W sezonie 2023 każdy z producentów w MotoGP ma prawo do trzech dzikich kart, a ci, którzy posiadają koncesje – do sześciu. Jest to ważna część procesu rozwoju, ponieważ umożliwia testerom wypróbowanie nowych części lub ustawień podczas weekendu Grand Prix. Jak zatem na ten moment prezentują się szanse na dodatkowe występy?
Aby producent mógł uzyskać zgodę na wystawienie dzikiej karty w Grand Prix, musi złożyć wniosek – za pośrednictwem IRTA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Zespołów Wyścigowych) – do Komisji Grand Prix co najmniej 90 dni przed wydarzeniem. Komisja zdecyduje, czy któreś z tych wniosków zostaną zaakceptowane, a następnie poinformuje FIM (Międzynarodową Federację Motocyklową). Producentom nie wolno mieć dzikich kart w dwóch lub więcej kolejnych Grand Prix. To nie dotyczy jednak producentów, którzy posiadają koncesje, ponieważ mają oni prawo do wystawienia dzikiej karty w sąsiednich wyścigach.
Na razie wiemy, że Dani Pedrosa wystartuje w GP Hiszpanii z dziką karta, a KTM planuje również jego start w GP San Marino. Ducati chce, aby ich tester Michele Pirro ścigał się w GP San Marino i GP Włoch. Menedżer Aprilii, Paolo Bonora, potwierdził, że fabryka chce, aby Lorenzo Savadori dołączył do zespołu w Mugello, Assen i w GP Austrii.
Honda i Yamaha jeszcze nie zdecydowały, gdzie chcą zobaczyć swoich testerów, Stefana Bradla i Cala Crutchlowa, na torze w 2023 roku. Na razie, na podstawie informacji uzyskanych od producentów, nie wiadomo, które dzikie karty zostaną zaakceptowane, ponieważ wniosków może być więcej niż dostępnych miejsc. Ostateczne decyzje będą podejmowane przez Komisję Grand Prix.
Źródło: motogp.com