Ducati Corse potwierdziło dziś rano, że to Pertamina Enduro VR46 Racing Team stanie się nowym, „drugim” zespołem fabrycznym, zastępując w tej roli Pramac, który od przyszłego roku będzie zespołem satelickim Yamahy. W ekipie, której właścicielem jest Valentino Rossi pojawi się w przyszłym roku motocykl fabryczny – GP25, oraz tegoroczna specyfikacja – GP24. Do ich boksu dołączy kilku nowych inżynierów z Ducati, którzy będą pomagać w rozwoju nowego Desmosedici.
Zespół wszedł do klasy królewskiej w 2022 roku, i od razu stał się jednym z czołowych zespołów w stawce. W ich pierwszym sezonie Marco Bezzecchi dał drużynie ich pierwsze podium, a w zeszłym sezonie VR46 Racing odniósł 3 zwycięstwa, i wyraźnie przyczynił się do zwycięstwa Ducati w klasyfikacji konstruktorów. Pomimo bycia najsłabszym zespołem Ducati w tym sezonie, fabryka Borgo Panigale powierzy im w przyszłym sezonie rolę ważniejszej, z dwóch satelickich ekip.
Na ten moment nie otrzymaliśmy jednak oświadczenia, z którego dowiedzielibyśmy się jacy zawodnicy dosiądą tych motocykli w 2025. Wiadomo było tylko, że nie będzie to Marco Bezzecchi, który przenosi się do Aprilii. Całą zabawę popsuł nieco Davide Tardozzi, który zapewne przez przypadek ujawnił skład tej drużyny, w rozmowie z Canal+, podczas pierwszego treningu na Silverstone, mówiąc: „Będzie jeden oficjalny motocykl dla Fabio Di Giannantonio i GP24 dla Franco Morbidellego.”
Jeśli nie był to żart, a biorąc pod uwagę jak realny jest taki skład zespołu Valentino Rossiego, możemy spodziewać się że jest to prawda, mamy już ułożone wszystkie puzzle układanki Ducati. W fabrycznym składzie potwierdzeni są Pecco Bagnaia i Marc Marquez, w zespole Rossiego ścigać się będą Diggia z Morbidellim, a w Gresinim Alex Marquez (który podpisał przed GP Niemiec przedłużenie o dwa lata), oraz Fermin Aldeguer, którego Ducati podpisało na początku sezonu, by później umieścić go w zespole, w którym znajdzie się wolne miejsce.
Źródło: motogp.com
Ostatnia szansa dla Franco aby pokazać czy w MGP ma jeszcze coś do osiągnięcia czy to co miał pokazać to już pokazał w przeszłości i nie ma już więcej „naboi” którymi mógłby strzelać. Moim zdaniem ta druga opcja niestety jest bardziej realna. Kiedyś było w nim więcej zadziora, więcej wojownika, przebojowości, pazura ale po tych kontuzjach to już nie jest ten sam człowiek/zawodnik. Wielki żal :-(
Już chyba tylko dzięki sentymentowi Velentino się utrzymał w stawce. Miał jeden dobry sezon, jeszcze w Petronas Yamaha, ale potem lipa od kilku lat.