Alex Rins już od dawna był przez Suzuki „zaklepany”, jednak o oficjalnym przedłużeniu umowy z hiszpańskim zawodnikiem poinformowano dopiero dziś. Dopiero, choć jeszcze przecież nawet nie ruszył sezon 2020, a Rins ma już kontrakt na lata 2021 – 2022.
24-latek dołączył do Suzuki w 2017 roku, debiutując w ten sposób w klasie MotoGP. W pierwszym swoim sezonie miał problemy z kontuzjami, ale druga połowa roku była o wiele lepsza. Zbierając doświadczenia, już rok później, w GP Argentyny pierwszy raz stanął na podium.
Na pierwszy triumf czekał do 2019 roku. Najpierw wygrał w GP Ameryk, a potem w niesamowitym stylu pokonał na finiszu GP Wielkiej Brytanii Marca Marqueza, który pewnie kroczył po mistrzowski tytuł. Teraz oczekiwać można, że Suzuki potwierdzi również przedłużenie umowy z drugim swoim zawodnikiem, Joanem Mirem.
No i dobrze, w strategii Suzuki widać konsekwencję, która zaczyna przynosić rezultaty. Do tej pory nie przekonał mnie jakoś szczególnie Mir, ale wierzę, że Suzuki nie bez przyczyny daje mu szansę.
Suzuki co roku coraz lepiej może w 21 zakręci się koło mistrza z Rinsem
Może, może. Choć osobiście mam nadzieję, że Mir odpali i wskoczy do czołówki