Home / MotoGP / Problem z motocyklem przeszkodził Vinalesowi na Mugello

Problem z motocyklem przeszkodził Vinalesowi na Mugello

Maverick Vinales

Maverick Vinales był po wyścigu na torze Mugello mocno rozczarowany. Hiszpański zawodnik Suzuki startował z pierwszego rzędu, ale spadł aż na 11. pozycję jeszcze przed pierwszym zakrętem. Jak się okazało, motocykl przez kilka chwil nie pracował poprawnie. Ostatecznie #25 przekroczył metę na szóstej pozycji.

„Jestem bardzo rozczarowany wyścigiem, spisywaliśmy się naprawdę dobrze przez cały weekend, a ostatecznie nie osiagnęliśmy wyniku, na jaki zasługiwaliśmy. Naprawdę uważam, że mogliśmy walczyć o podium: w treningach jak i rozgrzewce czułem się bardzo komfortowo i byłem pewny dobrego wyścigu. Niestety, wszystkie problemy rozpoczęły się już na starcie. Dobrze ruszyłem, ale potem, kiedy musiałem wrzucić czwarty bieg, coś złego stało się z przyspieszeniem motocykla i straciłem przez to wiele pozycji.” – powiedział Vinales.

Kliknij, aby pominąć reklamy

„Potem problem zniknął i do końca wyścigu wszystko działało poprawnie, ale ponieważ spadłem za plecy tak wielu rywali, musiałem bardzo mocno naciskać, by to odrobić. Zniszczyłem przez to opony, które ostatecznie były zbyt mocno zużyte, by zbliżyć się do czołówki. Szkoda, ponieważ czasy pokazywały, że moje tempo było tak dobre jak tempo liderów. To oznacza, że mając dobry start mógłbym powalczyć o podium. Było to osiągalne. Szkoda. Ale teraz trzeba przeanalizować dane z moimi inżynieami i zrozumieć, co się stało i poprawić to.” – dodał.

Przez zespołem Suzuki prywatne testy, które mają się odbyć w Walencji. Japoński zespół ma tam przetestować trochę nowych części. Kolejna runda MotoGP odbędzie się w Barcelonie. To tam w 2015 roku Maverick Vinales po raz pierwszy wystartował do wyścigu z pierwszego rzędu.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Źródło: motogp.com

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 20

  1. Fakt! Poza startem, który wygląda, że Vinales zawalił nie ze swojej winy, to bardzo dobry występ na Mugelo, fajnie odrabiał pozycje i aż szkoda, że moto nie pozwoliło na więcej, bo gdyby zdobył podium po tym spadku na koniec stawki, to by było coś! :) Mam nadzieję, że nowe części się sprawdzą na testach i GSXRR będzie coraz lepsza, fajnie patrzeć jak się poprawili od zeszłego sezonu. Aż szkoda, że #25 odchodzi i to do Yamahy. No ale w sumie nie dziwne, pewno każdy zawodnik chciałby jeździć w jednym z najlepszych zespołów i w dodatku pokonać Rossiego, jednego z trójki najlepszych zawodników w stawce, czego Vinalesowi życzę ;p

    • Myślę, że chłopak ma taką ambicję, że mentalna ścianka w boksach stanie już w pierwszym sezonie :)

      • @ibanezz – dobrze gadasz, choć póki co, z doświadczenia Vale i reszty, może będą chcieli zachować pozory – no wiesz, budujesz pozytywną relację, a tu stawiasz murek?
        Daj im się „poznać”/porywalizować na podobnym poziomie ;)

      • @ibanezz, osobiście nie wyobrażam sobie pokornego i uległego Vinalesa, no ale czas pokaże jak mu się ułoży z Rossim i czy to był dobry wybór. Ale ciekawie i emocjonująco w 2017 będzie na pewno :)

