Za nami piąty a zarazem przedostatni etap Rajdu Faraonów. Jak zapowiadali organizatorzy, dzisiejszy etap był bardzo trudny co potwierdzają nasi zawodnicy. Jak się okazało, etap był nie tylko wyczerpujący dla zawodników ale również dla motocykli.
Kolejne etapowe zwycięstwo odniósł lider wyścigu Marc Coma i ma już blisko 15 minut przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Jordi Viladomsem i ponad 20 min nad trzecim Helderem Rodriguesem. Czwarte miejsce zajmuje pierwszy z Polaków Jakub Przygoński, który podczas dzisiejszego, trudnego odcinka, zajął dobrą trzecią pozycję. „Odcinek specjalny był bardzo ciężki. Jechaliśmy 440 kilometrów po bardzo zróżnicowanej nawierzchni. Na początku była kamienista, bardzo niebezpieczna pustynia. Jechałem dobrym tempem. Na 330 kilometrze dogoniłem Marca Comę i utrzymywałem się za nim. Niestety zakopałem się na jednej z grząskich wydm, gdzie większość zawodników miała problemy i tam trochę straciłem. Później jechałem równo z Helderem. Bardzo się cieszę, że przez całe zawody trzymam tempo najszybszych zawodników. Jestem na czwartej pozycji, jutro nie będę zbytecznie atakował, ważniejsze by być na mecie i utrzymać drugą pozycję w Mistrzostwach Świata niż przez błąd zmarnować cały sezon .”– powiedział na mecie Przygoński.
Mniej szczęścia miał kapitan Orlen Teamu Jacek Czachor. Podczas tego rajdu testował on nowe ustawienia silnika, jednak na tak wymagającej trasie wiodącej przez pustynię okazały się one zbyt słabe co spowodowało, że na 50 kilometrze dzisiejszego OS-u, z silnika wyciekł olej co uniemożliwiło mu dalszą jazdę. „Olej wyciekł z wydechu, nie było żadnych trzasków, więc musiała to być awaria tłoka. Zostałem na pustyni i czekałem na pomoc około trzech i pół godziny. W czasie oczekiwania przypełzł do mnie wąż i musiałem z nim walczyć używając kamienia. Kiedy przyjechała ciężarówka załadowaliśmy motocykl na pakę. Zdziwiłem się bo ja również zostałem tam zainstalowany. Jechałem przez półtorej godziny w kurzu i pełnym oprzyrządowaniu motocyklowym. W tym czasie pokonaliśmy aż trzydzieści kilometrów. Nie była to najprzyjemniejsza podróż. Kiedy zatrzymaliśmy się by zgarnąć kolejny motocykl należący do zawodnika, który miał wypadek, zdecydowałem, że biorę jego sprzęt i jadę do mety. Była to słuszna decyzja, gdyż assistance jest cały czas w drodze i ciężarówka spodziewana jest na biwaku około pierwszej w nocy. Czekam na swój motocykl, wymienimy silnik i jutro będę mógł pojechać jeszcze treningowo. Niedojechanie do mety odcinka nie zmieniło nic jeśli chodzi o moją punktację w Mistrzostwach Świata. Nie byłem w stanie dogonić rewelacyjnie jadącego Marka Comy, więc skończę sezon na czwartej pozycji.” – skomentował dzisiejszy dzień Jacek Czachor.
Natomiast trzeci z naszych motocyklistów Marek Dąbrowski może uznać dzisiejszy dzień za udany. Ukończył on odcinek na szóstym miejscu co przy wycofaniu Jacka Czachora pozwoliło mu awansować na piątą pozycję w generalce. „To był zdecydowanie najtrudniejszy etap na tych zawodach. Nie było chwili by odpocząć. Teren bardzo nierówny, dużo dziur i trochę zdradliwego piachu fesz-fesz. Dodatkowo było kilka rzadko tutaj spotykanych miękkich wydm. Jestem jednak wysoko w klasyfikacji i sprawia mi to dużo satysfakcji. Przyjechałem do Egiptu by zgrać się dobrze z nowym motocyklem o pojemności 450 cc i na razie bardzo dobrze się z nim dogaduję. Ta maszyna daje naprawdę duże możliwości, znacznie większe niż jego cięższy poprzednik.” – dodał Marek Dąbrowski.
Klasyfikacja generalna Rajdu Faraonów
1. Coma 22:23.11, 2. Viladoms +14.53, 3. Rodrigues +20.35, 4. Przygoński +23.46, 5. Dąbrowski +2:17.30, 6. Munk +2:26.55, 7. Mancini +2:53.41, 8. Viglio +4:34.20, 9. Boulanger +4:43.16, 10. Turchi +4:57.33.