GP Emilii-Romanii: Foggia z piątym zwycięstwem w sezonie! Acosta trzeci w Moto3

Dennis Foggia po raz kolejny pokazał niesamowitą formę na torze im. Marco Simoncelliego, dzięki czemu sięgnął po piątą wygraną w sezonie. Podium dopełnili Jaume Masia i Pedro Acosta. Hiszpan posiada 21 punktów w klasyfikacji generalnej na dwie rundy przed zakończeniem sezonu.

Zawodnicy mieli do przejechania dwadzieścia trzy okrążenia. Tor wyraźnie przesechł, choć gdzieniegdzie mieliśmy do czynienia z wilgotnymi plamami. Startujący z pole position Niccolo Antonelli utrzymał prowadzenie po starcie. Za nim w pierwszy zakręt złożyli się Izan Guevara, Stefano Nepa i Riccardo Rossi. Filip Salac spadł na piątą lokatę. Za Czechem jechali Jaume Masia i Pedro Acosta. Czołową dziesiątkę dopełniali Alberto Surra, Ayumi Sasaki i Darryn Binder. Słaby start zaliczył Denni Foggia, który spadł z czternastej na szesnastą pozycję.

Po dwóch okrążeniach na czoło stawki wyszedł Nepa, natomiast na trzecie Masia. Antonelli i Guevara zajmowali odpowiednio drugą i czwartą pozycję. Za piątym Salacem jechał Acosta, który wyprzedzał Bindera, Sasakiego i Xaviera Artigasa. Riccardo po błędzie spadł na dziesiątą lokatę. Jedenasty jechał Surra przed Adrianem Fernandezem i Foggią.

Na czwartym okrążeniu Antonelli ponownie znalazł się na czele stawki, natomiast Masia na drugie miejsce. Guevara stracił pozycję na rzecz Salaca i Acosty. Artigas awansował na siódme miejsce po skutecznym ataku na Bindera. Rossi poniósł kolejne straty i obecnie zajmował czternastą pozycję. Na dwunastą awansował Foggia, który nie zamierzał się poddawać.

Na szóstym kółku w zakręcie dziesiątym doszło do kolizji pomiędzy Rossim a Johnem McPhee, w konsekwencji czego Włoch upadł na asfalt. Na szczęście zdołał zejść z toru o własnych siłach, a wirażowi szybko ściągnęli motocykl z obiektu. Wyścig nadal prowadził Antonelli, który wyprzedzał Masię, Nepę i Acostę. Za liderem tabeli znajdowali się Guevara, Artigas, Sasaki, Binder i Salac, który spadł na dziewiątą lokatę. 1,5 sekundy za Czechem jechał Foggia, który wyszedł na czoło grupy pościgowej. Za nimi znajdowali się Andrea Migno, Adrian Fernandez, Alberto Surra i Ryusei Yamanaka. Czołową piętnastkę zamykał Andi Farid Izdihar.

Na piętnaście okrążeń przed metą nadal prowadził Antonelli. Najlepszy czas okrążenia odnotował Foggia, który odrabiał stratę do dziewiątego Artigasa. Na ostatnim kółku był szybszy o blisko 0,7 sekundy od lidera. Czwartą lokatę zajmował jego rywal w walce o tytuł Acosta. Tymczasem w zakręcie pierwszym „na deskach” wylądował McPhee.

Foggia po wyprzedzeniu Salaca wyraźnie dał do zrozumienia Czechowi, aby go nie wyprzedzał, by mogli wspólnie ustabilizować tempo i zniwelować straty do czołówki. Tempo nadal nadawał Antonelli. O drugie miejsce nieustannie walczyli Nepa z Guevarą. Na czwartej pozycji 0,5 przed Masią jechał czwarty Acosta. Foggia awansował na dziewiąte miejsce, będąc już praktycznie w kontakcie z czołówką.

