Home / MotoGP / O przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości… i kilku innych sprawach |G

O przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości… i kilku innych sprawach |G

W czwartek po południu (czasu kalifornijskiego), podobnie jak to ma miejsce przed każdym Grand Prix, tak i wczoraj na torze Laguna Seca odbyła się konferencja prasowa z udziałem pięciu zawodników. Szczególne atrakcje czekały z kolei na kierowców YamahyW czwartek po południu (czasu kalifornijskiego), podobnie jak to ma miejsce przed każdym Grand Prix, tak i wczoraj na torze Laguna Seca odbyła się konferencja prasowa z udziałem pięciu zawodników. Szczególne atrakcje czekały z kolei na kierowców Yamahy. O wszystkim już poniżej…

Atrakcje, atrakcje, atrakcje…
Zanim pojechali na tor Laguna Seca, we wtorek trzech zawodników klasy królewskiej udało się do Universal Studios Hollywood. Casey Stoner, Toni Elias i Randy de Puniet odwiedzili między innymi Wisteria Lane, gdzie odbywa się akcja serialu „Gotowe na wszystko”, a także kilka innych miasteczek, „w których” toczyły się akcje filmów czy seriali. Trójka ta mogła doświadczyć między innymi symulacji trzęsienia ziemi na stacji metra, a także przejechać się rollercoasterem z filmu „Park Jurajski”.

Wizyta w siedzibie Yamahy
Wszyscy czterej zawodnicy japońskiego producenta pojawili się wczoraj w Yamaha Motor Corporation, siedzibie tegoż konstruktora w USA. Valentino Rossi wcielił się w recepcjonistę, Jorge Lorenzo w woźnego, Colin Edwards w strażnika, a James Toseland w roznosiciela listów — zabawy więc nie brakowało. Na koniec „tego ciężkiego dnia w pracy” zorganizowano małą atrakcję dla pracowników tejże siedziby. Każdy z nich, wraz z rodziną, mógł zrobić sobie zdjęcia przy Yamasze z numerem #46, a także z zawodnikami ekip Fiat Yamaha i Monster Yamaha Tech3.

Wyścig SuperKartów
Valentino Rossi, wraz z legendami Yamahy zaliczył wczoraj wyścig podrasowanymi gokartami. Eddie Lawson, Wayne Rainey oraz Kenny Roberts Sr. ścigali się wczoraj z Włochem na kalifornijskim obiekcie. Zaznaczmy, iż kwartet ten liczy sobie w sumie szesnaście tytułów mistrzowskich w klasie MotoGP! „Czasami jeździłem podobnymi „autami” we Włoszech z przyjaciółmi, ale tylko dla zabawy. Teraz wiedziałem jednak, że oni będą jechali naprawdę na serio! Dodatkowo, Laguna nie jest najłatwiejszym torem… ja jednak bardzo dobrze się bawiłem,” stwierdził #46, który… na metę przyjechał około piętnastu sekund przed amerykańskimi rywalami. Warto zaznaczyć, że czarno-białą szachownicą machał z kolei Colin Edwards, zawodnik zespołu Monster Yamaha Tech3.

Rossi zostaje na kolejne trzy lub cztery lata?!
Włoch podczas wczorajszej konferencji prasowej przyznał, iż możliwe jest, by ścigać się jeszcze kilka lat w klasie królewskiej. „Rok temu podpisałem tu kontrakt z Yamahą na dwa sezony. Gdybym miał zdecydować już teraz, czuję się w dobrej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej i możliwe, że zostanę na kolejne trzy, cztery lata.” Oznaczałoby to, iż Valentino Rossi miałby ułatwione zadanie w celu pobicia kolejnego rekordu. I tak ma już na swym koncie największą ilość zwycięstw w MotoGP, ale wciąż brakuje mu dwudziestu dwóch triumfów by pobić Giacomo Agostini’ego, który dokładnie 122 razy stawał na najwyższym stopniu podium w karierze zawodnika Motocyklowych Mistrzostw Świata. „Nigdy nie wybiegam jednak myślami tak daleko w przyszłość, więc decyzję zapewne podejmę w przyszłym roku,” dodał #46, który w Assen wygrał swój setny wyścig w Grand Prix. Z kolei rok temu podczas GP USA, po świetnej walce, pokonał Casey’a Stonera, co okazało się pewnym punktem zwrotnym w mistrzostwach. „Mam dobre ustawienia jeszcze z wyścigu z ubiegłego sezonu, ale ciąży na mnie dodatkowa presja po tamtym triumfie.” Póki co „The Doctor” jest liderem klasyfikacji generalnej z dorobkiem 131 punktów i o pięć „oczek” wyprzedza swojego kolegę z zespołu Fiat Yamaha — Jorge Lorenzo.