      • Wszystkim optymistom widzącym w duecie Rossi – Vinales szansę na piękną przyjaźń zalecam przypomnienie sobie czasów kiedy Marquez debiutował w MotoGP. Wtedy Rossi też komplementował Marca jak obecnie Vinalesa i ogólnie był zachwycony tą świeżością w stylu jazdy, walką na torze i tak dalej. Potem była wizyta na ranczu Valentino, gdzie jeśli wierzyć doniesieniom dziennikarzy o mało się nie pozabijali na torze dirt trackowym i przyjazne gesty między nimi się skończyły, a zaczęło coś, czego kulminację widzieliśmy w tamtym roku :). Wiadomo, historia nie musi się powtarzać, ale biorąc pod uwagę ilu to „totalnych wrogów” miał w swojej karierze Rossi to prawdopodobieństwo kolejnej ścianki rośnie ;)

      • Wiadomo, że im się po prostu raczej nie ułoży. Viniales jest zbyt mocny, by im się układało. Marc był kumplem, dopóki Rossi był z tyłu, zostałby, gdyby Marquez był z tyłu…

      • @KRocket – jak przypominasz tu sytuację z rancza to wiesz pewnie że inicjatywa „pozabijania” się na torze nie wyszła od Rossiego.
        Co ewentualnego konfliktu Vinalesa z Rossim to jest możliwy i nie widzę nic w tym dziwnego. W sytuacji gdzie dwóch zawodników z tego samego zespołu walczy o mistrzostwo nigdy nie ma przyjaźni, że tylko wspomnę pary Doohan-Crivile i Caprirossi-Harada. Może to teraz takie modne robić z Rossiego zły charakter który popada w konflikt z każdym kto śmie mu rzucić wyzwanie, ale praktycznie w każdym przypadku druga strona nie była taka zupełnie bez skazy.

      • @fidell33 Tutaj nie ma co robić czarnych charakterów z kogokolwiek. W mojej ocenie wszyscy zawodnicy w MotoGP, którzy pretendują do
        mistrzostwa wchodzą na taki poziom, że poza umiejętnościami kręcenia dobrych czasów na torze liczy się siła psychiczna i ultra ambicja, która z kolei powoduje, że konflikty zawsze się pojawiają. Tak to wygląda i nie mam zamiaru wskazywać palcem kto jest mniej lub bardziej bez skazy. Statystycznie rzecz jednak biorąc to Rossi w swojej karierze miał najwięcej takich konfliktów, którymi żył świat MotoGP i które nosiły znamiona wielkiej afery. Może to kwestia jego długiej kariery, a może kwestia właśnie charakteru, gdzie po pierwsze liczy się fantastyczna jazda na torze, a po drugie działalność poza torem i mam tutaj na myśli konferencje prasowe jak i różne prztyczki w nos przeciwników. Inni na to reagowali tym samym lub oddając ze zdwojoną siłą albo uprzedzali te wydarzenia, próbując zaskoczyć Rossiego. Bo co nie było to Rossi stanowi punkt odniesienia, kiedy myśli się o byciu mistrzem świata. Kto myśli o mistrzostwie musi być szybszym od Rossiego i wytrzymać bezpośrednią lub pośrednią presję. Żeby nie było – akceptuję obie rzeczy, zarówno konflikty między zawodnikami jak i samego Rossiego, który taki jest a nie inny. To takie coś co również tworzy MotoGP, ale też nie łudzę się, że to wszystko jest takie czyste i szlachetne.

