Andrea Dovizioso uważa, że pierwsze zwycięstwo od siedmiu lat byłoby niewiele warte, gdyby odniósł je na motocyklu, który nie jest w stanie umożliwiać walki na czele we wszystkich rundach grand prix. Zawodnik Ducati wciąż ma w MotoGP tylko jeden triumf.
Włoch podczas ostatniego wyścigu miał ogromną szansę na zwycięstwo po latach, lecz przesychający tor Sachsenring był kolejnym testem w tym sezonie dla wszystkich zespołów. Dovi zjechał później niż konkurenci do boksu na zmianę motocykla i stracił pozycję lidera, ostatecznie zajmując 3. miejsce. Jest to kolejny stracony wyścig w tym sezonie, po Assen i Katarze, w których była szansa na zwycięstwo.
„Nie mam obsesji na wygranie wyścigu.” – powiedział Dovizioso – „Jeśli wiesz, że zespół wykonał dobrą robotę, jesteś spokojny. Oczywiście wygrana podbudowuje cały zespół i dodaje pewności siebie. Jesteśmy tu by walczyć o zwycięstwo, jeśli wygralibyśmy podczas ostatniego wyścigu, ale nie czujemy się na suchym torze, musimy coś zmienić. Wygrana sprawia, że czujesz się dobrze, ale ciągle brakuje nam czegoś na suchym.”
Po pierwszej połowie sezonu, włoski kierowca zajmuje 9. pozycję w klasyfikacji generalnej z 59 punktami – wyprzedza go kolega z zespołu Andrea Iannone oraz Hector Barbera z satelickiego zespołu Ducati.
Dovizioso przyznaje, że pierwsze 9 wyścigów w 2016 roku było nieudane, ale jest pewny że Desmodesici rozwinie się w MotoGP. „W mojej opinii nasz pakiet jest całkiem dobry. Nie jest tak dobrze jak byśmy chcieli, ale wiemy czego nam brakuje i jak to poprawić. Skupiamy się na rozwinięciu motocykla.” – zakończył.
Źródło: motorsport.com
Czasem tak niewiele brakuje…
Katar 2015, Assen 2016, Sepang 2010, Assen 2014 i nie wiem co jeszcze
Ciekawe co Dorna wymyśli za 2-3 lata żeby Ducati nadal było w stanie jako tako trzymać poziom konkurencji, kiedy ta już w pełni dostosuje się do wprowadzonych obecnie zmian.
Można nie lubić Dorny, ale trzeba im oddać, że dzisiaj mamy w stawce pięciu producentów, a w następnym dołączy jeszcze KTM. Bez odpowiednich regulacji raczej samo by to się nie stało.
tylko że to nie sprawiedliwe
@KRocket to że stawka rozbudowała się dzięki Dornie rozbudowała, akurat poczytuję im na plus. To że jest bardziej wyrównana poniekąd też, choć na ten temat mógłbym wdać się w większą polemikę, nawet i z samym sobą.
W poprzednim wpisie chodziło mi po prostu o to, że Ducati zostało wciągnięte do czołówki za uszy i Dorna zrobiła to ewidentnie na siłę. I jest całkiem prawdopodobne że jak czerwoni stracili przywileje, to za jakiś czas znów zaczną mocno odstawać.
No i tym się różni Dovi od reszty czołówki i pewno też od większości zawodników ;) Dziwne gadanie, chyba każdy z nich jest tu po to by zwyciężać, a zwycięstwo to zwycięstwo i zawsze się liczy. Choćby jako jakaś motywacja dla ludzi z zespołu, którzy rozwijają moto i ciężko pracują na taki sukces. No i prawda taka, że oprócz dobrego moto i talentu, trochę obsesji też trzeba mieć by coś osiągnąć, wygrywać i zostać mistrzem ;p W sumie szkoda, że razem z Lorkiem Ducati nie zostawiło Iannone.
To po co jeżdzi skoro nie ma obsesji wygrania choćby jednego wyścigu.. ?
Po prostu nie mogę słuchać jak zawodnik informuje że nie ma obsesji na wygrywanie wyścigu. Szlag mnie trafia że mówi to Dovi. Wszyscy wielcy mistrzowie każdego rodzaju wyścigów ogarnięci byli właśnie obsesją ( oczywiście nie w kategoriach psychiatrycznych) wygrywania. To stanowiło sens ich życia. Dovi gada jak stary (zarobiony) zawodnik, który jeżdżeniem na poziomie wystarczającym do dojechania do mety, dorabia sobie do „emerytury”. Straszne gdy zawodnik traci w sobie pasję do wygrywania. Chyba na Doviego już czas. Jako szef Ducati zaczęłabym się zastanawiać nad poszukaniem jakiegoś innego zawodnika na nowy sezon a prawnikom kazałabym jak najmniej boleśnie rozwiązać kontrakt z nim. Jeśli firmowa stajnia nie ma zawodników całkowicie pochłoniętych (wręcz obsesyjnie) aby wygrać wszystko co możliwe to w dłuższej perspektywie taki zespół traci. Zobaczcie jak jeszcze do zeszłego sezonu MM wręcz „opętany” był chęcią wygrywania wszystkiego. Dalibyście mu miotłę i też by się ścigał po to by wygrać. Taka postawa w krótkim czasie doprowadziła go do tego miejsca w którym jest teraz i mając 20 parę lat staje się legendą MotoGP. Dovi nie ogarnięty obsesją wygrywania jest jak pracownik bez motywacji do pracy na zasadzie „przyjść, odpękać 8-10 godzin, wyjść, zapomnieć”. Jeśli praca którą wykonujesz nie jest Twoją pasją to zawsze będziesz tylko przeciętnym. Szkoda, bo Dovi jest naprawdę sympatycznym i uzdolnionym kierowcą – ale jak ktoś kiedyś powiedział „wyścigi wygrywa się w głowie” (czy jakoś tak) ale chodzi o to że bez odpowiedniego nastawienia psychicznego nie wygrywa się wyścigów (no chyba że przez przypadek). Pamiętam, jak Lorenzo parę sezonów temu miał właśnie takie psychiczne huśtawki i nie wychodziło mu to na dobre. Dopiero praca z psychologiem poprawiła jego psyche i wrócił do wygrywania. Może właśnie z takim „trenerem od psyche” powinien spotkać się 30-letni już Dovi bo to już ostatni dzwonek.
O Rany. On tylko chciał powiedzieć, że jedna wygrana niczego nie zmienia. Że celem ZESPOŁU (bo o nim mówi) jest zbudowanie konkurencyjnego motocykla bez względu na warunki i konfiguracje toru. Celem nie jest jednorazowe (może fuksem)wygranie wyścigu, i nie ma na to presji ze strony zespołu. Sukcesem będzie powtarzalność, na tym się skupiają.
Dobrze, ze to wytlumaczyles, bo juz sie zaczynała tutaj burza… Dovi tym co powiedzial pokazał swoja ogromna dojrzałość i profesjonalizm.
Ej no bez przesady, akurat Dovi nawet jak zjebie kwalifikacje to jedzie w czołówce często prowadzi tylko pecha ma strasznego albo w połowie wyścigu traci tempo. Zeszły sezon rozpoczął rewelacyjnie tylko na Monza chciał przyszpanować wydzwonił i do dzisiaj się chyba nie do końca ogarnął…