Sete Gibernau, w swoim pierwszym wyścigu od czasu powrotu do MotoGP po dwuletniej „emeryturze”, stwierdził, iż osiągnął swój cel. I choć niektórym wydawać by się mogło, że 13-ta lokata wcale nie jest dobra, to sam zainteresowany ma na ten teSete Gibernau, w swoim pierwszym wyścigu od czasu powrotu do MotoGP po dwuletniej „emeryturze”, stwierdził, iż osiągnął swój cel. I choć niektórym wydawać by się mogło, że 13-ta lokata wcale nie jest dobra, to sam zainteresowany ma na ten temat nieco inne zdanie…
Dla 36’letniego Hiszpana była to pierwsza w okazja, by ścigać się na torze Losail przy sztucznym oświetleniu, a zarazem #59 na torze oficjalnie pojawił się po raz pierwszy od czasu Grand Prix Portugalii 2006. Dodatkowo, z powodu odnowionej kontuzji ramienia w trakcie lutowych testów na malezyjskim obiekcie Sepang, musiał opuścić on część przedsezonowych prób.
Po zakwalifikowaniu się na piętnastym miejscu, zanotował niezły start i trzymał równe tempo. Na ostatnim okrążeniu został wyprzedzony przez Nicky’ego Haydena, jednak pomimo tego, kierowca z Barcelony wywalczył trzy punkty. „Misja osiągnięta z nawiązką! Jest to oczywiście efekt ciężkiej pracy wszystkich w zespole, za co chcę im serdecznie podziękować. Nie mogę powiedzieć, że wyjeżdżam stąd zadowolony, bowiem sporo cierpiałem, jednak nie sądziłem, że w ogóle ukończę wyścig i zdobędę jakieś punkty!” mówił v-ce Mistrz Świata klasy MotoGP z sezonów 2003 i 2004.
„Jestem naprawdę szczęśliwy, a teraz jadę do domu by trochę poćwiczyć na motocyklu crossowym i mam nadzieję, że poprawię swoją formę przed następnym wyścigiem w Japonii.” Na temat jazdy Desmosedici GP9 w wyścigu a także o swoim podenerwowaniu przed jego startem, zawodnik teamu Grupo Francisco Hernando stwierdził: „Nie ma sensu oceniać jeszcze Ducati, bowiem nie jeździłem nim w stu procentowej formie. Oczywiście byłem nieco spięty przed wyścigiem, ale gdy dobrze wystartowałem, chciałem po prostu go skończyć,” zakończył Sete.
Źródło: www.motogp.com