Joe Roberts, zawodnik zespołu NTS RW Racing GP w kategorii Moto2 i nowy Amerykanin w padoku MotoGP. Od Red Bull Rookies Cup, po ojczyste wybrzeża i powrót do Europy.
Dość nieźle wygląda jego wyścigowe CV. Przed swoją domową rundą, rodowity Kalifornijczyk został przepytany, o jego dotychczasową karierę, wiarę w siebie i amerykańskie wyścigi.
„Miałem w życiu pewne obiecujące rzeczy, które mi się przytrafiły i sprawiły, że uwierzyłem, że mogę robić coś naprawdę dobrego. Jeśli nie masz wiary w siebie, nie wiem co tutaj robisz. Musisz tu przyjść, myśląc, że jesteś naprawdę dobrym zawodnikiem, albo po prostu będziesz z tyłu, ponieważ wszyscy tutaj są niesamowitymi kierowcami, więc musisz być na równi z nimi i myśleć tak samo jak oni, jeśli chcesz tu być.”
Pośrednia kategoria wyścigów Grand Prix jest znana ze swojej ogromnej konkurencyjności, podobnie jak Mistrzostwa CEV Repsol, w których Robert finiszował na podium. Jednak już wcześniej ścigał się w Europie i zdecydował się na powrót do Ameryki.
„Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że po prostu tu jesteś i się ścigasz. Jest dwudziestu czterech facetów, wszyscy walczą tu (w Ameryce) ze sobą bardzo blisko, bardzo podobnie do poziomu światowego. Zdecydowanie obrałem inną drogę niż normalny europejski zawodnik, ale pod pewnymi względami jest trochę podobnie, ponieważ jeździłem w Red Bull Rookies Cup przez trzy lata, ale nie zostałem w Europie po tym pucharze.”
„Wróciłem do Ameryki, wygrałem Mistrzostwa National Superstock i stwierdziłem, że jeśli naprawdę chcę dotrzeć do MotoGP, ponieważ MotoGP zawsze było moim celem, myślę, że dla wszystkich jest, więc musisz znaleźć najlepszą drogę, aby tu dotrzeć. Zdecydowałem w ubiegłym roku przyjechać do Europy i startować w Mistrzostwach CEV kategorii Moto2, uważałem, że to najlepszy sposób na zrobienie tego i na to wygląda, ponieważ teraz jestem w Moto2 i ścigam się z chłopakami z całego świata.”
Joe jest w tej chwili jedynym Amerykaninem w padoku MotoGP, co jest dla niego zarówno zaszczytem, jak i czymś, co Roberts chce zmienić.
„Wspaniale jest być jedynym, ale myślę, że musi być nas więcej. Mam nadzieję, że zainspiruje niektóre małe dzieci, do jazdy w wyścigach motocyklowych.”
Inspiracją dla Roberts’a było jedno kluczowe wydarzenie w historii MotoGP. Jego pierwszym Grand Prix obejrzanym na żywo było mityczne Laguna Seca w roku 2005, gdzie swoją pierwszą wygraną na ojczystej ziemi wywalczył Nicky Hayden, było to bardzo wyjątkowym wydarzeniem dla zgromadzonych rodaków. Poza tym nazwisko Roberts w wyścigach motocyklowych do czegoś zobowiązuje.
„Myślę, że to bardzo ważne, aby Ameryka była zaangażowana w MotoGP. Pomyślcie o czasach Lawson’a, Schwantz’a, czy Rainey’a… to były ważne czasy dla wyścigów i wszyscy pamiętają te czasy. Jednak to Nicky był moim wielkim bohaterem, myślę, że to był rok 2005. Laguna Seca była moim pierwszym Grand Prix, na którym byłem i Nicky wygrał wyścig, więc dla mnie był moim największym bohaterem.”
„Kiedy zobaczyłem, że Nicky wygrał, chciałem wygrywać jak on i być tam gdzie był on, więc miło było zobaczyć jak ktoś to robi, ponieważ to sprawia, że myślisz, że to możliwe. Uważam, że MotoGP bez Amerykanów, to nie MotoGP.” – zakończył Joe Roberts.
Zbliżająca się runda na torze Circuit of the Americas, będzie pierwszą domową rundą dla 20-letniego Roberts’a w wyścigach o randze Mistrzostw Świata.
źródło: motogp.com
Coś, co już kiedyś wspominałem, ale brakuje właśnie takiego Amerykanina jak Nicky Hayden, który napędzałby to zainteresowanie MotoGP w dość specyficznym (pod względem sportu) kraju. Dobrze widzieć Robertsa w stawce, ale to za mało. W MotoAmerica bodajże nie ma wyścigów motocykli o niskiej pojemności, może Dorna powinna wystartować z American Talent Cup, jak w WB?
Jest juniorska klasa, motocykle jak w WSS300. Nawet nieźle obsadzona: http://www.motoamericaregistration.com/Results/2018/RDATL/18_2_RDATL_JRC_P1_res.pdf
Faktycznie, wczoraj sprawdzałem jeszcze raz i widziałem ten puchar, a nie wiem czy wczesniej nie było po prostu pucharu KTM 390 (mogę się mylić)? W każdym razie brakuje takiej typowej klasy Moto3 :D
Tak, wcześniej KTM390 :) Co by zmieniło Moto3? Żeby były prototypy? Kto by je miał budować i po co, skoro można zorganizować takie mistrzostwa z gotowymi motocyklami ze sklepu?
Ułatwiłoby to chyba nieco drogę Amerykanom do MotoGP, zawsze łatwiej z Moto3 niż z SSP300, znając już mniej-więcej maszynę. Amerykańska klasa SSP300 jest pewnie bardziej przedsionkiem dla WSS300, a czasem przejście z cyklu WorldSBK do GP może być nie takie łatwe, o czym się przekonał już pewien 3-krotny mistrz swiata SBK :D
A ja napisze bardziej dosadnie. Amerykanie maja bezpodstawnie ogromne mniemanie o sobie. A prawda jest taka, ze w Moto GP i w F 1 nie istnieja. Te serie od lat sa zdominowane przez Europejczykow.