Jak uważa szef zespołu LCR Hondy – Lucio Cecchinello – jego zawodnik Cal Crutchlow jest gotowy, by w 2020 roku zawalczyć o tytuł mistrza świata. Brytyjczyk jeździ w ekipie LCR od 2015 roku. W ubiegłym sezonie mimo opuszczenia ostatnich trzech wyścigów z powodu kontuzji, zajął wysokie siódme miejsce na koniec. Przez moment był też liderem klasyfikacji generalnej.
Zdaniem Cecchinello, 33-latek musi jednak nieco zmienić podejście do ścigania: podejmować mniejsze ryzyko i czasem dowozić punkty, zamiast walczyć „o wszystko albo nic”.
„Cal to zawodnik, który ściga się z sercem. Nie możesz zmusić Cala, żeby po prostu ukończył wyścig. Cal musi walczyć o zwycięstwo, to gość z wolą wygranej. Czasem podejmuje zbyt duże ryzyko. Kiedy masz takiego zawodnika u siebie, oczywiście możesz mu powiedzieć: „musimy ukończyć wyścig”. Ale ostatecznie on i tak będzie podążał za swoimi emocjami. Nie możesz go zmusić, by był kimś, kim nie jest.” – powiedział Luccio Cecchinello.
„Tacy ludzie jak Cal muszą popełnić kilka błędów, aby zrozumieć, jakie mają limity i jak poprawić swoje słabsze strony. Wierzę, że może walczyć o mistrzostwo. Powiedziałbym, że może w 2020 roku. Wierzę, że rok 2019 będzie dla nas dobry, a w 2020 on zrobi jeszcze kolejny krok naprzód, znajdując odpowiedni balans.” – dodał.
Włoch został zapytany, czy jest coś, co mógłby zrobić, aby pomóc swojemu zawodnikowi w odnalezieniu tego balansu. „Niewiele. Moim zdaniem szefowie, którzy próbują uczyć zawodników, robią błąd. Najlepsze, co może zrobić szef, to przygotować odpowiednie środowisko i atmosferę wewnątrz zespołu, otoczyć się ludźmi z odpowiednią wiedzą i możliwie najlepszymi materiałami, zgromadzić najwyższy budżet, aby wszystko dobrze działało.”
„Wierzę, że Cal wciąż ma niewiarygodną wolę walki, tak jak było w okresie, gdy dołączał do MotoGP i zespołu Tech3. U nas nieco się uspokoił, jest bardziej ostrożny w tym, jak zarządza wyścigami. Sądzę, że wciąż staje się bardziej kompletnym zawodnikiem. To dlatego wierzę, że naprawdę może powalczyć o mistrzostwo w 2020 roku.” – zakończył szef LCR Hondy.
Źródło: motorsport.com
Fot. LCR Honda
Chyba nawet nie warto komentowac fantazji Cecchinello Aczkolwiek zycze Calowi jak najlepiej
Nie wierze w to.
To mniej wiecej jak co roku zapowiedzi ze to wreszcie bedzie rok linuxa
Android ma jądro linuxa to właściwie jako najpopularniejszy os mamy już lata linuxa :-)
Za dużo ma upadkow
Jak w końcu dostanie ten karbonowy wahacz, to na pewno:)
Na dodatek teraz będą już zapalać mu się dwie tajemnicze lampki na wyświetlaczu – jedna dla MM a druga dla JL… Trudno zdobyć mistrza jak się ma dwie takie kontrolki!
Lubię Cala za to że próbuje być naturalny a nie nadmuchany – ale prawda jest taka że gdyby nie sponsorzy którym zależy na obecności angielskiego zawodnika to już dawno zostałby wymieniony na kogoś innego. Możliwe że dużo lepszego – takie życie. Cal także lekko nie ma, bo jakby chciał ścigać się o tytuły to niestety ale zrezygnowałby z ciepłej posadki w LCR i przeszedł do innej serii wyścigowej gdzie rzeczywiście mógłby być kandydatem do tytułu. Bo tu to walczy tylko o klasyfikację pseudo-niefabrycznych zespołów, w której porażką jest przegrać z jakimkolwiek prawdziwym „niefabrycznym” motocyklem. Gdyby Petrucci nie miał takiego spadku formy na koniec sezonu to także i on wyprzedziłby Cala – a to już by oznaczało że de facto jest ostatni z trójki, która walczyła o zwyciestwo w independent teams… To faktycznie wielki sukces!
