Alex Rins, który zwyciężył niedzielne GP Aragonii przyznał, że ma jeszcze nadzieję na to, że włączy się do tegorocznej walki o mistrzostwo świata. Hiszpan traci 36 punktów do swojego partnera zespołowego z Suzuki – Joana Mira. Rins pojechał dziś świetny wyścig z dopiero 10. pozycji na starcie. To pierwsza wygrana Suzuki w tym roku, choć liderem cyklu jest Mir, który jeszcze nigdy nie wygrał.
„Będziemy dalej próbować podchodzić do mistrzostw wyścig po wyścigu, gdyby udało się w tym roku zdobyć mistrzostwo to byłoby wspaniałe, jednak będzie ciężko, bo Joan (Mir) jeździ bardzo dobrze i równo w tym momencie. Ja miałem kilka upadków i nie zdobywałem punktów, miałem kontuzję i problemy z ramieniem, ale dam z siebie maksimum, bo nie ciąży na mnie żadna presja. Ale mam też już oko na to, by być gotowym na przyszły sezon.” – powiedział po zwycięstwie na Motorland Aragon Alex Rins.
„W czasie tego długiego i pechowego roku wreszcie tu w Aragonii udało się wygrać, to niewiarygodne móc tu zwyciężyć – zawsze chciałem wygrać w tym właśnie miejscu. To była świetna robota, razem z Joanem i zespołem zdobyliśmy już wiele miejsc na podium, co oznacza, że motocykl jest konkurencyjny, a my robimy na nim świetną pracę. Łatwo nie było, na polach startowych byłem spokojny i myślałem, że może nawet za bardzo. Musiałem przecież odrobić wiele pozycji. Ostatecznie zachowałem spokój, miałem też dobry start i byłem silny na pierwszych okrążeniach.” – dodał.
„Wiedziałem, że Mir był za mną na ostatnich okrążeniach próbując mnie wyprzedzić, ale na sześć okrążeń przed metą zobaczyłem na tablicy, że Alex (Marquez) ma tylko 0,4s do Mira. Pomyślałem: „o nie, następny Marquez!”. Nie było łatwo wystrzegać się błędów, ale na szczęście sięgnęliśmy po zwycięstwo. „ – zakończył Rins.
Źródło: motorsportweek.com
Ten sezon jest tak szalony, że ja myślę iż każdy do 15 w klasyfikacji Zarco włącznie ma jeszcze jakaś mniejszą lub większą szansę na tytuł
Raczej go jeszcze adrenalina trzyma. Ale i tu, i w Walencji był zazwyczaj mocny, jakieś Top 5 jest w zasięgu.
Szkoda zeszłego tygodnia
Gdyby Rins wygrał ostatni wyścig, to miałby 110 punktów i tylko 10 straty do Mira. Ten sezon jest niewyobrażalnie dziwny.
Brawo Alex, tak długo trzeba było czekać na ten sukces. Tym bardziej szkoda straconych punktów, ale sezon jest taki, że wszystko jest możliwe. Pierwszy w klasyfikacji Mir też mnie cieszy. Ogólnie przyjemnie się ogląda jak Suzuki objeżdża resztę stawki.