Jack Miller uważa, że klasa królewska potrzebuje takich niesnasek, jak między Valentino Rossim i Marciem Marquezem. Wpływa to pozytywnie na popularność czempionatu.
Australijczyk w udzielonym wywiadzie z przymrużeniem oka stwierdził, że był „zbyt wolny”, aby uczestniczyć w walce Rossiego, Lorenzo i Marqueza w ostatnich rundach sezonu, jednak mimo dużej krytyki zajść, jakie miały wówczas miejsce, On twierdzi, iż MotoGP potrzebuje więcej tego typu sytuacji. Przypomnijmy, że najwyższe organy władzy potępiły takie incydenty i zorganizowały specjalną konferencję przed finałowym wyścigiem w Walencji.
Miller, który po kontrowersyjnym sezonie 2014 ostatecznie przegrał tytuł mistrzowski Moto3 z Hiszpanem Alexem Marquezem, stwierdził: – ,,Myślę, że to było dobre. To jest sport. Wszyscy uważają takie rzeczy za katastrofę, ale sport tego potrzebuje”.
20-latek zwrócił m.in. uwagę na ilość kibiców podczas GP Walencji: – ,,Jeśli spojrzymy na to, ilu ludzi przybyło do Walencji, to muszę stwierdzić, iż było ich tam więcej, niż kiedykolwiek widziałem. To było nierealne. Myślę, że sprzedali trzy razy więcej biletów i musie wydrukować ich więcej”.
Zawodnik z numerem 43 uważa, że ostatnie wydarzenia mogą tak na prawdę pozytywnie wpłynąć na popularność serii w przyszłym roku: – ,,To może pozytywnie wpłynąć na przyszły sezon i na pewno wiele osób będzie oglądać zmagania w Katarze”.
Jack Miller w tym roku reprezentował barwy zespołu LCR Honda, lecz w przeciwieństwie do Brytyjczyka Cala Crutchlowa, posiadał motocykl klasy „Open”. Sezon zakończył na 19. miejscu z dorobkiem 17 punktów (trzecie wśród swojej kategorii). Najlepszy wynik osiągnął podczas GP Katalonii, gdzie był jedenasty.
W przyszłym roku po wielu spekulacjach ostatecznie reprezentować będzie belgijski Marc VDS Racing Team, gdzie będzie partnerować mistrzowi świata klasy Moto2 z 2014 roku, Hiszpanowi Esteve Rabatowi. Przypomnijmy, iż od przyszłego sezonu wszyscy zawodnicy będą mieli do dyspozycji w pełni prototypową wersję motocykla.
Australijczyk wypowiedział się także na temat własnej sytuacji. Twierdzi, że dzięki używaniu ECU Magneti Marelli w tym roku, powinno mu być łatwiej w sezonie 2016, kiedy to wszyscy będą mieli ją do dyspozycji, dlatego też dla innych będzie to „krok wstecz”. Podczas ostatniego Festiwalu Prędkości w swojej ojczyźnie powiedział: – ,,Nikt nie powiedział, że skok z Moto3 do MotoGP będzie łatwy. Nie mieliśmy czołowego motocykla w mistrzostwach, ale w klasie „Open” byliśmy w czołówce. W przyszłym roku będzie to dla mnie duży krok, mając do dyspozycji dużo lepszą maszynę i miejmy nadzieję, że na Hondzie będziemy mogli być w czołowej dziesiątce przez cały czas”.
Dodał także: – ,,To będzie dobry rok pod tym względem, że teraz wszyscy będą korzystać z oprogramowania Magneti Marelli. Ja z kolei mam już sezon z nimi za sobą. Mając ten sam motocykl, co Cal [Crutchlow – były kolega z zespołu LCR Honda], czy też Marc [Marquez] lub Dani [Pedrosa], będę miał szansę się wykazać”.
Przyszły sezon rozpocznie się 20 marca w Katarze.
źródło: www.autosport.com
Co racja, to racja. :)
Tylko czemu się łudzi, że będzie miał taką maszynę, jak Pedrosa i Marquez? Szczególnie, jeśli chodzi o przygotowanie motocykla, to to nie będzie to samo, co fabryczni z Repsola.
Bardziej chodzi o fakt, że bedzie posiadać prototypową Honde. :) Raczej świadom jest, że maszynki pokroju Repsola mieć nie bedzie. ;) Tak pieknie nie bedzie. ;)
Tak, tak, wiem. :D Ale to samo Redding mówił rok temu i z tego, co się orientuje, nie miał takiego sprzętu, jaki by sobie życzył – już mniejsza o to, że Honda jest dla malutkich, a on trochę „wyrośnięty” :D
Wiele zależy od tego, czy dopasuje sie do motocykla. ale to zdolny chłopak. Pozdrawiam. :D
Dobrze mówi, większość kibiców to casuale i nie mają zacięcia do wchodzenia w szczegóły danej dyscypliny, z roku na rok będzie coraz gorzej.
Od 2020 wprowadzimy kopniaki np. w całym wyścigu dozwolone 3, jak przekroczysz ustanowiony limit odcinają Ci 1 litr paliwa i kontrolę trakcji, w przypadku dalszych naruszeń DSQ.
Kopnij się trzy razy w potylicę. Wesołych świąt.