Czy my mówimy o tym samym zawodniku?! Bo przypominam ci, że z tej trójki, o której wspomniałeś, tylko Cal wygrał wyścig, i to nie jeden. Więc wypisywanie, że gdyby nie był brytyjczykiem, to już dawno by wyleciał jest trochę nie na miejscu.
Poza tym jeżeli ty na miejscu Cala przeszedłbyś do innej serii po to, żeby częściej wygrywać, gdzie o stopień niższe WSBK jest poziomem lata świetlne za MotoGP, to gratuluję ambicji :)
Ale to nie o moje ambicje chodzi a o ambicje Crutchlowa. Bo wygrywanie przypadkowych wyścigów, oraz pasjonująca walka o „independent teams” bez najmniejszych szans na wmieszanie się w walkę o generalkę to raczej nie licuje z wielkimi oczekiwaniami Crutchlowa. Tych „nie jeden” to raptem było trzy – ale nie o liczby chodzi tylko o to że choćby nie wiem co tam bajdurzono to Cal nie ma szans na poważne wmieszanie się w walkę z fabrykami – i jego dokonania w klasyfikacji także wyraźnie to pokazują.
Co do „wyleciał” to trudno coś skomentować – bo w motoGP raczej nie używa się głośno takich słów. Ale HRC chce mieć takiego testera i go kupiło, sponsorzy chcą widzieć dokładnie tego zawodnika więc jest jak jest. Jak dla mnie – jest wielu zawodników motoGP, którzy dysponując sprzętem Crutchlowa zrobiliby trochę więcej albo tyle samo ale bez tylu poważnych wypadków. Ale to motoGP – więc będzie tak jak życzą sobie sponsorzy ;).
Z poniżaniem innych serii wyścigowych trudno dyskutować – ja nie jestem pewny czy Rea jest gorszy od mistrzów motoGP. W futbolu piłkarze zmieniają ligi i raczej nikt nie komentuje tego w kontekście „słabszej/gorszej” – po prostu mają nowe cele, może odnajdą się tam lepiej, może coś namieszają. Cal, moim zdaniem, wybrał opcję ciepłej posadki – i ma do tego prawo. A ja mam prawo oceniać jego wybory, także w kontekscie tego że od jakiegoś czasu mówi się o parze Crutchlow/Rea i tym że na wyspach bardziej ceni się tego drugiego choć ten pierwszy jest w niby lepszej serii. I starcie tych zawodników w wsbk dodałoby wiele kolorytu tej serii. Ale ani Rea nie miał ochoty na przejście do motoGP, ani Crutchlow nie miał ochoty na nowe otwarcie.
No właśnie, od kiedy przejście do niższej serii, tylko po to żeby poprawić statystyki świadczy o wyższych ambicjach zawodnika? Bo kompletnie nie rozumiem twojego toku myślenia. Dla mnie ma wyższe ambicje ten kto chce walczyć z najlepszymi. W WSBK są ci którzy albo do MotoGP się nie dostali, albo ci, którzy nie mogli już na wiele w MotoGP liczyć i chcieli coś jeszcze wygrać. O poziomie WSBK świadczy chociażby to, że Ci spadochroniarze z MotoGP nie raz potrafili zdobyć w WSBK po kilka tytułów (np. Checa, Biaggi).
Idąc twoim tokiem myślenia, zostawmy w MotoGP Marqueza, Rossiego, Lorenzo, Dovicioso i Vinialesa, a reszta lepiej niech przejdzie gdzieś niżej, bo i tak nie ma szansy na wygranie wyścigu. Gdzie tu logika?
I kto by niby tak lepiej sobie na tym motocyklu radził? Bo Crutchlow ostatnio radził sobie na nim lepiej niż złote dziecko Hondy, Pedrosa. Robił przy tym przez połowę treningów za królika doświadczalnego Hondy zamiast skupiać się na swoich ustawieniach. A napewno lepszego motocykla od #26 nie miał.
Dla jasności, ja też nie wierzę w to, że Crutchlow ma większe szanse na tytuł, ale uważam że na tle całego spektrum zawodników MotoGP wyróżnia się na plus i na pewno nie zasługuje na degradację do niższej klasy.
I ciekaw jestem też gdzie to wyczytałeś, że na wyspach to Rea jest bardziej ceniony?
Powalczy. Chyba w snach.
Może być w gronie kilku walczącyuch bo potencjał ma, gorzej z całą reszta dlatego zapewne bez sukcesu