Po nieco spokojniejszym Grand Prix Japonii, zawodnicy klasy Moto2 w Australii znów zachwycili wszystkich! Emocje w wyścigu były ogromne, a końcowe rozstrzygnięcie ponownie zmieniło sytuację w klasyfikacji generalnej.
To nie był łatwy weekend dla wielu zawodników. Liczne były upadki, załamania pogody, jak również nie brakowało kontrowersyjnych sytuacji. Przypomnijmy, iż do dzisiejszej rywalizacji z ostatniego pola startowego przystąpił Marc Marquez, który został ukarany dodaniem jednej minuty do jego czasu kwalifikacji, za niebezpieczne zachowanie po jednym z treningów wolnych, kiedy to po zakończeniu sesji z impetem wjechał w tajskiego zawodnika Ratthaparka Wilairota. Tajlandczyk został przewieziony do szpitala i nie był w stanie wystartować w dzisiejszej rywalizacji.
Pole Position w klasie Moto2 wywalczył Alex de Angelis. Zawodnik z San Marino uwielbia australijski tor i w czasie wszystkich sesji spisywał się na nim znakomicie. Trochę niespodziewanie drugie pole startowe zajął Mike di Meglio, a skład pierwszego rzędu uzupełnił Yuki Takahashi. Stefan Bradl, na którego – co oczywiste – skierowane były oczy wielu ludzi, w kwalifikacji był dopiero 8.
Pogoda oszczędziła kierowców klasy Moto2 i rywalizacja pomiędzy nimi odbyła się przy słonecznej aurze. Tym razem deszcz nie popsuł zabawy i to od samych zawodników zależało, jakie miejsca zajmą w wyścigu.
Alex de Angelis bardzo dobrze rozpoczął wyścig, ale pierwsze okrążenie nie było dla niego pomyślne. Już na drugim zakręcie wyprzedził go Scott Redding, a wkrótce przed nim byli jeszcze Mike di Meglio, Bradley Smith i Stefan Bradl.
Naturalnie, wszyscy czekali na to, co zrobi Marc Marquez. Hiszpan zanotował atomowy start. Momentalnie wyprzedził kilku zawodników, jechał bezpardonowo i błyskawicznie awansował. Nie wszystkim kierowcom podobała się jazda Marqueza – w czasie rywalizacji z Hiszpanem, poza tor wypadł Max Neukirchner, który był wściekły na taki obrót zdarzeń. Zanim Niemiec pożegnał się z wyścigiem, kilku innych zawodników również przedwcześnie zakończyło rywalizację – na pierwszym okrążeniu zderzyli się lokalny zawodnik Anthony West i Jordi Torres, a w osobnym incydencie aż trzech kierowców wypadło w żwir: Mattia Pasini, Jules Cluzel i Esteve Rabat.
Na czele wyścigu emocje rosły, a walka o prowadzenie była bardzo zacięta. Scott Redding stracił prowadzenie na rzecz Pola Espargaro. Do boju ruszył także Stefan Bradl, który awansował na trzecie miejsce. Po słabszym początku wyścigu, wyraźnie odżył de Angelis. Alex wyprzedził di Meglio i Smitha, dzięki czemu znalazł się na 4 pozycji. Dla Bradleya to był kolejny nieudany wyścig, bowiem wkrótce po tym Brytyjczyk przewrócił się i pomimo powrotu do rywalizacji, zakończył tę rundę bez punktów.
Pol Espargaro nie cieszył się długo pozycją lidera wyścigu, bowiem błąd, który popełnił w czasie jazdy, kosztował go spadek na szóstą lokatę! Również Scott Redding nie ustrzegł się pomyłek i także Brytyjczyk spadł w dalszą część stawki. To sprawiło, że na czele wyścigu jechał Stefan Bradl, drugi był Alex de Angelis, a trzeci Mike di Meglio.
Początkowo zawodnicy jechali w zwartym szyku, jednak Bradl ostro przyśpieszył tempo. Alex de Angelis widział, co się święci i nie pozwolił Niemcowi odjechać, utrzymywał się za jego plecami. Trzeci Mike di Meglio nie był w stanie jechać takim szybkim tempem jak rywale, przez co jego strata do dwójki prowadzącej rosła.
czytaj dalej >>>
A w dalszej części stawki wciąż bojowo jechał Marc Marquez. Hiszpan aktualnie znajdował się na dziewiątej lokacie i miał przed sobą Pola Espargaro i Thomasa Luthiego. Mylił się jednak ten, kto sądził, że Marquez bez problemu sobie z nimi poradzi. Marc miał ogromne problemy z wyprzedzeniem tej dwójki, bowiem obaj kierowcy nie odpuszczali. Nawet gdy Marquezowi udawało się wyprowadzić skuteczny atak, natychmiast kontrowali i n Hiszpana czekało ciężkie zadanie.
Zmiany nastąpiły również na pozycji numer trzy, na którą awansował Claudio Corti! Włoch rewelacyjnie spisywał się dziś na torze Phillip Island i jechał ze znakomitym tempem. Za jego plecami wciąż w głębi grupy goniącej walczył Marquez. Jego motocykl często zachowywał się niestabilnie, zarówno przednia jak i tylna opona co rusz traciły przyczepność, jednak to ani na chwilę nie spowolniło zapędów Marqueza. Zadanie było jednak trudne i Marc wciąż nie mógł przebić się do przodu.
