Jonathan Rea, Mistrz Świata Superbike z 2015 i 2016 roku również w tym sezonie zdaje się pewnie zmierzać po potrójną koronę. Johnny ma w Eugene Lavertym z oficjalnego zespołu Aprilli w WSBK serdecznego przyjaciela.
Dwa tytuły Mistrza Świata z rzędu. Po czterech zwycięstwach w dwóch pierwszych rundach sezonu Północno-Irlandczyk w imponujący sposób buduje sobie fundamenty pod kolejny, trzeci już tytuł. Nikomu w historii nie udało się jeszcze zostać Mistrzem Świata trzy razy z rzędu, nawet Carlowi Fogarty’emu i Troy’owi Baylissowi. Jednak Johnny nie jest tak zadowolony, jak można by przypuszczać. Niektórym rywalom życzyłby znacznie lepszych wyników, np. Eugenowi Laverty’emu, z którym się przyjaźni.
Rea szanuje Irlandczyka (jak by nie patrzeć rodaka) i widzi w nim wielkiego rywala. Jednak 30-latek z Antrim znajduje się dopiero na 11 miejscu w klasyfikacji generalnej z dorobkiem zaledwie 15 punktów. Dystans dzielący Laverty’ego do lidera to aż 85 oczek! „Wiem, że Eugene ma wielki talent. Przykro mi z powodu tego, co mu się przydarza.” – mówi zawodnik Kawasaki.
Gwoli jasności, Laverty pochodzi z Antrim, a Rea z Ballymena. Miejscowości te są oddalone od siebie o niecałe 20 kilometrów. Irlandczycy dorastali więc praktycznie razem.
„Bardzo szanuję go jako zawodnika. Możliwe, że Aprilia jest zbyt słabo wspierana przez fabrykę.” – rozważa Rea. „Jednak nawet dla postronnego obserwatora widać, że nie układa się tam najlepiej. Eugene udowodnił już w 2013 roku, co potrafi osiągnąć na Aprilii. Jego manewry wyprzedzania Melandriego w Jerez były najlepszymi, jakie kiedykolwiek widziałem. Po dwóch rundach Mistrzostw Świata musi być mu ciężko, ale zawsze widzę w nim zwycięzcę.”
Źródło: Speedweek.com
Faktycznie, nie wygląda to na razie za dobrze. Myślałem, że będzie regularna walka o podia, a tymczasem Aprilia balansuje na granicy pierwszej dziesiątki i przypomina to raczej poprzedni sezon, kiedy na szybko sklejona ekipa IODA walczyła o swoje. Szkoda, ale może to złe dobrego początki.