed ostatnią, wrześniową rundą mistrzostw Polski.
Zwycięstwami w przedostatniej rundzie klasy Superstock 600 podzielili się Artur Wielebski i Jakub Wróblewski, podczas gdy lider klasyfikacji generalnej, Sebastian Zieliński, dwukrotnie finiszował na drugiej pozycji i w dwóch ostatnich wyścigach sezonu potrzebuje jedynie pięciu punktów, aby zapewnić sobie mistrzostwo.
Więcej o Mateuszu Korobaczu pod adresem www.korobacz.pl .
Mateusz Korobacz
„W normalnych okolicznościach nigdy nie zrezygnowałbym ze startu w wyścigu, ale gdy w sobotę zjechałem z toru, zemdlałem. Miałem nadzieję, że uda mi się choć trochę zregenerować siły przed niedzielnym startem, ale czułem się fatalnie i w takiej sytuacji nie było mowy o jeździe, stąd wspólnie podjęliśmy jedyną rozsądną, choć bardzo trudną decyzję. Dwie ostatnie rundy dzieliło bardzo mało czasu, ale przed kolejną, ostatnią, mamy prawie miesięczną przerwę. Chcę wrócić do formy i startując już bez presji walki o mistrzostwo, pokazać pełnię swojego potencjału przed własnymi, poznańskimi kibicami.”