Na dwanaście okrążeń przed metą Tatsuki Suzuki wywrócił się w zakręcie piętnastym. Czołowa jedenastka wyraźnie się zacieśniła. Po raz pierwszy na czoło stawki wyszedł Acosta. Kilka zakrętów później spadł jednak ponownie na czwartą pozycję, będąc wyprzedzonym przez Guevarę, Masię i Nepę. Antonelli zaliczył niegroźną wysiadkę w sekcji zakrętów 7-8, jednak spadł w konsekwencji na siódme miejsce.

Na jedenaście kółek przed metą Foggia po raz pierwszy znalazł się przed Acostą. Włoch awansował na trzecie miejsce, natomiast Hiszpan spadł na piąte. Prowadził Guevara i Masia. Za liderem tabeli jechali z kolei Nepa, Antonelli, Sasaki i Salac. Czołową dziesiątkę zamykał Artigas. Tymczasem wywrotkę w szesnastym zakręcie zaliczył Andrea Migno.

Na dziesięć okrążeń przed metą wicelider tabeli po raz pierwszy został liderem wyścigu. Kierowca Leopard Racing znajdował się przed Masią, Binderem i Guevarą. Dopiero piąty był Acosta, który tracił 0,5 sekundy do reprezentanta RPA i walczył z Nepą. Warto odnotować, że 20-latek startował dopiero z trzynastej pozycji.

Do końca pozostawało siedem kółek. Foggia narzucał tempo rywalizacji i tylko Masia był w stanie utrzymywać jego tempo. Stracili nieco Guevara i Binder. Ponad sekundę za przyszłym kierowcą klasy królewskiej jechał Nepa, który wyprzedzał Acosta. Gdyby tak zakończył się wyścig, wówczas Włoch zniwelowałby stratę punktową do 15 „oczek”.

Guevara wywrócił się w zakręcie ósmym. Co gorsza, w bardzo niebezpieczny sposób wrócił na tor. Na szczęście nikt w niego nie uderzył. Dzięki temu Acosta awansował o pozycję wyżej, a dodatkowo odzyskał lokatę kosztem Nepy. Foggia i Masia już wyraźnie odskoczyli od Bindera. Na szóstą pozycję awansował Antonelli, który wyprzedzał Sasakiego, Romano Fenatiego i Salaca. Czołową dziesiątkę dopełniał Artigas.

Na trzy kółka przed metą Foggia z Masią walczyli o zwycięstwo. 1,5 sekundy za nimi jechał Binder. Przyszły zawodnik MotoGP miał jednak blisko dwie sekundy przewagi nad Nepą, który ponownie wyprzedził Acostę i Antonelliego. Stratę do rodaka notował Fenati, który znajdował się przed Sasakim i Salacem. Tymczasem „na deskach” w zakręcie ósmym wylądował Yuki Kunii.

Ostatnie okrążenie zapowiadało się niezwykle pasjonująco. Masia jak cień podążał za Foggią. Do Bindera z kolei zbliżali się Nepa z Acostą i Antonellim. Straty odrabiali także Fenati, Sasaki, Salac i Artigas.

Foggia podkręcił tempo i nie dał szans Masii, dzięki czemu sięgnął po piątą wygraną w sezonie. Binder wyraźnie stracił tempo, przez co dogonili go Acosta z Nepą. Ostatecznie Hiszpan okazał się najszybszy, dzięki czemu stanął na najniższym stopniu podium. Binder „rzutem na taśmę” wygrał pojedynek o czwarte miejsce z Nepą. Kolejne pozycje zajęli Antonelli, Fenati, Sasaki i Salac. Czołową dziesiątkę dopełnił Yamanaka. Guevara pomimo upadku zdołał wywalczyć jedenastą pozycję. Pozostałe punkty zdobyli Fernandez, Jeremy Alcoba i Izdihar. Surra ostatecznie nie wykorzystał wysokiej pozycji w kwalifikacjach i dojechał na odległym szesnastym miejscu.

W klasyfikacji generalnej Acosta posiada 21 punktów przewagi nad Foggią. Do zdobycia mamy nadal 50 „oczek”. Patrząc na formę Włocha finał sezonu w Portimao i Walencji zapowiada się więc pasjonująco.

Źródło: www.crash.net