Szef zespołu Yamahy w MotoGP Lin Jarvis przyznał, że jego zdaniem Valentino Rossi nie zakończy kariery po sezonie 2018, kiedy to wygaśnie jego przedłużona, dwuletnia umowa. Zdaniem Jarvisa The Doctor może z powodzeniem ścigać się także i po ’40.
Rossi mówił wcześniej, że na 90 procent jest to już ostatni jego kontrakt, ponieważ jak sam to przyznał, potem „będzie już miał siwe włosy”. Włoch wciąż jednak jest w świetnej formie. W tym roku trzykrotnie wywalczył pierwsze pole startowe – wcześniej tyle samo pole positions miał łącznie w latach 2010 – 2015!
Jarvis uważa zatem, że jeszcze kilka lat będziemy widzieć Rossiego w MotoGP. „Na tę chwilę wierzę w to. Nie wygląda na to, by kolejne dwa lata miały być tymi ostatnimi, ale decyzję podejmie, kiedy przyjdzie ten czas. Jest liderem, każdy sezon rozpoczyna z wiarą że może być mistrzem. Jeśli chodzi o mnie, nie mam co do tego wątpliwości.”
Szef Yamahy sądzi też, że przyjście Mavericka Vinalesa do zespołu odbędzie się płynniej niż w przypadku analogicznego kroku Jorge Lorenzo. Hiszpan, który z miejsca zaczął wygrywać, był jednym z powodów, dla których Rossi szybko pożegnał się z Yamahą i przeszedł do Ducati, na dwa nieudane lata.
„Wierzę, że będzie łatwiej. Jorge przychodził jako młody, obiecujący zawodnik, kiedy Vale był królem. Obecnie między Maverickiem i Valentino jest duża różnica wieku, ale po tym, jak Vinales zmniejsza różnice do Rossiego, wiem że dynamika będzie się zmieniać.” – dodał Jarvis.
Źródło: Gazetta dello Sport
Przejście Vinialesa będzie łatwiejsze (dla kogo??) …. bo #25 nie będzie od razu zagrożeniem dla Rossiego (jak w przypadku Lorenzo który od razy zaczął wygrywać)?. Pawle Krupka – rozumiem że to mogło być dosłowne tłumaczenie ale : tytuł artykułu – czysta manipulacja, wypowiedz Jarvisa o łatwiejszym przejściu, wieku i dynamice – niezrozumiały bełkot. Czyżby Jarvis już bredził … a co to będzie jak Viniales zacznie wygrywać z Rossim.
Dokładnie, tak jak by Viniales się nie zapowiadał dobrze, rywalizując jak równy z równym na słabszym motocyklu ;)
A czego tu nie rozumieć? Rossi na Vinalesa się zgodził, a na Lorenzo nie.
I zanim ktoś napisze, że „jak on tak może sobie team-partnerów wybierać, skandal!” – Marquez robi to samo.
Vinales zapowiedział wyraźnie, że przechodzi do Yamahy, bo chce walczyć o mistrzostwo. I coś mi się wydaje, że nie żartuje i tak będzie.
Nie ma co bić piany. Zobaczycie że relacje VR-MV będą poprawne ( co oczywiście nie oznacza przyjacielskie ) ale i tak będą o niebo lepsze niż relacje VR-JL. Atmosfera w zespole na swój sposób się uzdrowi i wszyscy na tym skorzystają. Ale co ja tam mogę wiedzieć, prawda ?
Katarzyno, czekam z niecierpliwością na Twoje wypowiedzi o Vinialesie po kilku wygranych wyścigach z 9-krotnym :)
A mi się wydaje, że będzie wojna, bo w końcu obaj chcą tego samego- mistrzostwa. Na pewno nie ma co liczyć na sytuację taką jak w Hondzie (czasem mi po prostu szkoda Pedrosy, który nie ma nic do gadania, ale to inna filozofia prowadzenia zespołu). Czas pokaże, która z nas miała rację, choć dla atmosfery w padoku lepiej byłoby, gdyby przewidywania Kasi się sprawdziły:)
Ale co to za dyskusja. W żadnym zespole kierowcy się ze sobą nie przyjaźnią, wystarczy posłuchać ich wypowiedzi i plotek z paddocu . Obowiązuje zasada mój partner jest moim pierwszym przeciwnikiem. Różnica jest tylko taka że Rossi i Lorenzo się z tym nie kryją.
Te slowa popieram. Dodam tylko ze sa wyjatki jak DP ktory podporzadkowal sie MM no ale Dani ma tez swoje lata i jest chyba jednym z rozsadniejszych jezdzcow dlatego nie majac mega dobrych wynikow woli „okazywac szacunek”
Tak apropo niech wraca gosc szybko do zdrowia:-)
Czyli co, historia się powtórzy i Lorenzo
po dwóch nieudanych latach w Ducati
zapragnie powrotu, a Rossi zadecyduje
jednak zostaje na kolejne 2 lata hehe!!
Skoro przy tym jesteśmy, to ciekawe, czy Yamaha zrobiłaby wyjątek i wystawiła 3 motocykl w przypadku dobrych występów i Vinalesa, i Rossiego?
Nie zdarza się często, żeby ktoś komuś obiecywał powrót w razie porażki z innym zespołem.
W Philip Island z 15-go na 2-gie i prawie 40 lat na karku. Wymrzemy wszyscy a on będzie dalej objeżdżał najlepszych.
Nic dodać nic ująć Mr.Bubble