      • @KRocket – dobrze mówisz, ale trochę generalizujesz, bo taki Pedrosa, jest świtnym zawodnikiem, jednak nie ma takiego ciśnienia na torze jak Marquez i takiej siły psychicznej i to jest jego bolączka (to jeden z przykładów). Oczywiście masz rację, Rossi stanowi punkt na mapie sporów, bo przecież nikt tam specjalnie na dole tabeli bić się nie będzie, bo niby o co… Ale też właśnie o to chodzi, na podstawie tego co było, można przewidzieć jak się ułozy relacja z Vinialesem, gdyż Rossi ma taki styl „wojowania”. Można założyć, że gdyby miał inny (np nazwijmy ten styl „peace and love”), to walkę toczyłby na torze, ale poza torem nie podsycałby atmosfery, wypowiadał się w superlatywach o swoich przeciwnikach i tłumaczył ich niecne zachowanie podczas wyścigów jedynie wielką determinacją, jaką i on posiada. Jednak jego kibice, czasem „biją” jego przeciwników za cechy i zachowania, które sam Vale posiada i wykazuje, wykazując się „rodzinną ignorancją”.

      • Hmm ale czy Stoner, JLo czy MM nie robią też tego co niby robi Rossi po za torem?
        Taki Stoner, któremu przeszkadzały media i źle się czuł wypełniając PR-owe obowiązki, nie ma problemu z krytykowaniem Rossiego na twitterze.
        Lorenzo, któremu nie podobają się wypowiedzi VR, nie potrafi przeżyć miesiąca bez jakiegoś dziwnego komentarza – chociażby ostatnio w Mugello.
        MM też nie podgrzewał atmosfery w zeszłym roku po wyścigu w Assen czy na ranczu Rossiego?
        Oni tylko chcieli walczyć z nim na torze i kumplować się po za, ale ten zły człowiek im nie pozwala.
        Wszyscy czterej potrafią zachować się nieelegancko wobec innych i generalnie są siebie warci.

      • W filmie „Faster” pada takie stwierdzenie, że Rossi zaczął walczyć z Biaggim zanim…Valentino dołączył do niego w MotoGP. Co potem się działo to historia, którą większość pewnie zna. Przypomniałem sobie to stwierdzenie kiedy Marquez dołączył do MotoGP i wykazywał podobną pewność siebie (by nie nazwać tego inaczej) względem Rossiego co ten lata wcześniej względem Biaggiego.
        Postawię tezę, że Rossi był prekursorem jeśli chodzi o wniesienie współzawodnictwa na wyższy poziom, które ja bym nazwał „wojną totalną”. Te pojedynki nigdy nie były tylko ściganiem się po torze, to miały być walki herosów o wszystko przy pomocy wszelkiego oręża. Wydaje mi się, że dzięki też temu Rossi zdobył taką olbrzymią popularność.

        Co do reszty zawodników – dla mnie po prostu nie do przeoczenia jest, że Rossi miał na pieńku z tyloma zawodnikami, podczas gdy ci między sobą nie toczyli aż takiej wściekłej rywalizacji. Owszem, Lorenzo krytykował Marqueza i wcześniej Simoncellego, ale nie było wówczas z tego takiej afery, tym bardziej, że chodziło o samo zachowanie na torze. Podobnie Marco przez moment był skonfliktowany z Pedrosą. Można uznać, że każdy z nich chce po prostu ukruszyć posąg mistrza Rossiego albo że to spisek na zasadzie „wszyscy przeciw Rossiemu”, ale wydaje mi się, że jednak Rossi ma w tym swój udział.

        @fidell33 Z Twoim ostatnim zdaniem zgadzam się w pełni.

      • Z tego co pamiętam Rossi robił sobie jaja z ówczesnej partnerki Biaggiego i od tego się zaczęło:)
        http://www.bergamopost.it/wp-content/uploads/2015/04/image1.jpg

      • @fidell33 Dokładnie :) W ogóle polecam obejrzeć wszystkie filmy z serii zapoczątkowanej przez „Faster”. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć :)

      • KRocket do tego, że Rossi ma w tym swój udział trzeba dorosnąć, dojrzeć.
        Jeśli ktoś ciągle ma problem z tyloma przeciwnikami to nie trzeba być alfą i omegą żeby zaświeciła się kontrolka, że to może z nim coś jest nie tak?
        Kilka lat potrzebowałem i ja żeby do tego dojść. przyznaje.
        No niestety to nie świat w postaci Maxa, Sete, Caseya, Jorge czy Marca się uwziął na biednego Rossiego.
        Niby oczywiste a jednak….