Stefan Bradl i Alex de Angelis przez cały czas utrzymywali kilkusekundową przewagę nad trzecim Claudio Cortim, który osamotniony jechał na trzeciej lokacie. Na jedenastym okrążeniu nastąpiła chwilowa zmiana lidera – Alex wyprzedził Stefana, jednak dość szybko Bradl kontratakował i powrócił na czoło wyścigu. De Angelis zachował jednak spokój i w dalszym ciągu cierpliwie jechał za Niemcem. Bradl nie mógł czuć się pewnie, bowiem po wielu bojach Marquezowi w końcu udało się awansować na czoło grupy goniącej i znalazł się na czwartym miejscu. Do mety była jeszcze daleka droga – aż 13 okrążeń – i wszystko mogło się wydarzyć.
Marc Marquez nie przystopował nawet na chwilę. Mimo kilku groźnych sytuacji, kiedy to kolejne problemy z przyczepnością sprawiły, iż prawie wypadł z motocykla, nie zwalniał i jak szalony gonił Cortiego. Początkowo tempo Marca utrzymywać próbowali Pol Espargaro i Andrea Iannone, ale szybko stało się jasne, że nie są w stanie jechać tak szybko, jak on.
Po kilku okrążeniach tej gonitwy, na dziewięć okrążeń do mety, Marc Marquez dojechał do Claudio Cortiego. Tutaj również czekała na niego ciężka przeprawa. Claudio nie miał zamiaru w żadnym wypadku odpuszczać i rozpoczęła się zacięta walka o ostatni stopień podium pomiędzy tymi dwoma zawodnikami. Przetasowania był bardzo częste, Marc wyraźnie miał problemy z utrzymaniem dobrej linii jazdy, za to Corti czuł się pewnie na motocyklu i obaj kierowcy zaprezentowali fantastyczną rywalizację o trzecią lokatę. Stało się jasne, że Marc nie będzie w stanie gonić liderów wyścigu, a skupić będzie się musiał na walce z Włochem.
Ostatnie okrążenie przyniosło w czołówce zmianę o 180stopni. Alex de Angelis, który przez większość wyścigu „grzecznie” jechał za Stefanem Bradlem, na prostej startowej zaatakował i wysunął się na prowadzenie! To zupełnie zburzyło koncentrację Bradla. Niemiec za wszelką cenę chciał kontratakować, jednak jego atak nie był do końca przemyślany i Stefan wjechał w tylne koło motocykla de Angelisa! Sytuacja nie wyglądała dobrze, jednak zawodnikowi z San Marino udało się utrzymać na motocyklu i kontynuował jazdę. Bradl natomiast wiele stracił przez ten incydent, jednak mimo wszystko miał sporo szczęścia, bowiem o mały włos nie wyleciał w żwir.
Stało się jasne, że zwycięzcą wyścigu klasy Moto2 o Grand Prix Australii zostanie Alex de Angelis. Dla zawodnika z San Marino to pierwsze zwycięstwo w sezonie 2011. Tor Phillip Island jest dla niego bardzo szczęśliwy, bowiem i rok temu na tym obiekcie de Angelis wygrał. Drugie miejsce zajął Stefan Bradl, natomiast do samego końca trwała rywalizacja o pozycję numer trzy. Ani Marquez, ani Corti nie odpuszczali do samego końca, jednak to Marc wyszedł zwycięsko z tej batalii. Ogromne brawa mimo wszystko należą Claudio Cortiemu, który zaprezentował świetną jazdę.
W dalszej części stawki walkę o piątą pozycję wygrał Pol Espargaro, za którym wyścig ukończyli Kenan Sofuoglu, Scott Redding, Andrea Iannone, Mike di Meglio, Yuki Takahashi i Thomas Luthi.
Wyniki wyścigu klasy Moto2 o Grand Prix Australii – KLIKNIJ
Po wyścigu, kiedy trójka najlepszych zawodników znalazła się na podium, widać było, iż sytuacja pomiędzy Marciem Marquezem, a Stefanem Bradlem jest napięta. Po dekoracji tylko Alex de Angelis był wyraźnie szczęśliwym zawodnikiem, jego współtowarzysze wyraźnie pozbawieni byli pozytywnej euforii. Szczególnie Stefan Bradl wyglądał na bardzo przygaszonego i nieobecnego. Zapewne dla Niemca, jak również dla Hiszpana, kilka kolejnych dni będzie jednymi z najcięższych w ich dotychczasowej karierze. Stefan Bradl wrócił co prawda na pozycję lidera klasyfikacji generalnej, ale jego przewaga wynosi tylko 3 punkty. Trudno również ukryć fakt, jak znakomicie pojechał dziś Marc Marquez. Zanotował ogromny progres w wyścigu, w który wiele osób szczerze wątpiło. Trzeba jednak pamiętać, że Marcowi przydarzają się właśnie takie niespodziewane sytuacje i nie zawsze potrafi on opanować nerwy, więc dwa ostatnie wyścigu w sezonie 2011 rysują się niesamowicie emocjonująco.