Na siedmiu podwójnych rundach zakończyła się tegoroczna współpraca Pawła Szkopka z zespołem Team Toth w mistrzostwach świata World Superbike. Mimo wielu problemów natury technicznej, polski zawodnik dwukrotnie zdołał (jako jedyny w zespole) zdobyć punkty, a w deszczowych wyścigach, które niwelują różnice sprzętowe, pokazywał się z bardzo dobrej strony. Za pośrednictwem profilu zespołowego na facebooku, Paweł Szkopek skomentował zakończoną współpracę z węgierską ekipą.
Czego zabrakło we współpracy obu stron? „Ze strony motocykla (zabrakło) przede wszystkim elektroniki, a potem silnika, bo nawet gdybym miał lepszy silnik, niewiele by to pomogło… Bez elektroniki ciężko perfekcyjnie ogarnąć dużą moc. Ze strony zespołu – zaufania, zrozumienia moich potrzeb, profesjonalizmu.” – napisał Paweł.
„Nawet jak o coś prosiłem, to i tak nie było to wiele razy robione, bo „oni wiedzą lepiej”. Czasami coś robili, a ja o tym nie wiedziałem. Potem nie wiedziałem co się dzieje, bo motocykl inaczej się zachowuje, prowadzi. Kompletnie straciłem zaufanie do motocykla i zespołu.” – dodał.
„Szczególnie po tym mokrym wyścigu, gdzie miałem informację, że jest ustawiony na mokre, a został na „suchych” sprężynach i geometrii. A ja cały wyścig ślizgałem się jak na lodzie i kiedy opony się trochę zużyły, to po kolejnym poślizgu niedociążony i sztywny tył na twardej sprężynie nie złapał przyczepności… Ze strony zespołu potrzebuję np. Damiana Sapińskiego jako gościa od ustawiania i mechaników, którzy wykonają precyzyjnie to, co on im powie.” – skomentował, przywołując nazwisko polskiego inżyniera, mającego duże doświadczenie w pracy w seriach wyścigowych o międzynarodowym zasięgu.
Jak Paweł poradził sobie na tle swoich partnerów zespołowych? Imre Toth i Peter Sebestyen ani razu nie zdołali wskoczyć do punktowanej piętnastki. Punkty udało się zdobyć tylko Szkopkowi, który finiszował w TOP15 w 1. wyścigu na Misano (P15) oraz 2. na Lausitzringu (P14). Szkoda zwłaszcza tego drugiego startu, bo była ogromna szansa na ósmą pozycję, gdyby tylko wynik udało się dowieźć do mety.
Źródło: SZKOPEK TEAM
To tylko potwierdza to, co napisałem pod wpisem z 29 września, że Paweł nie wystartuje na Magny-Cours – nasz mistrz ma do dyspozycji lepszy sprzęt, ludzi i zespół w WMMP niż WSBK ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pamiętacie Lukasa Peska (robiącego z siebie gwiazdę) i jego jazdę w MotoGP w 2013, a potem jego palec po wygranym przez Pawła wyścigu? Idę o zakład, że mój imiennik rozwaliłby go na równych warunkach i mógłby wtedy (przynajmniej czasami) równać się z młodszym Petruxem ( ͡° ͜ʖ ͡°)