  2. KasiaKowalska

    Maverick miał pecha ( podobnie do Rossiego) i tyle. To jest sport , w którym oprócz zawodnika , poprawnie musi działać też jego sprzęt (bez robaczywych myśli proszę :-)).

    Natomiast k@sia90 – to gdzie Twoim zdaniem miał Maverick przejść :

    1/ do Hondy – konflikt z MM to byłaby kwestia sekund a nie minut – Dani Pedros godzi się na bycie drugim w teamie – MV na pewno by na to nie przystał

    2/ do Ducati – MV i JL razem – dla JL byłoby to jak w przysłowiu „zamienił stryjek siekierkę na kijek” albo „z deszczu pod rynnę”. Ducati po tym sezonie już będzie wiedziało jak to jest mieć dwa „pierwszomiejscowe” ogiery w stajni :-)

    3/ do Yamahy – z VR może udać mu się dogadać (myślę, że MV to bardzo rozsądny młody człowiek) i raczej on będzie czerpał od Vale wiedzę i doświadczenie i powoli wyrastał na no.1 w teamie. Jeśli zrobi to w sposób fair i nie będzie zbyt dużo kłapał dziobem na KP to powinien mieć z Vale dobry kontakt (podobnie jak Colin Edwards swego czasu).

    MV bardzo dobrze zrobił,że przeszedł do Yamahy bo to silny, fabryczny zespół a MV ma w nim perspektywy na wspaniałą przyszłość – takie jest moje zdanie.

    • @KasiaKowalska jak dla mnie Maverick miał po prostu zostać jeszcze w Suzuki bardzo na to liczyłam i to by było na razie lepsze wyzwanie niż Yamaha ;p
      Akurat w Ducati Vinalesa nie widzę, ale czemu uważasz że do Hondy nie? Myślisz, że MM jest bardziej konfliktowy niż Vale? No proszę Cię :) Jeśli uważasz, że dogadałby się z Rossim, to myślę, że z Marquezem tym bardziej i na pewno motywowałby go bardziej niż Pedrosa. Chociaż MM wygląda na zawodnika, którego jakoś bardzo motywować nie trzeba by pięknie jeździł ;p Jedynie to fakt, że MV od VR mógłby się wiele nauczyć, bo to mistrz i bardzo doświadczony zawodnik. A poza tym Maverick w Yamaszce też będzie nr 2, więc bez różnicy chyba ;)

    • Była jeszcze 4 opcja: zostać w Suzuki i pozostać numerem jeden, a co za tym idzie nie musieć zdobywać swojej przestrzeni w innym zespole u boku takich charakterów jakie właśnie wymieniłaś.

    • Wydaje mi się, że kontrakty jeźdźców Yamahy wskazują na taki schemat: w tym i przyszłym roku VR walczy o mistrzostwo a w 2018 będzie doradcą dla MV, który (po 2017 przeznaczonym na naukę/ walkę o majstra – kto wie?) będzie miał za zadanie walczyć o majstra. Po tym VR skończy karierę jeźdźca i będzie menago.

  3. Vinales zawalił start,bardzo lubię chłopaka tylko żeby nie było zbyt dużego narzekania na sprzęt zamiast czasami poszukać winy w sobie;)

  4. Ciekaw jestem jak ktoś z was by jeździł walczył o majstra to by był taki przyjazny i w ogóle,oby MV nie zachowywał się jak JL który po prostu srał w swoje gniazdo nie wspomnę o wiecznych płaczach i lamentach,jak odjeżdża i z dużą przewagą wygrywał było ok,ale jak coś nie tak to od razu a to się ktoś holował albo ściągał ustawienia i tak ciągle w kółko

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
179 zapytań w 1,326 sek