Danilo Petrucci wszedł w pierwszy zakręt jako pierwszy, ale potem miał problemy ze sprzęgłem. Musiał odprostować motocykl i pomknął z dużą prędkością przez żwirową pułapkę. Włoch finalnie opuszcza Australię z dorobkiem 4 punktów.
27-letni Petrucci mimo nie najlepiej rozegranego wyścigu na Wyspie Filipa oraz konieczności przebijania się z 23 miejsca nie traci dobrego humoru. „Strasznie wstydziłem się tego, co co mogły sobie pomyśleć miliony widzów przed telewizorami. Mianowicie, wstrzeliłem się w pierwszy zakręt jako pierwszy, ale potem wypadłem z toru i wylądowałem w żwirze.” – rozmyśla zawodnik zespołu Pramac.
„Niestety podczas hamowania do pierwszego zakrętu miałem pewien techniczny problem. Całkowicie zamknąłem gaz, potem znowu otworzyłem przepustnicę, ale sprzęgło nie rozłączyło napędu i tylne koło się zablokowało. Nagle sprzęgło znowu załapało i rozłączyło napęd. Przynajmniej mogłem utrzymać motocykl na dwóch kołach… Co mnie najbardziej wkurzyło: Normalnie nie startuję źle. W Mugello wyfrunąłem z toru w tym samym stylu co dzisiaj, choć wtedy wpisałem się w pierwszy zakręt jako drugi. Wtedy też wypchnął mnie Marquez. Dziś było o niebo lepiej, ale przez sprzęgło zostałem na lodzie.”
„Podczas porannej rozgrzewki czułem się naprawdę dobrze, byłem ósmy. Wiedziałem, że mogę mieć dobre tempo. I faktycznie, w wyścigu odnalazłem to tempo i mogłem nadrobić sporo pozycji. Gdy teraz przyglądam się tej całej sytuacji, to dochodzę do wniosku, że wybór przedniej opony nie był idealny. W końcowej fazie wyścigu przednia opona praktycznie przestała istnieć. Mimo to moje tempo było naprawdę dobre. To była stracona okazja… Top 5 było w moim zasięgu.”
Jeśli przyjrzymy się suchym danym, to faktycznie Petrucci może mieć rację. Włoch szybko znalazł się na szczycie stawki, a potem utrzymywał tempo czołowej trójki. „Tak, tak… powiedziałem mojemu zespołowi już przed startem, że jeśli dobrze wystartuję, to mogę jechać w Top 5. Mój start był pierwsza klasa.” – śmieje się. „Pomyślałem sobie: Och, niesamowite! – i wtedy odprostowałem motocykl. Wyglądałem jak idiota. Cha, Cha!”
Jakby jednak nie patrzeć, to w klasyfikacji zawodników z zespołów niezależnych Petrux zbliżył się do Cala Crutchlowa. Johann Zarco zakończył dzisiejsze zmagania bez punktów. Cal ma teraz 11 punktów przewagi nad Danilo i 15 punktów nad Zarco.
„Tak jak powiedziałem, chciałem dziś pokonać na torze Cala. Życzę mu błyskawicznego powrotu do formy. Jednak jeśli rozmawiamy o punktach: straciłem całe mnóstwo punktów względem Iannone i Rinsa. Jestem wprawdzie wciąż szósty w klasyfikacji generalnej, ale Rins mimo dziesiątej pozycji traci do mnie tylko osiem punktów. O miejsca od 5 do 10 do samego końca będzie toczyła się walka, bo dzieli je tylko 19 punktów.”
Włoch dodał jeszcze: „W ten weekend radziliśmy sobie pięknie. Wyszło jak wyszło. Mimo to jadę do Malezji z pozytywnym nastawieniem.”
Źródło: Speedweek.com; opracowanie własne
Właściwie to z czasów okrążeń nie wynika wcale aż tak wiele optymizmu – ani razu nie pojechał poniżej 1.30 a żeby być wysoko trzeba było to zrobić. Większość jego okrążeń to 1.31 więc d++ to raczej nie urywało. Ilość wyprzedzonych zawodników robiłaby wrażenie, ale nie na Phillip Islands – tu stawka zwykle nie jest aż tak rozciągnięta i wielu zawodników także robiło piękne postępy w stawce – np. Bautista czy Vinales. Wiem, zaraz się zacznie że on wcale nie jeździ na fabrycznym moto, i w ogóle to wręcz dokonuje cudów ;). Moim zdaniem – dopóki nie podpisano z nim kontraktu to jeździł naprawdę dobrze. Wydaje mi się że wynik Bautisty, ale też przede wszystkim styl tego jak przejechał wyścig, spowodowały te tłumaczenia. Okazuje się że można jechać mniej więcej tempem Doviego i nie mieć wcale do tego nadprzyrodzonego talentu pokroju Lorenzo.
Nieprawda bo w kasku nie wygląda jak idiota
Przez Bautistę to Ducati wygląda jak banda idiotów, w kwestiach zatrudniania kierowców.
Skoro tak się czuję to niech da czadu w następnych wyścigach a zdementuje to co myśli a inni widzą.