Kolejne obostrzenia w Australii po pogarszającej się sytuacji koronawirusowej w tym kraju (twardy lockdown w niektórych miastach mający zapobiec rozprzestrzenianiu się wariantu Delta) sprawiają, że coraz bardziej wątpliwe jest rozegranie w tym sezonie rundy na Phillip Island. Jak informuje niemiecki Speedweek, rozważany jest powrót na tor w Portimao, by przeprowadzić na nim drugi w tym sezonie wyścig w Portugalii.
Władze Australii wciąż nie potrafią uporać się z pandemią koronawirusa w tym kraju mimo postępującego szczepienia, zatem wprowadzane są kolejne obostrzenia – m.in. dla osób przybywających do tego kraju, które uniemożliwiają swobodne podróżowanie i przede wszystkim, niemożliwe byłoby rozegranie trzech zaplanowanych tuż po sobie wyścigów, włączając w to jeszcze GP Tajlandii i GP Malezji. Przypomnijmy, że już wcześniej odwołano GP Japonii.
Można się spodziewać, że jeśli sytuacja w Azji nie poprawi się, to tych wyścigów także może zabraknąć w kalendarzu. GP Japonii zostało co prawda zastąpione GP Ameryk na torze w Teksasie, ale póki co tego wyścigu także nie można być pewnym w 100 procentach.
A może Estoril?
Wówczas wyścig nosiłby nazwę Grand Prix Cascais albo Grand Prix Lizbony.
Nazwa mnie mało obchodzi, ale tor jest świetny
Kurczę, szkoda. Fajny tor.
Tak czy inaczej… oby chociaż ta runda w USA doszła do skutku.