Po emocjonującej rundzie o Grand Prix Kataru zastanawiamy się, czy na torze Circuit of the Americas zmagania mogą być jeszcze ciekawsze?
Grand Prix Ameryk będzie trzecią w historii wizytą Motocyklowych Mistrzostw Świata w Teksasie. Tor w Austin jest zresztą jednym z bardziej lubianych wśród zawodników i kibiców. Pytanie, jakie rodzi się przed drugą rundą sezonu jest jasne: czy czekają nas zmagania równie zacięte, co w ostatni weekend marca na obiekcie Losail?
Jako lider mistrzostw do Stanów Zjednoczonych jedzie Valentino Rossi. Czy można powiedzieć, że stary, dobry „The Doctor” powrócił? Wydaje się, że jego forma jest naprawdę niezła. W kwalifikacjach na Losail poszło mu co prawda słabo, ale na torze, na którym nigdy nie święcił spektakularnych sukcesów, był w stanie przedrzeć się z 8. pola startowego i wygrać wyścig. Wygrać, po zaciętej walce z Andreą Dovizioso. Ale czy tak samo #46 poradzi sobie w Austin? Trudno tego oczekiwać, gdyż amerykański tor nigdy nie należał do jego ulubionych. Najlepszym finiszem jest 6. miejsce wywalczone tam przez Włocha w 2013 roku. Ale przyznać należy, że w tym roku Rossi jest równie głodny sukcesu, co 20 lat temu, gdy dopiero debiutował w Grand Prix.
Drugi z zawodników Movistar Yamah MotoGP, Jorge Lorenzo zapowiada walkę o zwycięstwo w najbliższą niedzielę. W Katarze napotkał na problemy z kaskiem, które uniemożliwiły mu jazdę równym, szybkim tempem do samej mety. Rok temu w USA był dziesiąty, ale przyznaje, że zarówno on sam, jak i Yamaha mocno poprawili się od tego czasu.
Niedziela może być jednak koncertową jazdą Marka Marqueza, który po błędzie w pierwszym zakręcie, inauguracyjną rundę sezonu zakończył na 5. miejscu. Przed dwoma laty, Hiszpan w Austin wywalczył pierwsze w karierze pole position i zwycięstwo, jako najmłodszy w historii w klasie królewskiej. Rok temu powtórzył sukces. Czy w 2015 roku sięgnie po hat-trick? U jego boku w ten weekend, jak i w Argentynie, nie będzie startował, w barwach Repsol Hondy, Dani Pedrosa. Hiszpan poddał się operacji ręki, by raz na zawsze wyeliminować problem z syndromem pompującego przedramienia. Jego miejsce zajmie, tymczasowo, zawodnik testowy Hondy i były mistrz świata klasy 250cc, Hiroshi Aoyama.
Formę, zarówno z przedsezonowych testów, jak i rundy w Katarze, ma zamiar potwierdzić Ducati. Nowe Desmosedici GP15 udowodniło, że nie jest motocyklem na jedno, szybkie okrążenie, ale dobrze sprawdza się w warunkach wyścigowych. Rok temu, właśnie na Austin, Ducati wywalczyło – dzięki Andrei Dovizioso – pierwsze podium pod wodzami Gigi Dall’Igny. W Katarze na „pudle” stanął zarówno „Dovi”, jak i jego imiennik, Andrea Iannone. Jako, że w ostatnich dwóch sezonach producent z Bolonii wywalczył trzy „suche” podia, teraz czerwone motocykle mogą zużyć maksymalnie 22, a nie 24, litry paliwa w wyścigu. Podobno Ducati korzystało z mniejszej objętości „zupy” już od jakiegoś czasu, więc nie powinno to stanowić problemu.
Oficjalnie do MotoGP powróciło też Suzuki, którego zawodnicy – Aleix Espargaro i Maverick Vinales – wyraźnie cierpieli na niedobór mocy w stosunku do rywali. Podobny problem jak w Katarze, czeka ich więc także w USA, bo tor Austin ma dwie długie proste. Suzuki nigdy w historii nie jeździło na tym torze, więc spodziewać się może w ten weekend dosłownie wszystkiego.
Ciekawy pojedynek zapowiada nam się również wśród zawodników satelickich. W Katarze najszybszym z nich był Cal Crutchlow, reprezentujący team CWM LCR Honda. Brytyjczyk wpadł na metę na zaledwie 0.5sek przed Bradley’em Smithem i kolejne 0.1sek przed drugim kierowcą Monster Yamaha Tech3 – Polem Espargaro. Przed rokiem Smith był w Austin piąty, a Crutchlow upadł. Dwa lata temu to jednak Cal uplasował się zaraz za podium, na 4. lokacie. Nie należy zapominać o Scottcie Reddingu, jeżdżącym tak jak Crutchlow na RC213V. No i oczywiście o dwójce Pramac Racing, Yonnym Hernandezie i Danilo Petruccim. W kwalifikacjach będą mogli korzystać z bardziej miękkich opon, więc mogą uplasować się całkiem wysoko.
O obronę miana najlepszego zawodnika „Open” powalczy, 15. na mecie w Doha, Hector Barbera. Hiszpan musi przygotować się na rywalizację nie tylko ze Stefanem Bradlem (rok temu 4. na COTA na fabrycznej Hondzie), ale być może także z Jackiem Millerem. 21-latek debiutuje w MotoGP po awansie z Moto3, ale czuje się na Hondzie RC213V-RS zespołu CWM LCR Honda coraz lepiej. 200. start w MotoGP, i to przed własnymi kibicami, czeka natomiast Nicky’ego Haydena. Amerykanin będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Dwa lata temu „Kentucky Kid” był w Austin dziewiąty.
Pierwsze treningi wolne MotoGP już w piątek.
Jeszcze trochę i wszystko będzie jasne. Zapowiada się piękny weekend. SBK i MotoGP :)