Nie oczekuje cudów
Z pewnością nie tego oczekiwaliśmy po Nickym Haydenie na Ducati. Wydawało się, że jego korzenie dirt-trackowe pomogą w okiełznaniu Desmosedici GP9. Tak się jednak nie stało, choć w ostatnich dwóch wyścigach dojechał on do mety jako dziesiąty (Katalonia) i ósmy (Holandia). „Nie mogę powiedzieć, że to mój czas,” stwierdził dziś w nocy czasu polskiego „Kentucky Kid”. To ciężki sezon dla Amerykanina, ale jak sam przyznaje — wciąż jest sporo ludzi, którzy go wspierają. Teraz jednak #69 zaliczy swój domowy wyścig, choć jak sam mówił: „To, że przyjeżdżam do domu nie oznacza, że będziemy w stanie dokonać cudu, ale w ciągu kilku ostatnich tygodni zrobiliśmy spory postęp.” Po wywrotce w Japonii, a właściwie po tym, jak Yuki Takahashi wjechał w Nicky’ego, Mistrz Świata sezonu 2006 radzi sobie coraz lepiej. Choć wiadomo, że zwycięstw z 2005 i 2006 roku nie powtórzy, dobrze by było dla niego, by finiszował co najmniej w czołowej dziesiątce. I na to też liczy.

Edwards zostaje?
Dziś w nocy, czasu polskiego, Colin Edwards potwierdził, że chciałby na jeszcze jeden sezon pozostać ze swoim obecnym pracodawcą. Póki co Amerykanin w klasyfikacji generalnej jest piąty ex-aequo z Danim Pedrosą (choć tak naprawdę, biorąc pod uwagę finisze na podium itd. #5 zajmuje szóste miejsce), jednak do czwartego Dovizioso brakuje mu zaledwie dwóch punktów. Z klasą MotoGP miał już się pożegnać po ostatnim sezonie. Wywalczył jednak wówczas dwie wizyty na podium i jedno Pole Position, więc Herve Poncharal zdecydował się przedłużyć z nim umowę. „Oczywiście chciałbym zostać. Mam dobre relacje z Herve, zespół robi postępy i idziemy w dobrym kierunku.” Rok temu na torze Laguna Seca „Texas Tornado” był dopiero czternasty, ale jak mówił: „Mam stąd dobre wspomnienia jeszcze z Superbike’ów i z sezonu 2005 [wówczas był drugi — przyp. autora], który był moim najlepszym, ale od tego czasu… nieco się tu pogorszyłem,” przyznał jeden z najstarszych zawodników w stawce. Rok temu jednak Colin jeździł na oponach marki Michelin, które kompletnie nie radziły sobie na kalifornijskim obiekcie, jednak teraz ściga się na Bridgestone’ach. Edwards zdradził na konferencji swój tajny plan na sukces: „W tym tygodniu nabyłem kilka pistoletów i wynająłem parę osób, które zabiorą kilka opon i silników… nie chcę nikogo zabijać,” żartował Edwards.

Chcą powtórzyć zeszłoroczne wyniki
Na konferencji obecni byli także zdobywcy zeszłorocznego trzeciego i czwartego miejsca — Chris Vermeulen oraz Andrea Dovizioso. Przez dwa ostatnie sezony Australijczyk stawał tutaj na najniższym stopniu podium i w ten weekend liczy na podobny wynik. „Myślę, że wielu zapomniało, iż byłem trzeci,” stwierdził #7 nawiązując do walki Rossi-Stoner. „Ja jednak pamiętam doskonale. Zawsze dobrze nam tu szło, a ten tor jest unikalny, bardzo techniczny. Mam nadzieję, że i tym razem pójdzie nam równie dobrze,” dodał zawodnik Rizla Suzuki, który z kolei w 2006 roku wywalczył tutaj Pole Position. Na dobry wynik liczy także „Dovi”. „Fajnie będzie wypróbować tu opony Bridgestone, a rok temu zaliczyłem naprawdę dobry wyścig,” przyznał Włoch, który na niezbyt dobrych gumach Michelin i satelickiej Hondzie, na metę dojechał jako czwarty. Zaznaczmy, że była to jego pierwsza wizyta na torze Laguna Seca, bowiem od powrotu tego obiektu do kalendarza w 2005 roku, ściga się tu tylko klasa królewska. „To całkiem inny tor od tych, na jakich jeździmy w Europie. Jestem pozytywnie nastawiony i wydaje się, że mamy jeszcze pewien margines, dzięki któremu będziemy mogli pojechać szybciej niż w Assen. Wciąż zmniejszamy stratę do liderów i chcemy nadal się poprawiać,” stwierdził z kolei #4, który jest czwarty w klasyfikacji generalnej.

Pierwszy wolny trening klasy MotoGP już dziś o godzinie 22:55 czasu polskiego. Na swej antenie wyemituje go stacja SportKlub, a na relację z tejże sesji zapraszamy jeszcze w nocy na strony naszego serwisu!

Zdjęcia zarówno z wyścigu SuperKarts’ów, jak również z wizyty zawodników Yamahy w siedzibie tegoż producenta w Kalifornii, znaleźć można w naszej galerii pod tym linkiem.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
126 zapytań w 1,167 sek