Miniony test w Portimão był bardzo trudny dla zespołu Aprilii w World Superbike. Dla Eugene’a Laverty’ego oraz jego ekipy stało się jasne, że z powodu nowego regulaminu technicznego [LINK] stajnia z Noale, którą reprezentuje stanie się jednym z największych przegranych w nadchodzącym sezonie. Co innego Yamaha, przed którą otworzyły się nowe możliwości.
Eugene’a Laverty’ego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Zawodnik z Irlandii to bliski przyjaciel Jonathana Rea oraz jest rodzinnie związany Chazem Daviesem (jego brat jest mężem siostry Chaza). W 2013 roku razem z Aprilią został Wicemistrzem Świata WSBK (i genialnie ośmieszył Marco Melandriego odbierając mu zwycięstwo w Jerez jak dziecku lizaka).
W zeszłym roku Irlandczyk po przygodzie w MotoGP powrócił na łono WSBK razem z zespołem Milwaukee Aprilia mając prosty cel – walczyć o tytuł. Jednak mistrzostwa motocykli produkcyjnych, jak i znana mu z poprzednich lat RSV4 mocno się zmieniły. W zeszłym sezonie Laverty mocno zderzył się z nową i nieprzychylną mu rzeczywistością.
Zawodnika z Irlandii Północnej w minorowym nastroju widzieliśmy już podczas zimowych testów w Jerez. „W zeszłym roku nasze postępy były po prostu za małe, również podczas listopadowych testów. W Jerez byłem zaskoczony, jak daleko zaszły zmiany w elektronice. Zauważalna była wyraźna poprawa. Przede wszystkim hamowanie było dużą wadą. Nie mogłem hamować tak późno jak Davies, Sykes, czy Rea ani nawet jak chłopaki z Yamahy.”
Nastrój Laverty’ego zmienił się później w Portimão. 13-krotnemu zwycięzcy wyścigu z trudem przychodziły szybkie okrążenia. Z czasem 1:42,5 min tracił do gwiazdy Kawasaki Toma Sykesa całą sekundę. „Portimão jest zupełnie inne niż Jerez. Nasze ustawienia na początku w ogóle nie działały. Również warunki podczas silnego wiatru były ciężkie.„ – powiedział Irlandczyk.
„Po teście w Jerez byłem nastawiony bardziej optymistycznie niż jestem teraz. Jednakże sytuacja jest dużo lepsza niż w zeszłym roku. Gdy przyglądam się motocyklowi i danym widzę, że hamowanie stało się wyraźnie lepsze. Przyczepność tylnego koła również się poprawiła.”
Jednak podium w sezonie 2018 będzie trudnym zadaniem. Kawasaki mimo zmian w regulaminie wciąż jest na tym samym poziomie. Do tego inni producenci, jak np. Yamaha, poczynili postępy. „U nich praktycznie nic się nie zmieniło! Zostaliśmy wykastrowani i to naprawdę boli! Zgodnie z oczekiwaniami Kawasaki nie ma żadnych problemów. Niestety tak jest, że Kawasaki wszędzie jest potężne – w dolnym, środkowym i wysokim zakresie obrotów. Mam nadzieję, że w Kawasaki nikt nie jest gotowy przynajmniej na pierwszy wyścig.”
Źródło: Speedweek.com; opracowanie własne
Wczoraj czytałem wywiad z Muirem – szefem zespołu i był zadowolony, więc to chyba on wykastruje Laverty’ego :)
„Aprilia Racing wykonała bardzo dobrą robotę podczas przerwy zimowej, widzimy dużo pozytywów i mamy nadzieję, że podejmiemy dalsze kroki podczas następnych dwudniowych testów na Phillip Island. Zakończyliśmy ostatnie testy w Jerez na dobrej pozycji, przetestowaliśmy wiele nowyc części i ustawień. Tor w Portimao jest zupełnie innym torem niż Jerez pod względem specyfikacji, dlatego większośc czasu spędziliśmy na dopasowaniu podstawowych ustawień. Podsumowując to były udane test i jesteśmy w znacznie lepszej pozycji niż w zeszłym roku. Testując z całą stawką WSBK, wydaje się, że mamy porównywalne czasy na oponach wyścigowych, co jest pozytywne.”
Komu więc wierzyć? :P
Eugene wspomniał, że nastąpiła poprawa (choćby przy hamowaniu), ale z powodu zmian w regulaminie Aprilia raczej nie zyskała i użył takiego określenia, jak w tytule :P
Dla porównania Savadori był sporo dalej w tyle na testach niż on, a duet Yamahy sporo wyżej w tabeli.